31 maja 2015

My White Day...Konkurs dla Was.











Dzisiaj mam dla Was konkurs i coś trochę innego bo...outfit. Tym razem z okazji akcji My White Day i konkursu organizowanego dla Colgate:). Dla Was mam nie tylko koszulki i bransoletki o których dalej, ale też zestawy z pastami, szczoteczkami i płynami.


Nie wiem jak jest u Was ale w mojej szafie, biel latem naprawdę rządzi. Głównie w postaci koronkowych bluzek, w których zakochałam się już w poprzednim sezonie. Uwielbiam szczególnie zwiewne bluzki na ramiączkach, zawierające delikatne koronowe wstawki, ale też te wykonane w całości z misternie tkanych, drobnych koronek.




29 maja 2015

Siemie lniane na włosy; żel, płukanka, maska. Wady i zalety:)










Dzisiaj o żelu z siemienia lnianego:) Kiedyś już o nim opowiadałam ale warto przypomnieć temat i trochę podsumować wrażenia. Stosuję go już parę ładnych lat i dokładnie poznałam jego możliwości! Zaczniemy od wad, bo takie też posiada...


Jeśli zależy nam na mocnym żelu, który połączy loki w większe grupy, po wyschnięciu i odgnieceniu możemy zobaczyć na włosach wyschnięty żel w postaci białego pyłku. Jeśli używamy mniej gęstego żelu ta sytuacja nie ma miejsca, ale całość nie jest wtedy też taka mocna. Widać to oczywiście na ciemnych włosach, więc dl blondynek nie musi to być aż tak problematyczne. Trochę pomaga nałożenie serum.
Dlaczego właściwie wybieram tak gęsty żel? Jeśli zależy mi na loczkach, musi być trochę silniejszy bo moje włosy są grube i delikatny zupełnie sobie z nimi nie radzi. Przez to również przechodzimy do kolejnej wady....


Im bardziej gęsty żel, tym dłużej włosy wysychają. Nie jest to duża przeszkoda, bo jeśli decyduje się na loki zwykle i tak suszę je z pomocą dyfuzora aby skręt był mocniejszy. Ale jeśli zostawiałam je same sobie, wysychały naprawdę o wiele dłużej.
Nawet nałożenie delikatniejszego żelu spowalnia wysychanie i warto o tym pamiętać. Czasem jednak tak mocno tego nie odczujemy- np kiedy stosujemy płukankę, włosy wysychają prawie w tym samym tempie.

Tyle wad odnotowałam przez lata stosowania żelu:). Nie są tak znaczące jak zalety!

Kiedy najczęściej sięgam po żel w jakiej formie go używam i co daje moim włosom?






28 maja 2015

Top kosmetyków na lato: kolorówka, nowości.






Lato jakoś za bardzo nie śpieszy się z nadejściem, bo nie pamiętam aby maj był tak chłodny i pochmurny. Ale ja trochę na przekór rozpoczęłam wzbogacanie kosmetyczki o kosmetyki, które właśnie w lecie lubię używać.
Dzisiaj mały mix, bo nowości, ale nie tylko, bo też ulubieńcy których mogę Wam polecić.

Spójrzmy na pierwsze zdjęcie:). Na pewno zwróciłyście uwagę na kobaltowy tusz Pupa Vamp... To zdecydowanie najlepszy kolorowy tusz jaki miałam i już myślę o zakupie fioletu.
Kobalt jest boski, bardzo mocny, pięknie podkreśla niebieskie i brązowe oczy, ale nawet na zielonych potrafi wyglądać ładnie.
Zwraca uwagę i co najważniejsze, jest naprawdę świetnym tuszem. Takich kolorowych próbowałam już trochę, ale zwykle w jakiś sposób ustępowały tym klasycznym, szczególnie jeśli kolor był intensywny. Ten nie tylko świetnie wydłuża, ale też pogrubia i genialnie rozczesuje. Do tego jest trwały, więc nie kończymy z kobaltowym pyłkiem pod oczami:).


Na zdjęciu widzicie jeszcze Aqua Brow w kolorze nr 25. Byłam zadowolona z innych odcieni, tego jeszcze mi brakowało. W śród wszystkich farbek do brwi jest zdecydowanie najlepsza, ale ostatnio Vipera poszerzyła gamę kolorystyczną swoich trwałych eyelinerów o zgaszone odcienie, które mają być lepsze do brwi. Muszę je sprawdzić:).

Lash Machine to 'rzęsy w tubce' od Bourjouis, które niedługo jeszcze dokładniej Wam pokaże. Jakiś czas temu sprawdzałam rzęsy od W7, ale były zbyt duże i trochę zbyt twarde. Jednak jeśli mam bez obaw stosować taki produkt, włoski muszą być małe i miękkie oraz dobrze trzymać się szczoteczki. Z Lash Machine nic się do oka nie sypie i to ogromna zaleta. Same włoski zapewniają raczej pogrubienie niż przedłużenie, ale efekt zobaczycie niedługo...

Isa Dora Twist Up Matt Lips wkolorze 56 to obok zgaszonego Revolnu (klik) mój ulubiony odcień. Nakładam go jednak oszczędnie, bo w nadmiarze wygląda zbyt sztucznie.








O dziwo, znalezienie idealnej kobaltowej kredki, która dobrze wygląda też na linii wodnej jest naprawdę trudnym zadaniem. Kredki uwielbiam i takie w różnych odcieniach często Wam na blogu pokazuje. Moi zdaniem warto mieć swoje, trafione oryginalne kolory kredek i eyelinerów, bo potrafią naprawdę wyróżnić nas z tłumu:).
Warto poszukać kredki idealnej i zaopatrzyć się w pasujący nam granat lub kobalt, fiolet lub śliwkę i 'sosenkową' zieleń. 
W tej kwestii mogę spokojnie polecić Wam szafę Bourjois, gdzie wygrzebałam moją Contour Clubbing Waterproof w kolorze 46. Szukałam w Douglasach, Sephorach, Rossmanach i ta kredka zdecydowanie najbardziej przypadła mi do gustu, choć bardzo fajnie wyglądały jeszcze Urban Decay.
Jest trwała i naprawdę widoczna na linii wodnej, z której nie znika tak szybko jak inne.


Z tyłu widzicie jeszcze starego ulubieńca. Kupiony w promocji, wodoodporny top coat do tuszu catrice nie będzie już dostępny, ale takie produkty co jakiś czas pojawiają się u różnych marek i warto na nie polować. Ja nie stosowałam go tak często na tusz jak na... rzęsy:). Jeśli używamy kredki lub cienia, fajnie układa włoski i sprawia, że makijaż brwi trzyma się o niebo lepiej!







Jakiś czas temu pisałam z którąś z Was o Coconut Shell z Amilie Minerals. To ostatnio ulubiony bronzer do lekkiego opalania twarzy, który chciałam pokazać, bo będzie ideałem dla jasnych dziewczyn. Nie ma tutaj mowy o żadnym sztucznym kolorze, plamach czy widocznym makijażu. Bronzer wygląda na skórze wręcz genialnie, rozkłada się niesamowicie równo, daje piękny efekt. Ten naprawdę gorąco Wam polecam. Ukochanym różem do którego wróciłam jest Ohh La La z Lily Lolo. Piękny kolor który wygląda naprawdę świetnie.

Obok nich jeszcze nowy lakier Bourjois La Laque nr7 oraz metaliczny cień w słoiczku- Makeup Revolution w kolorze Rose Gold. Idealny do rozświetlania na lato!

A jeśli jesteśmy już przy rozświetlaniu... Jakiś czas temu Bell wypuściło rozświetlacz z serii HypoAllergenic. Są właściwie dwa (biały w kwadratowym opakowaniu i ciut ciemniejszy w okrągłym), ja posiadam ten wyglądający na kość słoniową. o roztarciu jest jednak trochę jaśniejszy i znów mogę polecić go jasnym dziewczynom. Jest dobry, nie tak dobry jak stare rozświetlacze Planete, ale godny polecenia. Lepiej zaczynać od małej ilości i powoli go wcierać- wtedy daje mniej pudrowy efekt, za to bardziej przypomina taflę.

Wszystko widać na zdjęciu:)




A tak kobaltowy tusz i kredka wyglądają na oczach w najprostszym z możliwych wariantów- bez żadnego dodatkowego cieniowania czy innych kolorów.
Widać jak bardzo intensywny jest kolor tuszu, szczególnie po lewej stronie. No i do tego niezawodna gumka również w kolorze kobaltowym:))







To wszystko jeśli chodzi o nowości:) Niedługo będę mieć dla Was konkursy- można będzie wygrać coś do depilacji a nawet laserową depilację, biżuterię oraz coś do zębów;))
Zapowiada się dużo ciekawostek!


Jeśli macie pytania albo możecie coś mi polecić piszcie! Może same macie jakieś kolorowe tusze czy kredki które kochacie?

Buziaki

Ala










26 maja 2015

Najlepsza maseczka na zaskórniki i skórę zanieczyszczoną?:)









Dzisiaj coś dla dziewczyn które borykają się z zaskórnikami, zanieczyszczoną skórą  i uwielbiają własnoręcznie robione kosmetyki. Tym razem jeden z tych bardziej skutecznych. Jeśli jest jeszcze jeden składnik, o którym Wam nie pisałam a który musicie dla mnie wypróbować to węgiel aktywny.
Zwykle kupujemy go przy zatruciach pokarmowych ale...  


Kojarzycie czarne mydła z węglem aktywnym, dedykowane skórze zanieczyszczonej? Świetnie oczyszczają i właśnie dzięki dodatkowi węgla usuwają ze skóry nadmiar sebum, nieczystości, głęboko oczyszczając pory, rozjaśniając i wyrównując koloryt.
Problem polega jednak na tym, że węgiel powinien pozostać na skórze przynajmniej 10 minut bo dopiero wtedy jesteśmy w stanie naprawdę skorzystać z jego właściwości. Dlatego maseczka będzie w wypadku zanieczyszczonej skóry wręcz idealną opcją!

Węgiel w postaci maseczki pozostawiony na skórze oczyści pory, 'przyciągnie' zanieczyszczenia, a w trakcie zmywania jego drobinki złuszczą martwy naskórek. Węgiel posiada dużą zdolność adsorpcji, dlatego jest chyba najbardziej wymarzonym, oczyszczającym składnikiem maseczki.








Węgiel możemy kupić w każdej aptece, kosztuje parę złotych. Zwykle w domu miałam większe tabletki ale tym razem znalazłam mniejsze ampułki z ekstraktem z mięty pieprzowej. Polecam poszukać tych większych, bo dwie lub trzy takie wystarczą do przygotowania maseczki. Zależy jak grubo chcemy nałożyć maskę i ile jej potrzebujemy.
Okazuje się, że towarzystwo wody tylko wzmacnia moc adsorpcji. Dobrze jest dodać ulubiony hydrolat:).







To, co będzie podstawą naszej maseczki zależy od nas. Składników które możemy wykorzystać jest mnóstwo. Te które sama sprawdzałam to:
  • jogurt, kefir
  • glinki zmieszane z hydrolatem
  • mąka ryżowa z hydrolatem


Obie opcje są naprawdę świetne i bardzo dobrze współpracują z węglem, który zaraz się w nich rozpuszcza. Tym razem nie dodajemy już olejków, bo w wersji bez nich maseczka działa lepiej.

Możemy dodać o też do gotowych maseczek, ale jeśli nasza skóra jest tłusta i zanieczyszczona lepiej będzie wykorzystać glinkę lub nawet mąkę- świetna będzie ryżowa.
Maseczkę trzymamy na twarzy 15-20 minut, po czym zaczynamy zmywać ją letnią wodą. Teraz czas na delikatny masaż z pomocą którego pozbędziemy się suchych skórek i wygładzimy całość.
Po zmyciu możemy zobaczyć, że skóra jest gładziutka, jasna, miękka i cudownie oczyszczona.








Chociaż sama nie mam problemów z zaskórnikami, od kiedy pierwszy raz wypróbowałam maseczkę, byłam naprawdę oczarowana. Jeśli lubicie mydła węglowe to maseczkę naprawdę musicie wypróbować. A jeśli w Waszej domowej apteczce znajdziecie charakterystyczne, duże czarne tabletki zabierajcie się do dzieła!

Jak w przypadku większości maseczek (np glinek), na większe rezultaty trzeba poczekać. Ale jeśli będziecie stosować ją regularnie, efekty na pewno pozytywnie Was zaskoczą.
Najlepiej będzie stosować ją minimum 2 razy w tygodniu, miejscowo na np nos możecie stosować ją nawet częściej.

Dajcie znać czy spróbujecie, czy znacie ten sposób i piszcie jeśli macie pytania!


Buziaki

Ala











25 maja 2015

Makijaż z Cocoa Blend, delikatne smoky z intensywnym kolorem.









W Cocoa Blend Zoevy, którą pokazywałam Wam ostatnio, jeden kolor na pewno nie będzie przeze mnie wykorzystywany często. Ale właśnie od tego koloru postanowiłam zacząć przygotowywanie makijaży, bo choć nie jest kolorem codziennym, z pewnością może wyglądać na oczach naprawdę ładnie.
Tym razem troszkę ciemniejsza opcja dla niebieskich i brązowych oraz piwnych. Można by powiedzieć, że to przykład delikatnego smoky. Nie jest tak ciemne jak klasyczne z użyciem np czerni a intensywny kolor rozświetla makijaż i nie pomniejsza oczu.

Smoky z użyciem intensywnych kolorowych cieni mogą być świetną opcją dla dziewczyn, które chcą podbić kolor tęczówki lub zaczynać od czegoś jaśniejszego. To jak bardzo przyciemnimy makijaż dodając ciemniejszy mat, zależy od nas i wcale nie musi to być przyciemnienie znaczne.

W tym makijażu mamy też kontrast tekstur. Główny intensywny cień to perła, rozświetla więc środkową część powieki i powiększa ten fragment.
Ciemny cień to mat. tworzący iluzję cienia, stanowi ramę dla reszty i modeluje kształt oka.


Oczywiście mamy tutorial krok po kroku:)




22 maja 2015

TOP 5 najlepszych produktów do mycia skóry mieszanej i tłustej.









Oczyszczanie to podstawa naszej pielęgnacji. W przypadku skóry mieszanej często mamy problemy z wyborem czegoś, co nie będzie dodatkowo wysuszać cery, ale też nie okaże się za słabe. Często dodatkowe działanie antybakteryjne jest mile widziane a glinki okazują się być naprawdę pożądanymi składnikami.
Dzisiaj 5 najlepszych propozycji w których znajdziecie produkty o takim samym przeznaczeniu, a jednak często zupełnie różne. Niektóre nadadzą się lepiej dla skóry tłustej, inne będą odpowiadały dziewczynom ze skórą mieszaną, która wymaga też większego nawilżenia. Zaczynamy, może znajdziecie przynajmniej jeden produkt którego nie znacie:)




Alva, Rhassoul Mineral Waschcreme.

Ten krem Avly (klik) razem z dość podobną Logoną, testowałam na samym początku przygody z pielęgnacją. Alva nie jest zbyt dobrze dostępna stacjonarnie ale ten krem warto zamówić nawet na allegro. Tym bardziej, jeśli sprawdzają się u Was glinki a tłusta i zanieczyszczona skóra potrzebuje tego typu oczyszczania. Ten krem, razem z Make Me Bio może być najlepszą w tym zestawieniu opcją dla dziewczyn z zaskórnikami ale też suchymi skórkami. To genialne oczyszczające błotko z dodatkiem olejków, soku z aloesu, które świetnie oczyści skórę bez niepotrzebnego wysuszania.

Skład: Aqua, Morrocan Lava Clay, Aloe Barbadensis, Citrus Aurantium Dulcis Fruit Water, Phenethyl Alcohol, Citrus Bergamia Oil, Cymbopogon Winterianus Oil, Lavandula Hydrida Oil, Melaleuca Alternifolia Oil, Canaga Odorata Oil, Rosmarinus Officinalis Oil, Glyceryl Caprylate, Xanthan Gum, Limonene, Linalool, Geraniol, Citronellol.



Make Me Bio Clean Powder.

Dla dziewczyn które lubią mieszać kosmetyki i liczą na dodatkowe działanie upiększające w postaci rozświetlenia. Puder zbiera bardzo pozytywne oceny na kwc (klik), czemu zupełnie się nie dziwie. W śród produktów myjących jest prawdziwą perełką. Świetnie oczyszcza, jest delikatny a dzięki obecności olejku lawendowego i różanego ma działanie antybakteryjne i nawilżające. Coś podobnego możemy zmieszać same, ale jeśli szukamy gotowego produktu, ten jest najlepszy.
Właściwie polecam go jako produkt uzupełniający np oczyszczanie z pomocą ocm, bo stanowią naprawdę świetny duet! Plusem jest też to, że nie potrzebujemy tak dużo jak myślimy aby oczyścić twarz. Minusem jest za mały słoiczek, ja widziałabym go w większym opakowaniu.




Na zdjęciu widzicie jeszcze migdałowy krem do mycia Hauschki do którego wróciłam po jakimś czasie, w przerwie od przygotowywania własnej pasty migdałowej (przepis). 







Sylveco rumiankowy i tymiankowy.

Jeśli szukamy bardziej klasycznych produktów, mamy do wyboru tą grupę:). Sylveco stworzył dwa naprawdę udane produkty o super składach. Mamy tutaj kwas salicylowy, który posiada właściwości złuszczające, przeciwbakteryjne, przeciwgrzybiczne i lekko ściągające.Jest panthenol, delikatny detergent (glukozyd laurydowy), gliceryna i olejek rumiankowy. Jest też 'bezpieczny' konserwant, benzoesan sodu oraz substancja pomocnicza, wodorowęglan sodu. Ten żel będzie idealny dla dziewczyn z łojotokowym zapaleniem skóry i myślę że można wypróbować go nawet na skórze głowy, oczywiście jeśli mamy krótsze włosy.
Rumianek nie pachnie zbyt pięknie, ale ekspresowo i dokładnie rozprawia się z każdym makijażem, pozostawiając skórę czystą ale nie wysuszoną.





Fitomed Mydlnica Lekarska, wersja do twarzy tłustej.

W Fitomedzie skład nie jest już tak idealny, ale jeśli dla kogoś Sylveco okazał się być za słaby, ten może sprawdzić się lepiej. W wielu wypadkach wpływa na wytwarzanie sebum i reguluje ten proces lekko go ograniczając, szczególnie jeśli wcześniej stosowałyśmy bardzo wysuszające produkty.
Właściwie warto wypróbować Fitomed i Sylveco, bo oba są bardzo dobre. Nie należą do najbardziej dostępnych produktów ale i tak zdobędziemy je łatwiej niż np Make Me Bio czy Alvę.




Dermedic Hydrain 3 Hialuro kremowy żel.

To już najlepiej dostępny żel z całego podsumowania (klik). Możecie kupić go w wielu aptekach:). Ma bardziej  konsystencję mleczka niż żelu, oczyszcza bardzo dokładnie ale delikatnie nie wysuszając. Będzie idealny do skóry mieszanej, zawiera olej makadamia, ekstrakt z alg, pirolidynokarboksylan cynku, który ogranicza nadmierne wydzielani łoju, reguluje produkcje sebum.


Jeśli macie pytania piszcie;)
Dajcie znać czego teraz używacie do mycia i co najbardziej lubicie!

Buziaki

Ala







21 maja 2015

Zoeva Cocoa Blend czyli nowa paletka.













Zoeva wypuściła nową paletkę, która naprawdę zachwyciła mnie już po otwarciu paczuszki od Minti. Tym razem jest naprawdę dobrze, mamy bowiem odcienie których w jednym połączeniu brakowało.
Już widzę, że nie będę korzystać tylko z dwóch kolorów, co jest naprawdę dobrym wynikiem.
Jak prezentuje się Cocoa Blend i poszczególne kolory? Już niedługo (w sprzedaży od 1 czerwca) będzie można ją kupić, dlatego warto przyjrzeć jej się bliżej...

Opakowanie bardzo mi się podoba. Zgaszony brąz ze złotym nadrukiem prezentuje się ładnie, ale to oczywiście żadne zaskoczenie:)
Mamy tutaj 5 matów, w tym jeden mat z drobinkami, zdecydowanie najpiękniejszy.




19 maja 2015

Makijaż mineralny: jak sprawdza się Lily Lolo. Podkład, BB, puder.







Dzisiaj mineralnie,  bo piękna pogoda pewnie nie tylko u mnie wyzwala chęć na przestawienie się w całości na mineralne podkłady. Przyjrzyjmy się więc temu co mamy do wyboru:)

Lily Lolo były właściwie moimi pierwszymi minerałami a recenzja jaką odnalazłam na blogu pochodziła z 2011 roku:D Później sprawdziłam parę ich produktów i do dzisiaj zostały ze mną między innymi róż Ohh La La i genialny puder wykończeniowy Flawless Silk, który wielokrotnie Wam polecałam. Pomału będziemy zabierać się za notki o minerałach, bo lato to idealny moment na bliższe przyjrzenie się im. Dzisiaj akurat trio które sprawdza się świetnie właśnie razem. Krem bb, podkład i puder.





18 maja 2015

Co kupić w Rossmanie: -40% na pielęgnację twarzy, 20-26 maja.









Dzisiaj post o który prosiłyście, czyli kolejne rekomendacje z okazji rossmanowych przecen, tym razem pielęgnacyjnych. Od 20 do 26 mamy -40 % na pielęgnację cery. Maseczki nie są objęte promocją, ale i tak je podałam bo może przydadzą Wam się przy okazji kompletnych zakupów:).


Postarałam się z grubsza podzielić produkty według typów skóry i zrobić zakupową rozpiskę. Jest jednak mocno uogólniona- jeśli chcecie o coś dopytać po prostu piszcie:).

Jeśli chodzi o mojego pielęgnacyjnego faworyta, jest nim oczywiście Ava. Najbardziej lubię ją oczywiście za składy i świetną eko serię, której w Rossmanach warto szukać. Sama kupiłam ich kwas hialuronowy i kolagen morki. Muszę przyznać że zdarzało mi się też wykorzystywać je na włosy. Widzicie je na zdjęciu niżej, niestety opakowanie i pipeta zupełnie się Avie nie udały- ciężko wydobyć produkt.


Dajcie znać co zamierzacie kupić i czego szukacie.
Jest też coś dla mam, bo na pewno warto z promocji skorzystać i coś im podarować. Zaczynamy!





16 maja 2015

Konturowanie, wyszczuplanie twarzy: rejon pod żuchwą, pod kością policzkową.










Dzisiaj o konturowaniu. Wszystko dokładnie pokazane jest w filmie, ale tutaj jeszcze parę słów, bardziej ogólnie. Konturowanie może wyglądać zupełnie różnie... Dzisiaj zajmiemy się konturowaniem, które przypada na okolice żuchwy oraz miejsca pod kością policzkową. Będziemy zajmować się tym, na czym zależało Ewie, czyli wyszczupleniu miejsca pod brodą i podkreśleniu cienia na policzku, który był niemal niewidoczny.





15 maja 2015

Dlaczego podkład nie stapia się ze skórą? Szybko schodzi z nosa, warzy się.










Dzisiaj post odpowiedź na konkretną prośbę.
Nawet nie myślałam że to dość powszechny problem, ale pytania o brak stapiania zaczęły się powtarzać, ostatnio nawet trzykrotnie.
Pomijając kwestie kolorystyczne, zwykle chodzi Wam o to, że podkład nie daje efektu drugiej skóry, ale tworzy swoistą powłoczkę. Od tego już niedaleko do warzenia się, ścierania, migrowania i tworzenia plam


Dlaczego podkład może nie stapiać się ze skórą?

Chyba dobrze jest to wytłumaczyć na przykładzie nosa, z którego podkład łatwo zetrzeć. Właśnie na nosie, często znajduje się warstewka suchego, gładkiego i ściągniętego naskórka. Być może parę z Was kojarzy taką skórę- często błyszczącą ale właśnie suchą, na której podkład osiada, ale niesamowicie łatwo znika do dosłownie nie ma się czego złapać.
Z resztą twarzy jest podobnie ale też trochę inaczej. Podkład np. w policzki nie będzie wtapiał się ze względu na taką samą warstwę suchego naskórka, która stanowi swego rodzaju barierę, na której podkład osiada. Lepiej radzą sobie z tym podkłady nawilżające, które mogą ją lekko zmiękczyć, ale wiele innych typów będzie na niej po prostu osiadać. To jak najbardziej normalne. Jednak właśnie wtedy obserwujemy specyficzny efekt, swoistą 'maskę' która tworzy się na powierzchni skóry w formie 'skorupki'. Podkład nie musi być kryjący ani grubo nałożony aby taką stworzyć, wystarczy sucha lub przesuszona miejscami skóra mieszana. Jeśli skóra jest ściągnięta, szorstka, ale w strefie T lubi się przetłuszczać, podkład nie tylko nie wtopi się, ale może migrować, warzyć się i skupiać w obrębie najbardziej wysuszonych placków skóry tworząc plamy.
Właśnie suchej i mieszanej skóry ten problem dotyczy najczęściej. Często policzków, dla mnie takim rejonem było czoło.Rozwiązanie jest jednak dość proste i mamy tutaj parę opcji. 

Pomoże pielęgnacja i najpierw zdecydowanie musimy zająć się skórą a potem poszukiwaniami idealnego podkładu lub powrotem do ulubionego:).


Ponieważ winny jest suchy naskórek, łatwo zrobić eksperyment, który pokaże nam, czy problem faktycznie leży po stronie pielęgnacji:

Wykonujemy lekki peeling mechaniczny- może to być masaż z użyciem kremu nawilżającego i ściereczki muślinowej, może być krem z dodatkiem soli lub nawilżający peeling sklepowy. Osobiście polecam Nuxe, Exfoliant Doux Aromatique aux 3 Roses albo ten (klik). Jeśli mamy w domu korund możemy go użyć mieszając z kremem:).

Jeśli nasz problem nie jest duży a skóra delikatna, peeling mechaniczny możemy pominąć i zamiast niego oczyścić skórę np białą glinką.

Potem przechodzimy do delikatnego peelingu enzymatycznego. Polecam Ziaję (klik) oraz Tołpę (klik).  Nakładamy je na około 10 minut.


Nakładamy nawilżającą maseczkę- chodzi o to aby maksymalnie nawilżyć i zmiękczyć skórę, dlatego odtwarzamy troszkę system weekendowego domowego spa;). Maseczka oczywiście musi być maseczką nawilżającą, Jeśli nie mamy nic dużego to najlepiej będzie wypróbować tą (klik). Znów


Zmywamy, przemywamy skórę tonikiem octowym (przepis) aby przywrócić właściwe pH (szczególnie jeśli wcześniej myłyśmy twarz mydłem) bo to też może mieć znaczenie. Nakładamy nawilżający krem i czekamy chwilę.

Na tym etapie powinno udać się nam pozbycie przynajmniej części suchego naskórka i jeśli skóra jest odpowiednio nawilżona, zmiękczona, podkład powinien rozkładać się na niej zupełnie inaczej.
Jeśli ten zabieg pomógł tylko w pewnym stopniu, a nawet zmiany w pielęgnacji dają tylko połowiczny efekt, przydatna może okazać się mikrodemabrazja.

W codziennej pielęgnacji musimy skupić się na mocniejszym nawilżaniu skóry. Dziewczyny ze skórą mieszaną często zbyt mocno wysuszają ją w trakcie mycia, więc tutaj warto pomyśleć nad czymś delikatniejszym. Nawet jeśli nasza skóra mocno przetłuszcza się w strefie T, suche partie powinnyśmy traktować kremami które troszkę je nawilżą i zmiękczą suche skórki.
Jeśli nasze eksperymentalne złuszczanie przyniosło rezultaty, możemy skupiać się na podtrzymaniu ich wykorzystując ten sam sposób co jakiś czas.











Co jeszcze może pomóc?

Metoda aplikacji- wypróbujcie gąbeczki np Real Techniqies zmoczonej np tonikiem jeśli Wasza skóra wymaga większego nawilżenia.

Zmiana typu podkładu- pisałyście: 'próbowałam już tylu podkładów'. Ale może wiele z nich było do siebie bardzo podobnych. Być może bardziej nawilżająca formuła + matujący puder lepiej się sprawdzi.



Dlaczego podkład się warzy?


Warzenie się podkładu zależy od właściwości skóry, produktu oraz ewentualnie kremu jaki pod niego nakładamy. Tutaj winne jest sebum jakie produkuje nasza skóra oraz to, jak zareaguje na jego pojawienie się podkład. To właśnie za jego prawą podkłady migrują, podkreślając pory lub osadzają się na plackach suchej skóry tworząc plamy.
Dlatego skuteczne okazują się chusteczki matujące, które pochłaniają nadmiar sebum, tylko minimalnie ściągając podkład.
Niestety nie ma jednej zasady, która pomogła rozpoznać podkład który będzie się warzył już po składzie. często bowiem to mieszanki silikonów, wosków, olejków, emolientów, polimerów i emulgatorów. Warto za to szukać substancji matujących czyli np krzemionki (Silica).
Rozwiązaniem mogą być też podkłady, które lekko podsychają zmieniając trochę formułę.
Będą to np: Make-Up Atelier, Waterproof Liquid Make Up, MAC, Pro Longwear Foundation , L’Oreal Paris, Infallible 24h - Matte Foundation.

Wpływ kremu jaki nakładamy pod, na warzenie się podkładu również może być różny. Największe znaczenie ma nadal to, czy nasza skóra z czasem wyprodukuje dużo sebum i jak połączy się ono z kremem a następnie z podkładem.
Teoretycznie mogłybyśmy powiedzieć że dobrze jest unikać olejków w składzie, ale nie jest to regułą. Skóra na pewno nie powinna być przesuszona, bo wtedy skłaniamy są do natłuszczenia się, czyli produkcji sebum właśnie.
Bardzo pomocne mogą okazać się też pudry matujące, które w jakimś stopniu na bieżąco będą utrzymywać podkład w miejscu:).


Mam nadzieję że ta notka jakoś dopowiedziała na Wasze pytania i pytanie anonimka, które wczoraj pozwoliłam sobie pominąć:)

Spotkałyście się kiedyś z podobnymi problemami? Jak jest u Was? Co pomogło?

Piszcie a ja zabieram się za film o konturowaniu, tym razem z koleżanką!

Buziaki

Ala



14 maja 2015

Odżywki i sera chroniące włosy przed wysoką temperaturą. Czego realnie możemy oczekiwać?









Ostatnio jedna z Was pytała o produkty zabezpieczające włosy przed prostowaniem, dlatego pomyślałam, że warto napisać o tym parę słów. Kiedy warto sięgać po tego typu produkty i na co realnie możemy liczyć?
Czytelniczka pisała o wysuszonych i sztywnych końcach pytając o produkty które nałożone przed prostowaniem mogą pomóc uniknąć zniszczeń. Niestety w takim wypadku nie możemy liczyć na znaczącą zmianę sytuacji a dalsze prostowanie, nawet z użyciem powlekających produktów będzie tylko pogłębiało szkody.

To, co tak naprawdę szkodzi naszym włosom, to nagłe oddawanie wilgoci.
W trakcie prostowania i poddawania wysokim temperaturom, warstwy osłonki włosa zostają uszkodzone i ulegają rozszczepieniu. Wiąże się to z z szybkością zmian poziomu wilgoci we włosach, czyli tempem z jakim woda z naszych włosów ucieka. Oczywiście, tempo to jest tym większe im wyższa temperatura. Włos zmienia strukturę a jego powierzchnia zostaje uszkodzona.
Dlatego też prostowanie włosów mokrych lub wilgotnych jest dla nich tak szkodliwe i powszechnie odradzane.



12 maja 2015

Jak wybrać cienie do oczu na początek. Z czego składa się idealna paletka?









Gotowe paletki to często piękne zestawienia, piękne opakowania. Jednak sama zawsze mam do nich jakieś 'ale'. Nie wiem czy problem wygląda podobnie u Was, ale zawsze jest w nich przynajmniej jeden kolor, który mi nie pasuje, przynajmniej jeden cień, którego nie używam praktycznie w ogóle. Widać to szczególnie w paletkach dziennych. Zwykle coś jest zbyt chłodne, zbyt ciepłe, najczęściej rezygnuje z odcieni nie pasujących do mojej karnacji.  Jeśli w paletce znajduje się tylko jeden taki kolor, i tak uznaje to za sukces. Najczęściej bowiem jest to więcej cieni, czegoś też brakuje i wtedy cały 'biznes' średnio się opłaca.

Z tego względu zawsze byłam fanką własnoręcznego kompletowania paletek. Tym bardziej, że Inglot, Kobo a teraz również Vipera oferują pojedyncze cienie z pośród których każda kobieta może z powodzeniem wybrać swój zestaw idealny, zupełnie pozbawiony słabych punktów.

Składanie własnej paletki może wydawać się ciężkim zadaniem na początek. Jednak często już na starcie posiadamy o wiele więcej informacji i wiedzy, niż się spodziewamy.
Być może korzystałyśmy już z jakiś gotowych paletek? Zastanówmy się co nam w nich nie pasowało a czego brakowało. Dokładnie zapamiętajmy kolory jakie nam nie pasowały i te, które zużyłyśmy niemal do dna:D
Jeśli mamy tendencję do dublowania kolorów, a nasze zbiory są już dość duże może to wina nie do końca idealnego cienia. Często myślimy- w tym kolorze mi do twarzy, lubię go, ale czy to tak naprawdę właśnie to skłania nas do sięgania po jego kopie? Być może jednak coś nie gra i należy zaryzykować oraz dać szansę czemuś trochę innemu.



ZACZYNAMY!
____________


Wybór idealnych odcieni do paletki zaczynamy od określenia ilości. Moim zdaniem czwórka to minimum, które mieści wszystko czego nam potrzeba. Piątka lub szóstka daje możliwość dołożenia dodatkowych, wzbogacających cieni które ożywią makijaż.

Następnym ważnym krokiem jest zdanie sobie sprawy z tego, jaki makijaż będziemy wykonywać najczęściej. Zestaw jaki Wam zaproponuje jest uniwersalny i świetnie się sprawdza, ale koniecznie zastanówcie się nad tym co konkretnie sprzyja budowie Waszego oka. Być może oczy są głęboko osadzone i potrzebujecie więcej rozjaśniających kolorów. Może powieki są wypukłe i warto dołożyć coś ciemnego.
W większości przypadków jednak idealnie sprawdza się zestawienie jakie sama stosuję.


Teraz zabieramy się za określenie temperatury cieni, jaka nam pasuje. Oczywiście mamy do wyboru te bardziej ciepłe i chłodne. Bardzo łatwo sprawdzić, które będą lepsze; na jedno oko nakładamy odcień skrajnie chłodny np chłodny fiolet lub chłodny błękit, a na drugi ciepły, np brzoskwinię lub ciepły brąz.
Zobaczymy jak oba kolory działają na naszej skórze i w tej ocenie, pomijamy to czy pasują do naszej tęczówki czy nie. Chodzi o to, by tworzyły w miarę spójną całość z odcieniem naszej skóry.
Jeśli już wykonamy takie porównanie na kolorach różnych, przechodzimy do czegoś bardziej podobnego wybierając chłodny i ciepły brąz. Brąz w odcieniu przypominającym naszą skórę będzie potrzebny nam do blendowania, bardzo ważne jest więc aby wyglądał naturalnie.






Wreszcie czas na cienie jakich potrzebujemy! Zacznijmy od czwórki i dodajmy do nich jeszcze inne cienie. Ja uwielbiam jeden dodatkowy, czysty kolor i cień do brwi.




LISTA CIENI
___________

Czego potrzebujemy? Podaję też numerki cieni ale wszystko oczywiście musicie same sprawdzić na skórze;)



Jasnego satynowego lub perłowego cienia.
(chłodny to np Inglot 397, 120 neutralna biel. Podaję Ingloty bo to właśnie te cienie najlepiej rozświetlają a marka posiada wersje o różnych temperaturach. Póki co nie znalazłam nic lepszego:).
Jeśli dobrze trafimy, ten cień będzie mógł być też naszym rozświetlaczem, będziemy nakładać go pod łuk brwiowy. Jeśli mamy bardziej oliwkową cerę, możemy wybrać coś bardziej złotego.



Cielistego jasnego matu. 
To jest kolor, którym będziemy pokrywać powiekę ruchomą przy lekkich dziennych makijażach. Może być jaśniejszy od naszej skóry, ale koniecznie o tej samej temperaturze. Dla chłodnych dziewczyn to może być Inglot 319, 356, 881, 352. Dla cieplejszych 390, 463 ds, Kobo 105, 102,  107 (koral), 144, 143.
Nie muszą to być kolory cieliste, beże czy jasne brązy. Może to być jasna brzoskwinia, koral, łosoś- szczególnie jeśli chcemy dodać troszkę koloru i ożywić całość przy nadal lekkim makijażu.


Ciemniejszego niż skóra matowego brązu.
Będzie służył nam do blendowania innych cieni, tworzenia przejść, dolnej powieki, podkreślania załamania.
Dla chłodnych to: Kobo 116, Inglot 363, 360, 358, 344, 337.  Dla ciepłych: 456ds, 390, 457ds.
Czasem zależnie od koloru skóry i włosków, możemy użyć tego lub drugiego ciemniejszego) cienia do podkreślania brwi. Jeśli możemy tak zrobić to dobrze, ale jeśli nie nie powinnyśmy się tym przejmować. Wtedy o wiele lepiej będzie wybrać szóstkę, bo z doświadczenia wiem, że obecność cienia do brwi w paletce niesamowicie ułatwia sprawę.
Jeśli wolimy perły w tym momencie możemy zrobić odstępstwo i wybrać perłę. Nie będzie tak dobra do podkreślania załamania, nie polecam jej też dziewczynom o opadających powiekach, bo nie będą mogły wykorzystać jej na 'poduszce' powieki. Dla ciepłych to pn inglot 409p, 423p, 402p, 121 shine.
Dla chłodnych 462, 402.



Ciemnego cienia.
Może to być mat, coś z drobinkami lub perła. Maty znów są bardziej uniwersalne, bo z ich pomocą będziemy mogły zagęścić linię rzęs, dodatkowo wycieniować załamanie czy zew, kącik. Matów możemy użyć też do smoky, choć tutaj perły też mają zastosowanie. Wybór należy do Was, tutaj troszkę bardziej kluczowy będzie kolor. Ponieważ cień często będzie wykorzystywany na linii rzęs, dobrze było by, aby odcień podkreślał kolor tęczówki. O tym pisałam w poście z eyelinerami (klik), część z tych informacji możecie wykorzystać. Nawet jeśli będzie to bardzo ciemny, niemal czarny kolor powinien wpadać w chłodny lub ciepły brąz (zależnie od karnacji), chłodny lub ciepły fiolet. Możecie jeszcze zastanowić się nad granatem ale jest mniej uniwersalny.
Dla ciepłej:  Inglot 458, 40, 52, Kobo 139 (jaśniejszy), 128,
Dla chłodnej: 423, 53, 63, 64, 446, 434, 459, 32,



Jeśli chcemy jeszcze wzbogacić naszą czwórkę to na pewno warto wybrać cień do brwi i jeden lub dwa cienie bardziej kolorowe, które będą intensywne i czyste. Posłużą nam jako dodatki ożywiające makijaż i tym razem powinny być pięknie lśniącymi perłami. Dlaczego? W wielu przypadkach będziemy stosować je punktowo na dolnej powiece, będziemy malować nimi kreskę lub tworzyć z ich pomocą smoky. W takich warunkach perły sprawdzają się lepiej, szczególnie jeśli chodzi o stosowanie w kąciku dolnej powieki. Mat potrafi to miejsce spłaszczyć, przyciemnić jeśli tylko nie jest sporo jaśniejszy od naszej skóry.
Bardzo polecam wszelkie czyste i mocne turkusy, fiolety, złote róże, kobalty, lub po prostu złoto.



Niżej przykłady. Po prawej swatche dla czwórki z ciepłym łososiem w roli cienia bazowego (od góry Mac Showstopper, Inglot 361,  375, 120) oraz trochę bardziej urozmaiconej piątki (Inglot 351, do brwi 568, mac brown script, inglot 396, 413).







Jak sprawa z paletkami wygląda u Was?
Wolicie gotowe zestawy ( a jeśli tak, ile odcieni zwykle zostaje niewykorzystane?) czy może same zbieracie cienie i jak wygląda Wasza kolekcja?


Jeśli macie pytania piszcie!

Buziaki

Ala



11 maja 2015

Lip plumpery czyli kylie jenner challenge i jego opłakane skutki.





Ostatnio pytałyście mnie o lip plumpery, postanowiłam więc zaopatrzyć się w jeden, napisać o tym parę słów i ostrzec dziewczyny o duszach eksperymentatorek:). No i oczywiście te o wyjątkowo słabych naczynkach! Jak zobaczycie na zdjęciach niżej, efekty mogą być naprawdę nieciekawe.....


Ach i zapraszam jeszcze na nowy film:)) 



10 maja 2015

Bronzer do konturowania: jedyny drogeryjny o dobrym odcieniu.






Bardzo wiele z Was pyta mnie o bronzery do konturowania. Ja znalazłam mój ideał, którym jest Kevyn Aucoin, ale dzisiaj chciałam pokazać Wam coś łatwiej dostępnego. Wsze pytania dotyczą bowiem dokładnie bronzerów drogeryjnych a tutaj, godny polecenia tak naprawdę jest tylko jeden. 
Dlaczego tak niewiele nadaje się do konturowania kiedy jest ich tak dużo? Chodzi o konkretny kolor, odcień z którego pomocą  możemy stworzyć iluzję cienia. Właśnie Kevyn Aucoin Scuplting powder jest pod tym względem niesamowity i zasługuje na osobny wpis. Wyróżnia go właśnie kolor, zgaszony, nie zbyt pomarańczowy, ani nie aż tak chłodny by odcinał się od cieplejszej karnacji.
Większość bronzerów w drogeriach to bronzery które pod względem kolorystycznym nadają się do nadawania twarzy bardziej opalonego odcienia. Nie są w stanie stworzyć iluzji cienia, więc nie nadają się do konturowania. To, że często przymykamy na to oko to już inna sprawa;).


Mamy jednak markę drogeryjną która w tej kwestii poszła po rozum do głowy i stworzyła dość trafiony produkt. Marką tą jest Kobo a bronzer o którym mowa to Matt Bronzing & Contouring Powder.
Dwa kolory są całkiem trafione, choć nie idealnie. Nie zmienia to jednak faktu, że to tak naprawdę jedyny drogeryjny bronzer który zbliżył się do ideału jeśli chodzi o konturowanie.





8 maja 2015

Projekt denko czyli zużyta pielęgnacja.









Nie wiem czy od początku istnienia bloga choć raz zrobiłam posta ze zużytymi kosmetykami:) Dzisiaj porządki, bo zdecydowanie nie ma co trzymać dłużej pustych opakowań. Co tutaj mamy? Do czego warto wrócić i co znowu znajdzie się w mojej łazience?

Zaczynamy od góry, czyli Featherlight z Make Me Bio (klik).Oprócz różanego, który też widzicie niżej i spisywał się genialnie, chciałam sprawdzić jeszcze ten do skóry mieszanej. Ma zupełnie inną, leciutką konsystencję, wyczuwamy w nim olejki, ale szybko się wchłania i nie obciąża cery.
Dobrze nawilża i sprawia, że skóra jest miękka, przy czym nie zapycha i nadaje się pod podkłady. Ja nie zauważyłam działania normalizującego a stosowałam w momencie, kiedy niektóre partie mojej twarzy bardziej się przetłuszczały. Dla tych bardzo suchych był jednak ciut za słaby i tutaj wolę wersję różaną.
Nie wracam do niego bo moja skóra już się unormowała, ale polecam do wypróbowania jeśli macie skórę mieszaną:)
Różaną wersję kocham i na pewno do niej wrócę!





7 maja 2015

Co kupiłam w Rossmanie? -49% na błyszczyki, szminki, kredki do ust, lakiery do paznokci i produkty do pielęgnacji.








Nie przedłużając zaczynamy:)). Tym razem troszkę inaczej bo nie lista, ale produkty które kupiłam korzystając z promocji. W kwestii lakierów szaleństwa nie było, skusiłam się tylko na pastelowy róż z serii HypoAllergenic Bell w numerze 22. Zobaczymy jak się sprawdzi, bo kolor jest naprawdę śliczny. 
Jeśli chodzi o produkty do ust, tym razem wybrałam trzy rzeczy. 
Były to typowe zakupy uzupełniające kolory których mi brakuje, czyli róże. Ostatnio wszystko mi się skończyło ale potrzebowałam też konkretnego koloru który udało mi się znaleźć....



Na górze swatche od lewej:  Bourjois Color Boost Glossy Finish 07, 
Bell HypoAllergenic błyszczyk 02, Eveline Color Edition 701, Revlon Colorburst Matte Balm 205.




6 maja 2015

ULUBIEŃCY KWIETNIA: 'zdrowy' tusz, kredka do smoky, korektory pod oczy i wiele innych:)








U mnie właśnie zaczęło okropnie padać, więc można powiedzieć że to pora idealna by przysiąść i napisać dla Was posta:).

Ulubieńcy to zdecydowanie moja ukochana seria, którą nie tylko lubię przygotować ale też oglądać u innych dziewczyn. Tym razem kosmetyki, które są ze mną niemal codziennie i traktuje je jako te niezawodne. Zawsze kiedy zaczynam wybierać ulubieńców zastanawiam się, po co sięgam ze szczególną przyjemnością lub czego bardzo by mi brakowało. Często to też kosmetyki które przekładam do kosmetyczki na wyjazdy:).
Zajmiemy się kolorówką, bo o obecnej pielęgnacji muszę przygotować jeszcze osobny post. Hity do włosów już znacie (zobaczcie tutaj!)  więc też o niej nie wspominałam.


Wszystko bardziej dokładnie możecie zobaczyć w filmiku:) Zapraszam! 






Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Obsługiwane przez usługę Blogger.