tag:blogger.com,1999:blog-6308013483741916391.post2803143606905361510..comments2024-03-16T15:45:20.386+01:00Comments on Alina Rose Blog Kosmetyczny: Wygraj aparat Fujifilm Instax z Always:)Alina Rosehttp://www.blogger.com/profile/11565993557027537081noreply@blogger.comBlogger220125tag:blogger.com,1999:blog-6308013483741916391.post-43572484614897055132016-05-28T10:28:52.559+02:002016-05-28T10:28:52.559+02:00Kochana dzisiaj wysyłałam już powinnaś mieć:))Kochana dzisiaj wysyłałam już powinnaś mieć:))Alina Rosehttps://www.blogger.com/profile/11565993557027537081noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6308013483741916391.post-15835396281026796722016-05-28T10:02:45.223+02:002016-05-28T10:02:45.223+02:00Alinki, nie dostalam na razie żadnego maila w spra...Alinki, nie dostalam na razie żadnego maila w sprawie konkursu :( Czy mam napisać do Ciebie, czy po prostu czekać cierpliwie? ;)<br />SusieAnonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6308013483741916391.post-63144942088934589332016-05-24T09:20:40.559+02:002016-05-24T09:20:40.559+02:00Super, ale się cieszę :)
SusieSuper, ale się cieszę :)<br />SusieAnonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6308013483741916391.post-67376491845938210732016-05-22T16:07:14.268+02:002016-05-22T16:07:14.268+02:00Chyba każdy z nas w życiu borykał się z jakimiś pr...Chyba każdy z nas w życiu borykał się z jakimiś przeciwnościami. Dla jednych są one natury fizycznej, a dla innych psychicznej. Czasami są takie dni, w których nic nam się nie chce, wszystko idzie nie tak, nawet ulubione ciasto smakuje nie tak. Dla wielu kobiet takimi dniami jest właśnie miesiączka. Okres, w którym jedyne co chcemy zrobić to zapaść się pod kołdrę i przeczekać, aż minie. Niestety większość z nas nie może sobie na to pozwolić w związku z trybem życia jakie prowadzi, w końcu jak to się mówi "mamy nie biorą wolnego". Na szczęście moją przeszkodą w realizacji pasji, nie była miesiączka, bo one są niezwykle regularne i mało bolesne, (DZIĘKI CI BOŻE), ale problemy z kręgosłupem. Jako młoda dziewczyna skazana zostałam na noszenie kręgosłupa ortopedycznego, po bardzo długim pobycie w szpitalu. Do dziś pamiętam jak wsadzali mnie do specjalistycznej maszyny, która miała naprostować mój kręgosłup. Wyrok był jeden. Z tańcem koniec. Do dziś pamiętam przepłakane z tego powodu noce. No bo jak to koniec? Jak mam skończyć z czymś co robiłam przez 10 lat codziennie, nie ważne czy miesiączka czy nie. I jeszcze ten okropny gorset. Gdy wszystkie dziewczyny zakładały w lato piękne sukienki na ramiączka, ja sie pociłam w dwóch bluzkach, aby zakryć tego kaszalota. Jednak nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Dzięki temu doświadczeniu stałam sie silniejsza, bardziej zdeterminowana, odporna na przykre słowa innych. Choć straciłam moją pasję odnalazłam inną, choć bardzo podobną - jogę, gdyż była to jedyna forma aktywności na jaką mogłam sobie wtedy pozwolić. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, jeśli jedne drzwi się zamykają musimy szukać innych, które są otwarte. <br /><br /><br />monika.wojdynska@gmail.comAnonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6308013483741916391.post-71586537247326438552016-05-21T22:55:09.237+02:002016-05-21T22:55:09.237+02:00Mail: apieceofally@gmail.com :)Mail: apieceofally@gmail.com :)Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/08255121078040137685noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6308013483741916391.post-69291003687019128112016-05-21T21:05:55.474+02:002016-05-21T21:05:55.474+02:00Moim jedynym ograniczeniem jest ..zbyt mała ilość ...Moim jedynym ograniczeniem jest ..zbyt mała ilość godzin w dobie. 24 to stanowczo za mało na realizowanie wszystkich moich pasji. Kocham rysować i fotografować, zwłaszcza postacie ludzkie. Bardzo dużo czytam, codziennie staram się znaleźć choć trochę czasu na trening. Jeśli chodzi o sport, również nie jestem w stanie pogodzić wszystkich dziedzin, w których chciałabym się rozwijać. Muszę wybierać pomiędzy yogą, tańcem na rurze, salsą, fitnessem oraz wieloma dyscyplinami, w których chciałabym spróbować sił. Zawsze staram się znaleźć chwilę na poszerzanie swojej wiedzy o dbaniu o urodę, makijażu pielęgnacji i zdrowym trybie życia - to moja kolejna pasja. Uwielbiam przygotowywać zdrowe posiłki a także... robić naturalne kosmetyki. Dzięki temu udało mi się znacznie poprawić stan mojej cery. Wymienione powyżej zainteresowania nie są jednak jedynymi, lecz tymi, na które chciałabym poświęcić jak najwięcej czasu. Oprócz tego chciałabym spróbować wielu nowych rzeczy oraz duużo podróżować po świecie. Moim największym ograniczeniem w realizowaniu tego wszystkiego jest czas. Jak staram się pokonać tą przeszkodę? Dokładnie planuję każdy dzień. Spisuję wszystkie, nawet najdrobniejsze czynności na małej karteczce. Daje mi to zaskakująco dużo motywacji do działania. Uwielbiam w ciągu dnia skreślać to wszystko, co już udało mi się zrobić. Dopiero wtedy czuję, że dałam z siebie 100% i wykorzystałam swój czas tak, jak tylko najlepiej mogłam. Po drugie, staram się robić wiele rzeczy na raz. W komunikacji miejskiej nigdy nie gapię się bezczynnie w okno, lecz uczę się, czytam książkę, przeglądam blogi lub szukam informacji na tematy, które aktualnie mnie interesują. W domu, podczas zabiegów takich jak depilacja czy podczas malowania paznokci włączam różne filmiki na YT. Oczywiście takie, których wystarczy tylko posłuchać. Przecież nie trzeba siedzieć bezczynnie przed ekranem przez 20 minut by dowiedzieć się czegoś ciekawego :D Dzięki tym prostym sposobom udaje mi się połączyć moje liczne pasje i w jakiś sposób pokonać barierę brak wolnego czasu. Miesiączki nigdy nie uważałam za wielką przeszkodę. Mam tak wiele zainteresowań, że zawsze mogę wybrać na gorszy dzień coś, w czym nie ogranicza mnie moja sprawność fizyczna czy samopoczucie. ;)<br />jacukowicz.julia@gmail.com<br />Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6308013483741916391.post-4499736116733136202016-05-21T08:08:56.666+02:002016-05-21T08:08:56.666+02:00 Od dziecka byłam bardzo aktywną osobą, nie chodz... Od dziecka byłam bardzo aktywną osobą, nie chodzi mi o uprawianie sportu, lecz o sam fakt tego, że zawsze miałam pełne ręce roboty, wszędzie było mnie pełno. Chodziłam na różna kółka w szkole(angielski, chór, nawet przez jakiś czas trenowałam biathlon). Wychodziłam z domu rano i wracałam wieczorem. Pomimo to, że nigdy nie miałam wiele czasu, na chociażby oglądanie telewizji czy zwykłe wyjście z przyjaciółką na spacer w ciągu tygodnia, nie stanowiło to dla mnie problemu. Im więcej mam obowiązków na głowie, tym lepiej sobie z nimi radzę( chyba mam wtedy większą motywacje ;) ). Jednak moją największą pasją była i wciąż jest muzyka( śpiewanie to dl). <br />Wydaje mi się, że w życiu nigdy nie jest łatwo, zawsze trzeba się gdzieś wpinać, ważne żeby nie rezygnować z marzeń, bo to one są naszym silnikiem napędowym, który pomaga nam o 6 rano wstać z uśmiechem na twarzy i zacząć nowy dzień.<br />Moimi przeszkodami na drodze było to mieszkam bardzo daleko od miasta, w którym miałam szkołę. Gdy byłam młodsza( 1 i 2 klasa podstawówki) miałam to szczęście, że mój kochany dziadek, zawsze był( przywoził mnie i odwoził do szkoły, nawet jeśli musiał czekać na mnie 2 godziny, bo miałam jakąś próbę czy coś ). Był on dla mnie dużą motywacją oraz inspiracją w życiu( był bardzo pracowity, zrywał się z samego rana z łóżka jadł śniadanko i szedł do pracy ). Gdy dziadka już nie było, zaczęło być trudniej. Moja mama pracuje za granią więc widzimy się rzadko( ojciec mieszka gdzieś tam, myślę że rozumiecie). Od tego czasu trzeba było radzić sobie samemu. Ale nie poddawałam się, nawet jeśli miałam chodzić w tą i z powrotem te kilka kilometrów aby pójść do szkoły a potem na chór, czy pianino. Wiadomo każdy ma czasem dość, chciałaby odpocząć. Miewałam takie dni, również wtedy gdy okres nie dawał mi spokoju uporczywym bólem brzucha. <br />Myślę, że sam fakt że w wielu sprawach musiałam nauczyć się dawać sobie rade sama(mam teraz 18 lat) sprawił, że potrafię poradzić sobie z różnymi sprawami. Od ostatnich, chyba już nawet trzech lat zaczęłam uprawiać sport, tak sama dla siebie(trochę jogi, kanały na yt, czy bieganie), sprawia mi to przyjemność, czuję się dzięki temu pewniej sama z sobą( nawet w te dni, gdy mam miesiączkę).<br />Ograniczenia zawsze są i zawsze będą, ale nie warto się poddawać :)<br />Pozdrawiam wszystkie cudowne kobietki i kobiety :*<br /><br />klaudia.wiki1@gmail.comAnonymoushttps://www.blogger.com/profile/04844124313807783016noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6308013483741916391.post-90204605805679375282016-05-21T00:32:30.651+02:002016-05-21T00:32:30.651+02:00PASJA - dosłownie zdefiniowana oznacza zamiłowanie...PASJA - dosłownie zdefiniowana oznacza zamiłowanie do "czegoś", coś co sprawia nam przyjemność a czasem pomaga przezwyciężać własne ograniczenia. Przez moje życie przewinęło się wiele czynności, które w pewnym momencie stały pasjami, inspiracją do tego by stawać się lepszą oraz motywacją by się rozwijać. Zaczynałam od śpiewania i chociaż mój talent w tym kierunku ujawniał się jedynie gdy nie było nikogo wokół, do dnia dzisiejszego potrafię prześpiewać całą drogę z domu do pracy wydobywając wręcz nadludzkie dźwięki :D <br />Później przyszedł czas na poezję, którą nie tylko namiętnie czytywałam, cytowałam rodzinie ale również samodzielnie pisałam - na dnie szafy wciąż czekają zeszyty, pełne wierszy mojego autorstwa, czekające z nadzieją, że zostaną wydane w formie książki. <br />W tym momencie chciałabym zaznaczyć, iż książki zajmują pewne specjalne miejsce w moim życiu. Stanowią one część mnie samej i nie mogłabym czytania nazwać jedynie pasją - jest to integralna partia mojego ciała i umysłu, coś bez czego ciężko byłoby uciec od zgiełku codzienności. <br /><br />W wieku nastoletnim w mojej dłoni zagościł apart - i fotografia stała się moją nowo poznaną pasją. Poprzez naukę, ciężką pracę oraz samozaparcie stało się to również pewnego rodzaju sposobem aby pokazać najbliższym jak widzę świat dookoła. Jedynie tak potrafiłam "zatrzymać" chwile, które już nigdy nie wrócą w swej unikatowości - a dzięki fotografiom, wciąż mogę do nich powracać. <br /><br />Co było największym ograniczeniem w spełnianiu się na polu moich pasji? Paradoksalnie byłam nim ja sama. Po wyjeździe za granicę długo nie potrafiłam odnaleźć swojego miejsca, a także samej siebie. Dawne pasje zamiast się rozwijać utknęły gdzieś pomiędzy wyzwaniami nowej rzeczywistości a moją własną ignorancją. <br />I wtedy pojawił się ON. Znałam go już wcześniej, spotykaliśmy się w przeszłości - czasem na krótkie, w biegu, w przelocie, a czasem widywaliśmy się nawet przez kilka tygodni. Przewijał się gdzieś za kulisami poprzedniego życia...I w momencie, w którym straciłam poczucie własnej wartości, utraciłam samą siebie, w moim życiu na nowo zagościł TANIEC. <br />Być może nie rozumiałam większości wypowiadanych do mnie słów, ale rozumiałam ruch i pracę ciała. Walczyłam wtedy z ograniczeniami językowymi, oraz wiekowymi ale on był przy mnie i popychał mnie na granice własnych możliwości. Ponownie poczułam grunt pod bosymi stopami. Trenowałam ciężko, bez przerw i wytchnienia ale Taniec dał mi nowy język, którym mogłam się posługiwać, który mógł być zrozumiany nawet na drugim końcu świata. <br />Dawne ograniczenia ciała i umysłu przetopił w ruch dyktowany przez emocje i odczucia. W tańcu odnalazłam samą siebie, spokój ducha, motywację oraz siłę by żyć...W trakcie nie liczyło się już nic, nie było choroby, odległości czy tęsknoty zamkniętych w podświadomości - byłam JA, bogatsza o te wszystkie doświadczenia. <br />TANIEC stał się moją PASJĄ, sposobem na ŻYCIE, na przetrwanie i celebrowanie życia oraz sposobem aby wszystkie złe odczucia i emocje przekuć w coś wizualnie pięknego. Taniec mnie uratował. <br />Dokładnie w środę (18/05/2016) z honorami ukończyłam studia Taneczno-Teatralne i w przyszłości chciałabym przekuwać ograniczenia innych w Taniec - dając im wolność wyrazu, jaką i mi podarował. <br /><br />Karolina<br />irma.irma@op.pl<br />Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6308013483741916391.post-88214314085184890752016-05-20T23:59:03.435+02:002016-05-20T23:59:03.435+02:00Chyba każdy z nas w życiu borykał się z jakimiś pr...Chyba każdy z nas w życiu borykał się z jakimiś przeciwnościami. Dla jednych są one natury fizycznej, a dla innych psychicznej. Czasami są takie dni, w których nic nam się nie chce, wszystko idzie nie tak, nawet ulubione ciasto smakuje nie tak. Dla wielu kobiet takimi dniami jest właśnie miesiączka. Okres, w którym jedyne co chcemy zrobić to zapaść się pod kołdrę i przeczekać, aż minie. Niestety większość z nas nie może sobie na to pozwolić w związku z trybem życia jakie prowadzi, w końcu jak to się mówi "mamy nie biorą wolnego". Na szczęście moją przeszkodą w realizacji pasji, nie była miesiączka, bo one są niezwykle regularne i mało bolesne, (DZIĘKI CI BOŻE), ale problemy z kręgosłupem. Jako młoda dziewczyna skazana zostałam na noszenie kręgosłupa ortopedycznego, po bardzo długim pobycie w szpitalu. Do dziś pamiętam jak wsadzali mnie do specjalistycznej maszyny, która miała naprostować mój kręgosłup. Wyrok był jeden. Z tańcem koniec. Do dziś pamiętam przepłakane z tego powodu noce. No bo jak to koniec? Jak mam skończyć z czymś co robiłam przez 10 lat codziennie, nie ważne czy miesiączka czy nie. I jeszcze ten okropny gorset. Gdy wszystkie dziewczyny zakładały w lato piękne sukienki na ramiączka, ja sie pociłam w dwóch bluzkach, aby zakryć tego kaszalota. Jednak nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Dzięki temu doświadczeniu stałam sie silniejsza, bardziej zdeterminowana, odporna na przykre słowa innych. Choć straciłam moją pasję odnalazłam inną, choć bardzo podobną - jogę, gdyż była to jedyna forma aktywności na jaką mogłam sobie wtedy pozwolić. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, jeśli jedne drzwi się zamykają musimy szukać innych, które są otwarte. <br /><br /><br />monika.wojdynska@gmail.comdame mariéehttps://www.blogger.com/profile/04330370610789564756noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6308013483741916391.post-40052851773604809992016-05-20T23:58:43.294+02:002016-05-20T23:58:43.294+02:00Chyba każdy z nas w życiu borykał się z jakimiś pr...Chyba każdy z nas w życiu borykał się z jakimiś przeciwnościami. Dla jednych są one natury fizycznej, a dla innych psychicznej. Czasami są takie dni, w których nic nam się nie chce, wszystko idzie nie tak, nawet ulubione ciasto smakuje nie tak. Dla wielu kobiet takimi dniami jest właśnie miesiączka. Okres, w którym jedyne co chcemy zrobić to zapaść się pod kołdrę i przeczekać, aż minie. Niestety większość z nas nie może sobie na to pozwolić w związku z trybem życia jakie prowadzi, w końcu jak to się mówi "mamy nie biorą wolnego". Na szczęście moją przeszkodą w realizacji pasji, nie była miesiączka, bo one są niezwykle regularne i mało bolesne, (DZIĘKI CI BOŻE), ale problemy z kręgosłupem. Jako młoda dziewczyna skazana zostałam na noszenie kręgosłupa ortopedycznego, po bardzo długim pobycie w szpitalu. Do dziś pamiętam jak wsadzali mnie do specjalistycznej maszyny, która miała naprostować mój kręgosłup. Wyrok był jeden. Z tańcem koniec. Do dziś pamiętam przepłakane z tego powodu noce. No bo jak to koniec? Jak mam skończyć z czymś co robiłam przez 10 lat codziennie, nie ważne czy miesiączka czy nie. I jeszcze ten okropny gorset. Gdy wszystkie dziewczyny zakładały w lato piękne sukienki na ramiączka, ja sie pociłam w dwóch bluzkach, aby zakryć tego kaszalota. Jednak nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Dzięki temu doświadczeniu stałam sie silniejsza, bardziej zdeterminowana, odporna na przykre słowa innych. Choć straciłam moją pasję odnalazłam inną, choć bardzo podobną - jogę, gdyż była to jedyna forma aktywności na jaką mogłam sobie wtedy pozwolić. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, jeśli jedne drzwi się zamykają musimy szukać innych, które są otwarte. <br /><br /><br />monika.wojdynska@gmail.comdame mariéehttps://www.blogger.com/profile/04330370610789564756noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6308013483741916391.post-76751481003378350832016-05-20T23:57:38.460+02:002016-05-20T23:57:38.460+02:00Myślę, że każdy boryka sie z jakimiś ograniczeniam...Myślę, że każdy boryka sie z jakimiś ograniczeniami w każdej dziedzinie życia - pokazało nam ono bowiem, że nie może być za łatwo. Ale może to nawet dobrze? Bo gdyby wszystko szło całkowicie zgodnie z naszym planem, wszystko przychodziło nam ot tak, to jednak było by nudno. A tak to doznanie satysfakcji z osiągniętych celów mimo przeciwności losu jest jedną z najwspanialszych odczuć jakie przeżyłam. <br /><br />Chyba największym ograniczeniem jestem dla siebie ja sama. Lenistwo, brak wiary we własne siły, chęć rzucenia tego wszystkiego, gdy kolejny raz coś nie wychodzi, gdy znowu nie brzmi tak, jak powinno...<br /><br />Jak można to ograniczyć? Uwierzyć w siebie, usłyszeć motywujące słowo, a przede wszystkim (co mi pomaga): wyobrazić sobie swój cel. I ćwiczyć, ale mądrze: skupić się przede wszystkim na tym, co jeszcze nie wychodzi dokładnie tak, jak powinno. A to uczucie, gdy uda mi sie cel osiągnąć! Satysfakcja, gdy zagram w całości dobrze nową piosenkę.<br /><br />Mam to szczęście, że miesiaczka nie przeszkadza mi w mojej niedawno odkrytej pasji. Pierwszego dnia zawsze trochę gorzej się czuję, ale w grze na ukulele akurat to nie przeszkadza.<br /><br />A czy zawsze warto się starać, walczyć, by było lepiej?<br />Warto.<br />Always.<br /><br />Pozdrawiam, <br />kasia949410@wp.plAnonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6308013483741916391.post-39747274679681940022016-05-20T23:46:44.228+02:002016-05-20T23:46:44.228+02:00Mawiają,że : "Żadna dziedzina sztuki nie poru...Mawiają,że : "Żadna dziedzina sztuki nie porusza ani nie wpływa na podświadomość tak, jak właśnie muzyka". Ciężko się z tym nie zgodzić. Zatapianie się w dźwiękach, które elektryzują każdą chwilę, reanimują zastygłe impulsy emocji, działają na naszą wyobraźnię, poruszają serce, nie pozwalając o sobie zapomnieć jest tym czym towarzyszy mi już od wielu lat i na dzień dzisiejszy nie jestem już w stanie wyobrazić sobie bez tego mojego życia.Muzyka jest obecna w moim życiu praktycznie od czasów mojego dzieciństwa i ma dla mnie ogromne znaczenie. Najprościej mówiąc stanowi część mnie.Śmiało mogę<br /> stwierdzić,że jest obecna niemal w każdej sekundzie mojego życia,bez względu na to gdzie się znajduję i co aktualnie robię.Praktycznie od dziecka gram na fortepianie . To<br />moja wielka pasja. Kocham muzykę ze względu na jej abstrakcyjność i jej wielowymiarowe działanie na naszą podświadomość. Potrafi ona otwierać dostęp do tego co normalnie jest ukryte.Muzyka ma dla mnie magiczny wymiar łączący piękno, wiarę i nadzieję.To istny balsam dla mojego ciała i modlitwa dla mej duszy. Dzięki niej jestem w stanie lepiej pokazać swoje emocje i ukryte pragnienia niż gdybym miała użyć ku temu trylionów słów. To dla mnie ogrom inspiracji i motywacji na co dzień!Dzięki niej po prostu wszystko jest możliwe, znikają bariery, tylko ona tak potrafi dodawać mi skrzydeł i dawać poczucie,że wszystko będzie dobrze. Wiele lat borykałam się jednak z brakiem akceptacji przez moją rodzinę mojej pasji, którą chciałam przemienić w to co będę robiła w życiu.Nie pochodziłam z rodziny o muzycznych tradycjach, nikt w mojej rodzinie nie był tak wrażliwy na dźwięki i uzdolniony muzycznie jak ja, więc spotykałam się z niezrozumieniem.Można powiedzieć, że dzisiaj bycie muzykiem jest w pewnym sensie hazardem. Jest to zawód bardzo niepewny, ryzykowny, oprócz umiejętności trzeba mieć też duże szczęście.A granie na <br />fortepianie nie jest tak popularne przecież jak chociażby na gitarze elektrycznej. Rodzina bała się o moją przyszłość i starała zniechęcić mnie do moich planów, ukierunkować na całkowicie inne tory zawodowe.<br />Byłam jednak silna i mimo iż było mi niejednokrotnie ciężko i nabierałam różnego rodzaju wątpliwości co do obranej drogi to pomimo wszystko żyłam w zgodzie z samą sobą,nie zniechęcałam się łatwo,ciężko pracowałam i podążałam za swoimi marzeniami i tym co mówi moje serce. Kosztowało mnie to wiele wyrzeczeń i wiele awantur i problemów z rodziną,ale dopięłam swego, rodzina koniec końców to zaakceptowała, a nawet zaczęła mnie w tym wspierać. A dzisiaj? Realizuję się zawodowo w mojej pasji i nie mogę po prostu być bardziej szczęśliwa. :) Muzyka to nieskończony pokarm dla mojej duszy, mający w sobie nieodpartą moc <br /> ubarwiania najbardziej szarej rzeczywistości i napawania mnie niesłabnącym optymizmem i wiarą w lepsze jutro. Tylko ona jest w stanie aktywować proces zmienienia otaczającej nas rzeczywistości w idylliczny świat pełny piękna, harmonii, przyjaźni i miłości.Cieszę się,że mogę dzięki niej także realizować się zawodowo. :) Natomiast odnośnie miesiączki to biorąc pod uwagę jej długość(7 dni), ogromną obfitość(nocne podpaski przez wszystkie dni) i ogromne bóle jakie jej towarzyszą (coś a'la wyrywanie wnętrzności) oraz potężne napady głodu na słodkości przed nią oraz w jej trakcie to faktycznie stanowi dla mnie pewnego rodzaju dyskomfort i powoduje różnego typu ograniczenia. Najgorsze jednak są pierwsze dwa dni<br />, bo boleści są tak ogromne, że nie jestem w stanie normalnie funkcjonować.Ratuję się wtedy zmielonym ostropestem plamistym, który zmniejsza moje bóle do minimum. :) mail.: sobe@poczta.fmfantaghirohttps://www.blogger.com/profile/10159175664514402033noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6308013483741916391.post-77733304979715141682016-05-20T23:04:34.823+02:002016-05-20T23:04:34.823+02:00Cytując klasyka :jest niewiele rzeczy, których w ż...Cytując klasyka :jest niewiele rzeczy, których w życiu żałuję i niewiele rzeczy, których zazdroszczę innym. Tylko jedna rzecz mi nie daje spokoju...nie mam pasji :( Przez pasję nie rozumiem zainteresowań. Interesuję się mnóstwem spraw. Makijazem, sportem, ekonomia a także dietetyka i malowaniem pastelami obrazów. Na co dzień jestem brokerem giełdowym a po południu zmieniam ubranie i staje się szalona instruktorka zumby. Ludzie bardzo dziwnie reagują gdy dowiadują się o moich poczynaniach ...bo przecież jak to możliwe ze osoba po specjalistycznym kierunku ( mocno sformalizowanym i obarczonym mitem ) może zajmować się i realizować w tańcu .....przecież to nie godne itp. Itd. <br />w gruba stronę jest bardzo podobnie :P A jednak można ...Niezależnie od zdania innych gdybym nie osiągała sukcesów w jednym czy drugim kierunku czy nadal bym to robiła - odpowiedz brzmi tak. Gdyby na moje zajęcia lub gdybym obsługiwała 10 a nie 4000 osób tygodniowo- czy nadal bym się tym zajmowała -odpowiedz brzmi tak . Praca , pasja ... sposob w jaki żyjemy ma nam dawać radosc i spełnienie. To jest najważniejsze i tego wszystkim Wam życzę. To jest cos co można przyrównać do pasji....Co do miesiączki, to jest specjalny okres ...kazda z nas przeżywa go inaczej. Zmiany nastrojów, zmiany w ciele , postrzeganiu świata dają nam szanse na otwarcie się na nowe nieznane horyzonty. Decyzja należy do nas co z tym fantem zrobimy. I właśnie wtedy zamiast boksowac się ze światem możemy zając się soba i organizować swoj wlasny wewnetrzny świat ...z twardej bizneswoaman zamienić się w artystyczna dusze i na odwrot .....decyzja zawsze należy do ciebie !!!Alinko bardzo dziękuje za ten i wiele innych wpisow ....pozdrawiam serdecznie <br />kasikhttps://www.blogger.com/profile/05530914631061611839noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6308013483741916391.post-54645112542933838162016-05-20T22:54:27.071+02:002016-05-20T22:54:27.071+02:00Pasja i ograniczenia - zestawienie idealnie niedob...Pasja i ograniczenia - zestawienie idealnie niedobrane. Nie możnemy rozwijać swoich zainteresowań jeśli nie potrafimy się pozbyć ograniczeń.<br />A te z kolei najcześciej są w naszej głowie. Tak też było u mnie. Od dziecka największa radość sprawiało mi śpiewanie. Robiłam to wszędzie i bez względu na wszystko. Będąc w centrum uwagi w czasie rodzinnych spotkań śpiewając czułam się jak ryba w wodzie. To mój staw. Mój świat. <br />A potem coś wypompowało z tego stawu wodę. Jak to się mawiało "głupie czasy". Dojrzewanie, chęć wpasowania sie w środowisko, bycia jak każda nastolatka, rozwijanie talentów stało się passe - iskierkę jednak podsysałam gdyż to w dalszym ciągu stanowiło dla mnie ważna część mnie, jednak robiłam to w ciszy. <br />Kilka lat minęło, odkrywałam w sobie nowe potencjały, o śpiewaniu zapomniałam, wydawało mi się, że wyrosłam na młodą pewną siebie kobiete. No wlaśnie, wydawało mi się. Zrozumiałam, że nie konfrontując się z własnymi lękami i ograniczeniami stoję dalej w miejscu, nie rozwijam się. Zaczelam śpiewać, na głos, publicznie.<br />To był przełom. <br />Nie nagrałam płyty, nie jestem popularna, to nie było moim celem. Istotne było pokonanie własnych lęków, niesamowita energia ktora zalała mnie gdy bańka mydlana lęków pęka.<br />To stało sie motorem napędowym do kolejnych działań, moim małym sukcesem, dzieki któremu uświadomiłam sb że przeszkodą na drodze do spełniania marzeń jestem tylko ja sama. Wszystko jest głowie!<br /><br />Jeśli chodzi o miesiączke...<br />Kiedyś w trakcie menstruacji bardzo się nad sobą użalałam, to był taki czas taryfy ulgowej na wszystko. 5 dni totalnego luzu.<br />Pozniej gdy pojawiła sie masa obowiązków nie mogłam juz sobie pozwolić zeby sie wyłączyć tak na 5 dni. Wtedy miesiączka przestała byc ograniczeniem a wyzwaniem. Realizowanie celów pomimo "upierdliwości jajników" dawało kopa i wprawiało w dumę a la "jestem taka silna" ;)<br />Z miesiączka trzeba się zaprzyjaźnić, a nie walczyć - w koncu tez w pewnym stopniu (hormony) wpływa na to jakie jestesmy;) a kto jak kto ale My same nie powinnysmy sie ograniczać :)<br /><br />Pozdrawiam,<br />Magdalena <br />meg_is@vp.pl Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/11353737851055132306noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6308013483741916391.post-13884550934591465672016-05-20T22:47:01.784+02:002016-05-20T22:47:01.784+02:00W moim przypadku ograniczeniem byłam ja sama. Zaws...W moim przypadku ograniczeniem byłam ja sama. Zawsze chciałam być aktywna – ćwiczyć, podróżować , wprowadzać zmiany w swoim życiu, ale sama sie blokowałam na te zmiany. Chciałam uprawiać jogging, zapisać sie do fitness clubu, ale jak to, przecież ludzie na ulicy będą sie na mnie patrzeć, a w fitness clubie nie wiem gdzie, co i jak :) Później natknęłam sie na termin strefy komfortu i zainteresowałam sie magią, która ma miejsce, jeśli opuścimy/będziemy opuszczać tę strefę co jakiś czas. I tak to sie zaczęło – okazało sie, ze jogging mnie uszczęśliwia, a ludzie nie zwracają na mnie uwagi, na siłowni instruktor wspomoże dobrym słowem i wszystko objaśni. Poszłam nawet dalej i przeprowadziłam sie zupełnie sama do obcego miasta :) Dało mi to ogromna wolność i siłę. Już wtedy wiedziałam, że ograniczenia wymyślamy sobie sami. Teraz moim ulubionym ćwiczeniem umysłu jest szukanie rozwiązań z przeróżnych sytuacji, bo stwierdzam, ze w codziennym naszym życiu naprawdę ciężko o sytuacje bez wyjścia.<br />edziulekp@gmail.comEdytahttps://www.blogger.com/profile/10037959420901435704noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6308013483741916391.post-79805292908341594322016-05-20T22:45:54.673+02:002016-05-20T22:45:54.673+02:00W moim przypadku ograniczeniem byłam ja sama. Zaws...W moim przypadku ograniczeniem byłam ja sama. Zawsze chciałam być aktywna – ćwiczyć, podróżować , wprowadzać zmiany w swoim życiu, ale sama sie blokowałam na te zmiany. Chciałam uprawiać jogging, zapisać sie do fitness clubu, ale jak to, przecież ludzie na ulicy będą sie na mnie patrzeć, a w fitness clubie nie wiem gdzie, co i jak :) Później natknęłam sie na termin strefy komfortu i zainteresowałam sie magią, która ma miejsce, jeśli opuścimy/będziemy opuszczać tę strefę co jakiś czas. I tak to sie zaczęło – okazało sie, ze jogging mnie uszczęśliwia, a ludzie nie zwracają na mnie uwagi, na siłowni instruktor wspomoże dobrym słowem i wszystko objaśni. Poszłam nawet dalej i przeprowadziłam sie zupełnie sama do obcego miasta :) Dało mi to ogromna wolność i siłę. Już wtedy wiedziałam, że ograniczenia wymyślamy sobie sami. Teraz moim ulubionym ćwiczeniem umysłu jest szukanie rozwiązań z przeróżnych sytuacji, bo stwierdzam, ze w codziennym naszym życiu naprawdę ciężko o sytuacje bez wyjścia.<br />edziulekp@gmail.comEdytahttps://www.blogger.com/profile/10037959420901435704noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6308013483741916391.post-41190410533003537732016-05-20T22:44:42.779+02:002016-05-20T22:44:42.779+02:00Ten komentarz został usunięty przez autora.Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/11353737851055132306noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6308013483741916391.post-534301681263625332016-05-20T22:39:38.821+02:002016-05-20T22:39:38.821+02:00Pasja i ograniczenia - zestawienie idealnie niedob...Pasja i ograniczenia - zestawienie idealnie niedobrane. Nie możnemy rozwijać swoich zainteresowań jeśli nie potrafimy się pozbyć ograniczeń.<br />A te z kolei najcześciej są w naszej głowie. Tak też było u mnie. Od dziecka największa radość sprawiało mi śpiewanie. Robiłam to wszędzie i bez względu na wszystko. Będąc w centrum uwagi w czasie rodzinnych spotkań śpiewając czułam się jak ryba w wodzie. To mój staw. Mój świat. <br />A potem coś wypompowało z tego stawu wodę. Jak to się mawiało "głupie czasy". Dojrzewanie, chęć wpasowania sie w środowisko, bycia jak każda nastolatka, rozwijanie talentów stało się passe - iskierkę jednak podsysałam gdyż to w dalszym ciągu stanowiło dla mnie ważna część mnie, jednak robiłam to w ciszy. <br />Kilka lat minęło, odkrywałam w sobie nowe potencjały, o śpiewaniu zapomniałam, wydawało mi się, że wyrosłam na młodą pewną siebie kobiete. No wlaśnie, wydawało mi się. Zrozumiałam, że nie konfrontując się z własnymi lękami i ograniczeniami stoję dalej w miejscu, nie rozwijam się. Zaczelam śpiewać, na głos, publicznie.<br />To był przełom. <br />Nie nagrałam płyty, nie jestem popularna, to nie było moim celem. Istotne było pokonanie własnych lęków, niesamowita energia ktora zalała mnie gdy bańka mydlana lęków pęka.<br />To stało sie motorem napędowym do kolejnych działań, moim małym sukcesem, dzieki któremu uświadomiłam sb że przeszkodą na drodze do spełniania marzeń jestem tylko ja sama. Wszystko jest głowie!<br /><br />Jeśli chodzi o miesiączke...<br />Kiedyś w trakcie menstruacji bardzo się nad sobą użalałam, to był taki czas taryfy ulgowej na wszystko. 5 dni totalnego luzu.<br />Pozniej gdy pojawiła sie masa obowiązków nie mogłam juz sobie pozwolić zeby sie wyłączyć tak na 5 dni. Wtedy miesiączka przestała byc ograniczeniem a wyzwaniem. Realizowanie celów pomimo "upierdliwości jajników" dawało kopa i wprawiało w dumę a la "jestem taka silna" ;)<br />Z miesiączka trzeba się zaprzyjaźnić, a nie walczyć - w koncu tez w pewnym stopniu (hormony) wpływa na to jakie jestesmy;) a kto jak kto ale My same nie powinnysmy sie ograniczać :)<br /><br />Pozdrawiam,<br />Magdalena <br />meg_is@vp.plAnonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6308013483741916391.post-39968645696587015882016-05-20T22:36:08.316+02:002016-05-20T22:36:08.316+02:00Pasja i ograniczenia - zestawienie idealnie niedob...Pasja i ograniczenia - zestawienie idealnie niedobrane. Nie możnemy rozwijać swoich zainteresowań jeśli nie potrafimy się pozbyć ograniczeń.<br />A te z kolei najcześciej są w naszej głowie. Tak też było u mnie. Od dziecka największa radość sprawiało mi śpiewanie. Robiłam to wszędzie i bez względu na wszystko. Będąc w centrum uwagi w czasie rodzinnych spotkań śpiewając czułam się jak ryba w wodzie. To mój staw. Mój świat. <br />A potem coś wypompowało z tego stawu wodę. Jak to się mawiało "głupie czasy". Dojrzewanie, chęć wpasowania sie w środowisko, bycia jak każda nastolatka, rozwijanie talentów stało się passe - iskierkę jednak podsysałam gdyż to w dalszym ciągu stanowiło dla mnie ważna część mnie, jednak robiłam to w ciszy. <br />Kilka lat minęło, odkrywałam w sobie nowe potencjały, o śpiewaniu zapomniałam, wydawało mi się, że wyrosłam na młodą pewną siebie kobiete. No wlaśnie, wydawało mi się. Zrozumiałam, że nie konfrontując się z własnymi lękami i ograniczeniami stoję dalej w miejscu, nie rozwijam się. Zaczelam śpiewać, na głos, publicznie.<br />To był przełom. <br />Nie nagrałam płyty, nie jestem popularna, to nie było moim celem. Istotne było pokonanie własnych lęków, niesamowita energia ktora zalała mnie gdy bańka mydlana lęków pęka.<br />To stało sie motorem napędowym do kolejnych działań, moim małym sukcesem, dzieki któremu uświadomiłam sb że przeszkodą na drodze do spełniania marzeń jestem tylko ja sama. Wszystko jest głowie!<br /><br />Jeśli chodzi o miesiączke...<br />Kiedyś w trakcie menstruacji bardzo się nad sobą użalałam, to był taki czas taryfy ulgowej na wszystko. 5 dni totalnego luzu.<br />Pozniej gdy pojawiła sie masa obowiązków nie mogłam juz sobie pozwolić zeby sie wyłączyć tak na 5 dni. Wtedy miesiączka przestała byc ograniczeniem a wyzwaniem. Realizowanie celów pomimo "upierdliwości jajników" dawało kopa i wprawiało w dumę a la "jestem taka silna" ;)<br />Z miesiączka trzeba się zaprzyjaźnić, a nie walczyć - w koncu tez w pewnym stopniu (hormony) wpływa na to jakie jestesmy;) a kto jak kto ale My same nie powinnysmy sie ograniczać :)<br /><br />Pozdrawiam,<br />Magdalena <br />meg_is@vp.plAnonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6308013483741916391.post-42468637903520118332016-05-20T22:13:00.436+02:002016-05-20T22:13:00.436+02:00 Oczywiście, że tak. Od dawien dawna kocham góry... Oczywiście, że tak. Od dawien dawna kocham góry. Kilka razy do roku organizowałam wypady, żeby pooddychać świeżym powietrzem, wyciszyć się i odpocząć - mecząc się górskimi wspinaczkami.<br /> Moment kiedy zaczynam wspinaczkę na szczyt jest trudny, źle znoszę zmiany ciśnienia, ale kiedy tam dotrę...czuję się nieziemsko, unoszę się nad ziemią, czuję adrenalinę i nogi same zaczynają mnie nieść. <br /> W poprzednim roku w góry zabrałam swojego Ukochanego, szybki spacer, krótki szlak i wracamy do kwatery. Los jednak chciał inaczej, szliśmy podziwiając przyrodę, zachwycając się łanami jagodników (nigdy tyle ich nie widziałam!), jedliśmy jagody tracąc kompletnie poczucie czasu. Zorientowaliśmy się kiedy chmury zaczęły opadać, końca szlaku nie było widać, otaczał nas las....Bez przygotowania na zimno, deszcz i ciemność utknęliśmy na szczycie. Ostatnia kreska zasięgu,bilet wstępu na szlak i 10% baterii uratowało nam życie. <br /> Zimna noc, nawet we dwoje byłaby koszmarna. Cudem dodzwoniliśmy się do GOPR, przyjechali po nas kładami, wybawiając z opresji. Poszczycić się można że po Parku Narodowym niewiele osób miało możliwość jeździć, ale zdaję sobie sprawę z naszego nieodpowiedzialnego zachowania. Tego pamiętnego dnia przeszliśmy 40 km, nie jestem jednak z nas dumna. Dało mi to ogromną nauczkę na przyszłość i nauczyło większej odpowiedzialności za swoje czyny. Płynie z tego morał, że trzeba być przygotowanym na każdą ewentualność nawet jeśli się czegoś nie spodziewasz. Życie lubi sprawiać niespodzianki :) Od tamtego roku nie byłam w górach, wybieram się w lipcu żeby pokonać swój strach, i zacząć z nim przyjaźń od nowa :D<br /><br /><br />Pozdrawiam Cię Kochana,<br />nliszewska@gmail.comNatkahttps://www.blogger.com/profile/02056947263049723472noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6308013483741916391.post-55923926994859530202016-05-20T21:58:40.808+02:002016-05-20T21:58:40.808+02:00Być może nie jest to typowa "pasja" ale ...Być może nie jest to typowa "pasja" ale na pewno sprawia mi dużą przyjemność. Od pewnego czasu zaangarzowałam się w pomoc fundacją pomagającym zwierzętom. Ale może po kolei. Moja historia z pomaganiem innym zaczynała się w gimnazjum gdzie jeszcze wtedy raz do roku organizowane były u nas w mieście zbiórki na hospicjum. Akurat pomysłodawczyniom była nasza nauczycielka i cała nasza szkoła zaangarzowała się w organizacje. Odzew ze strony mieszkańców był ogromny. I z roku na rok jest coraz większy a od tego czasu minęło już 8 lat (dopiero teraz uświadomiłam sobie jak dawno to było ;)). 6 lat temu musiałam podjąć decyzję o uśpieniu mojego pierwszego psa. Miał 10 lat i był ze mną przez większość życia. Rodzice nie dali się namówić na kolejnego futrzaka. W tym czasie brałam udział w innych zbiórkach dla rodzin i na schronisko. Półtora 2,5 roku temu pisałam maturę do której przygotowywałam się cały rok ponieważ chciałam dostać się na studia medyczne. Zrezygnowałam z tańca towarzyskiego, co było trudne bo od 6 lat próbowałam różnych form treningów i taniec na prawdę przypadł mi do gustu. Ale jak to się mówi: są rzeczy ważne i ważniejsze. Pieniądze poszły na korepetycje a ja zaczęłam studia na uniwersytecie medycznym ;) Jedno marzenie się spełnia drugie ucieka. To co uważałam za dużo nauki gdy przygotowywałam się do matury tutaj było na początku dziennym. W tym czasie bardzo odczuwałam to że jestem daleko od domu. Brakowało mi rodziny, znajomych a nawet kota który po dwóch głaskach już nie pozwala się dotknąć. I jakoś zaczęłam bardziej zgłębiać nasze schronisko. W tym czasie znalazłam uroczego starszego psiaka. Był tak przywiązany do schroniska że gdzie spędził większość życia że po adopcji uciekł właścicielom i wrócił pod bramę schroniskową. Co mogłam zrobić? Nie mogłam zabrać psa, w domu większość czasu wszyscy pracują psiak byłby sam. Zostałam opiekunem wirtualnym. Czy te 20-30 zł dla mnie to dużo? Nie. Ale dla tego psiaka? Starszego potrzebującego pomocy? Na pewno. Czego żałuję? Że nie zaczęłam być wolontariuszką wcześniej, że te 8 lat temu nie poświęciłam więcej czasu na pomoc psiakom które w schroniskach czekają na domy. Co możemy zrobić? Na prawdę wiele! Dla nas to godzina spaceru a dla tego psiaka widok świata zza krat. Jakie mam teraz plany? Mam nadzieję że ten staruszek znajdzie dobry dom, chodź jest psem z charakterem, nie ma dużego zainteresowania... Studia w tym bardzo przeszkadzają. I z jednej strony spełniam się w tym co chce, z drugiej kolejna moja pasja odchodzi. Nigdy nie bałam się psów więc w najbliższym czasie wypełniam dokumenty na wolontariusza i gdy tylko będę w domu chce dać tym psiakom coś cennego - czas i uwagę której potrzebują. <br />email ayra21@wp.plAnonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6308013483741916391.post-40305184695200103512016-05-20T21:00:57.912+02:002016-05-20T21:00:57.912+02:00Ładny szczególnie ten żółty aparacik :)...
Jeśli o...Ładny szczególnie ten żółty aparacik :)...<br />Jeśli o mnie chodzi, to w zasadzie ciągle trochę się "borykam z ograniczeniami". Urodziłam się z lekką formą mózgowego porażenia dziecięcego... Zdecydowałam się o tym pierwszy raz publicznie, szczerze napisać, bo nawet jak i niekoniecznie wygram, to może ktoś (np. akurat jakaś młoda dziewczyna) trafi na ten wpis w odpowiednim momencie i uda mi się go zainspirować czy dodać otuchy, a to już wielka wartość. Generalnie mam lekki niedowład lewej strony ciała i - nie da się ukryć - to trochę widać... Zawsze chciałam być traktowana normalnie, bez żadnej taryfy ulgowej, ale i nie czułam się gorsza. Rówieśnicy, niestety, potrafią być okrutni... Przez moje "defekty" lekko utykam. Nieraz z tego powodu słyszałam mniej lub bardziej w twarz epitet "kaleka" czy inne przykrości... Nawet nie tak dawno temu facet, którego kochałam, zakończył nasz związek namówiony przez ojca, bo ten nie chciał mieć w rodzinie niepełnosprawnej. Jasne, że to wszystko ciężko przeżywałam, nie jestem z kamienia... Pewnie gdzieś tam pokłosie tych doświadczeń zawsze gdzieś w głębi mnie będzie- ot, np. nieco boję się nowych znajomości- że jest ryzyko, że ktoś spojrzy na mnie przez pryzmat moich "niedoskonałości", zanim jeszcze da mi szansę dać się poznać taką, jaka jestem. Niemniej przebyłam długą drogę do zaakceptowania w pełni swojej osoby oraz nauczenia się życia ze swoimi kompleksami, pokochania siebie... Zdaję sobie sprawę, iż moje mięśnie nie są tak sprężyste, jak w pełni zdrowych rówieśników, ale przełamałam się i wybrałam się do szkoły tańca: mam zamiar pracować nad swoją gibkością i koordynacją na tyle, na ile będę w stanie. Za każdym zaś razem, gdy usłyszę dobre słowo od instruktorki, odbieram je prawdopodobniej kilka razy mocniej niż bym to robiła, gdybym nie miała tego swojego "bagażu" . No, i staram się czerpać z życia garściami, zbierać wspomnienia, każdego dnia uczę się bardziej otwierać na ludzi... Odważyłam się nawet ponad dwa lata temu pierwszy raz wyjść pobiegać po mieście. Po prostu któregoś dnia za sprawą pewnego artykułu zaczęło mi się marzyć o tym, żeby też zacząć biegać... I tak ponad 2 lata temu odważyłam się wyjść na ulicę, by to wreszcie uczynić. Dziś już nie przejmuję się, że ktoś patrzy, nie obchodzi mnie, co myśli, a nawet czuję się dumna, mijając ludzi, którzy czekają na autobus, a ja truchtam sobie na własnych nogach! Na początku maja nawet próbowałam mierzyć się z dystansem maratońskim- zabrakło mi sił w nogach dopiero 5 km. przed metą (jestem przekonana, że się poprawię!). Co do mojego losu... Wiem i doceniam, że przecież mogło być gorzej. Są, jakie są, ale mam obie nogi, a więc z nich korzystam! I wciąż wierzę, że spotkam na swojej drodze jeszcze niejednego wartościowego człowieka, któremu nie będą przeszkadzały moje słabości.<br />Jeśli chodzi o okres - chyba już można wobec tego, co napisałam powyżej, wywnioskować, że nie uważam go za specjalną przeszkodę dla nas, kobiet do realizowania siebie oraz swoich celów. Jasne, że może być to trochę dyskomfort, gdy na początku "tych dni", miesiączka jest jeszcze obfita- jednak gdy chodzi o dolegliwości bólowe wręcz polecam wtedy jakąś aktywność fizyczną, bo sama po sobie wiem (od kilku lat raczej boleśnie przechodzę menstruacje), że pomimo tego, iż może i zaczyna się z lekką niedogodnością, po chwili dolegliwości przechodzą jak ręką odjął. Pewnie to zasługa endorfin ;)!<br />Pozdrawiam serdecznie, a mój e-mail w razie czego to: mika.em@onet.euMonanoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6308013483741916391.post-90996342988453831552016-05-20T19:22:12.638+02:002016-05-20T19:22:12.638+02:00Oczywiscie, ze tak ale jak to mowia problemy sa po...Oczywiscie, ze tak ale jak to mowia problemy sa po to aby je rozwiazywac ;) Takim moim mottem są słowa Muhammad Aliego : " Jeżeli można było zrobić penicylinę ze spleśniałego chleba, z pewnością da się coś zrobić też z Ciebie " - bo nic nie jest w stanie powstrzymać nas od bycia lepszym dla nas i dla innych ;3 dlatego zawsze gdy cos mnie powstrzymuje, niszczy moje plany czy doprowadza do łez to od razu przypominam sobie te słowa i robie wszystko by dopiac swego .<br />Od zawsze dni przed i w trakcie miesiączki były dla mnie bolesne brałam leki, okłady, zamykałam się w pokoju cierpiąc w bolu ( pewnie czesc z Was doskonale wie o czym mowie ) , dopóki nie odkryłam ze sport/ruch zmniejsza mój bol a nawet pozwala mi czasami kompletnie o nim zapomnieć. I tak " te dni " sprawily, ze stalam się aktywniejsza,polubilam roznego rodzaju aktywności fizyczne, a w tym od nie dawna pokochałam Pole Dance <3 Jestem chyba jednym z nie licznych przykladow, ze " te dni " wręcz zachecaja mnie do realizowania moich pasji ;)<br /><br />sony1607@o2.pl<br />Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6308013483741916391.post-45288091144254848132016-05-20T16:43:22.904+02:002016-05-20T16:43:22.904+02:00Moją najwiekszą pasją jest bieganie. Uwielbiam to,...Moją najwiekszą pasją jest bieganie. Uwielbiam to, bo pomaga mi się odstresować i "naładować baterie" na kolejny dzień. Bieganie jest też okazją do wszelkich przemyśleń, na które w ciągu dnia jest niewiele czasu (to właśnie podczas biegania przychodzą mi do głowy najlepsze pomysły i decyzje:)). Ograniczeń jest tu mnóstwo- brak czasu, pogoda, droga do przebycia... a nawet zły humor, który często pojawia się w trakcie okresu. Borykam się z nimi każdego dnia. Mimo to biegam codziennie- deszcz, śnieg, czy wiatr nie jest dla mnie wymówką. Co pozwala mi pokonywać te ograniczenia? Konsekwencja, konsekwencja i jeszcze raz wytrwałość. Nieustannie motywuję się do tego, wymyślając co chwilę nowe korzyści z biegania: przede wszystkim zdrowie oraz to, że kocham ten sport, dobry humor, piękna sylwetka, czas dla siebie, satysfakcja, nauka pokonywania ograniczeń, większe poczucie własnej wartości, itd. Dla mnie nie ma przeszkód nie do pokonania. Uważam, że miesiączka może być jednym z ograniczeń w realizowaniu paji, ale nie może być wymówką. Zdarzają się dni, kiedy nie mam siły i ochoty, by wstać z łóżka. Jeśli mam bardzo mocne bóle, odpuszczam sobie trening, ale często to właśnie aktywność fizyczna pozwala je zredukować. Oczywiście umiarkowana, dostosowana do moich możliwości danego dnia. Zazwyczaj w czasie miesiączki biegam krócej i mniej intensywnie, jednak nie jest to przeszkoda, której nie da się pokonać. Bariery są w naszych głowach. :)<br /><br />Pozdrawiam cieplutko!<br />joanna_puternicka@wp.plAnonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6308013483741916391.post-40572785070271018522016-05-20T16:37:29.509+02:002016-05-20T16:37:29.509+02:00Jako dziecko byłam bardzo pewna siebie, wszędzie b...Jako dziecko byłam bardzo pewna siebie, wszędzie było mnie pełno. Od zawsze kocham śpiewać, ale nauczycielka od śpiewu zawsze mi mówiła, że nie dam rady, że następnym razem, że tym razem zaśpiewa kto inny. W ciągu sześciu lat walki o solówki, nie dostałam żadnej. Im byłam starsza, tym coraz bardziej się bałam. Do gimnazjum ruszyłam już, jako dziewczyna bojąca się wyjść na scenę, ogólnie bałam się wszystkiego. Jednak tam się wszystko zmieniło. Nauczycielka od śpiewu z gimnazjum już w drugim tygodniu szkoły chciała mnie wystawić do solówki, chyba nie muszę pisać, że byłam totalnie spanikowana. Do występu w końcu nie doszło, a ja się cieszyłam, że nie muszę się kompromitować. Tak wyglądały pierwsze dwa lata gimnazjum. W trzeciej klasie mieliśmy przygotować z panią festyn, ja i kilka osób. Było nas mało i każdy miał coś zaśpiewać. Jak na złość tego dnia padało, mężczyzna od sprzętu się spóźniał i mieliśmy duże opóźnienie. Wszystko było nie tak, ale najważniejsze dla mnie w tamtym momencie było, żeby wyjść i zaśpiewać. Kiedy rozbrzmiało moje nazwisko, świat na chwilę się zatrzymał, ja zamarłam i... Wybuchłam płaczem. Nie było sceny, ani kurtyny, więc wszyscy mnie widzieli i było mi tak strasznie wstyd. Moi przyjaciele pocieszali mnie i wiem, że nikt nie miał mi tego za złe, ale ja sobie miałam. Dostałam drugą szansę. Tym razem wyszłam i zaśpiewałam. Ze stresu weszłam nieczysto i nie był to mój najlepszy występ, ale tamten moment był przełomowy w moim życiu. Od tamtego czasu robię wszystko, żeby pokonywać swoje lęki, dzięki tamtemu dniu z tchórza zmieniłam się w całkiem odważną osobę. Okazało się, że mam bardzo wysoki głos, na bierzmowaniu wykonywałam Ave Maria Caccini. Dalej miewam tremę, ale już mnie nie paraliżuje i czuję, że będzie już tylko lepiej. Niestety okres jest dość dużym problemem, ale to dlatego, że w tym czasie trudniej się śpiewa, miewam także bolesne miesiączki, lecz wtedy pomagają mi silne leki przeciwbólowe. asia3211@o2.plAnonymousnoreply@blogger.com