Pokazywanie postów oznaczonych etykietą recenzje. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą recenzje. Pokaż wszystkie posty

18 stycznia 2013

Cudo do włosów, nowości w kosmetyczce: balsam i pigment Illamasqua.






Uwielbiam testować kosmetyki polecane przez Was, tym razem będzie parę słów właśnie o takim produkcie:) Przy okazji któregoś z postów o pielęgnacji włosów, jedna z Was zwróciła moją uwagę na kosmetyki marki Phyto. Od tego posta minęło już sporo czasu, a ja ostatnio nastałam się na produkty tej marki w aptece w galerii krakowskiej.

Poczytałam o nich troszkę na makeupalley i postanowiłam wypróbować dwa. Dziś pokażę Wam pierwszy, kupiony niedawno.

Zdecydowałam się na roślinny balsam dyscyplinujący Phytodefrisant. Producent poleca stosowanie go do włosów naturalnie falowanych, kręconych lub po zabiegu trwałej ondulacji, aby je odżywić i nawilżyć. Produkt ma wzmacniać i nawilżać włosy bez nadmiernego obciążania.

Marzył mi się nawilżający i wygładzający kosmetyk roślinny, do stosowania kiedy chcę lekko je wyprostować. Opinie na makeupalley niesamowicie mnie zachęciły, dziewczyny pisały o lekkich, błyszczących nawilżonych włosach, które z każdą aplikacją wyglądają coraz lepiej:) Zastanawiałam się również jak sprawdzi się przy lokach i czy będzie wpływał na ich skręt.

Zauważyłam że zupełnie nie muszę się przejmować czy nie nałożyłam go zbyt blisko skóry głowy... Mało tego, zauważyłam że ją również świetnie nawilża nie obciążając i nie przetłuszczając włosów u nasady.








Będzie to idealny produkt dla dziewczyn które prostują włosy na szczotce lub prostownicą i chcą je dodatkowo nawilżyć.  Świetnie spisze się na włosach puszących się, suchych i zniszczonych.

Nakładamy go na mokre włosy i suszymy jak zwykle... Po wyschnięciu moje włosy były lekkie, jedwabiste, lśniące i niesamowicie miłe w dotyku. O żadnym obciążeniu nie ma mowy.

Ostatecznie do produktu przekonał mnie skład, kosmetyk zawiera bowiem ekstrakt z rumianku, prawoślazu, szałwii, zapaliczki i chrzanu oraz... czosnku:) Przy czym pachnie naprawdę delikatnie i neutralnie.


Skład:
Althaea Officinalis Root Extract (Mucilage Vegetal) (Botanical Origin), Chamomilla Recutita (Matricaria) Flower Extract (Matricaire) (Botanical Origin), Salvia Officinalis (Sage) Leaf Extract (Sauge) (Botanical Origin), Allium Sativum (Garlic) Bulb Extract (Botanical Origin), Cochlearia Armoracia (Horseradish) Root Extract (Raifort) (Botanical Origin), Ferula Assa Foetida Root Extract (Ferula) (Botanical Origin), propylene glycol, caprylyl glycol, methylisothiazolinone.


Już widzę że dla moich suchych włosów to będzie idealny lekki nawilżacz! Kosztował 55zł, znajdziecie je w niektórych aptekach.

Mam zamiar nabyć jeszcze jeden produkt tej firmy i tym razem będzie to olejek stymulujący wzrost włosów, który również zbiera same pozytywne opinie:) Działania balsamu nie sprawdziłam jeszcze na lokach ale myślę że może przeciwdziałać skręcaniu i puszeniu włosów przy zetknięciu z wilgotnym powietrzem. Nie sądzę natomiast by miał osłabiać skręt jeśli suszymy włosy z dyfuzorem:)


Jeśli szukacie czegoś takiego, warto spróbować. Włoski miękkie i gładkie jak po silikonach... bez silikonów:)


  





Następnym ulubieńcem jest kupiony na allegro pigment Illamasqua w kolorze Ore. Widziałam wcześniej swatche w internecie i kiedy przypadkiem na niego trafiłam postanowiłam zobaczyć jak się spisze.

Kolor jest piękny, pigment ma w sobie maleńkie drobinki. Ciemne złoto czy średni brąz, jakkolwiek nazwiemy ten odcień, prezentuje się pięknie szczególnie na mokro. Już odkryłam że o wiele lepiej moczyć go czymś lekko nawilżającym: tonikiem czy fixerem niż samą wodą bo jest wtedy o wiele trwalszy.





  



Z jego pomocą możemy uzyskać naprawdę metaliczny złoty makijaż oka. Bardzo mnie do siebie przekonał i wiem że jeśli trafi mi się jakaś okazja na pewno skuszę się na inne odcienie. Z tego co widziałam inny sprzedawca ma je na allegro, mój kupiłam za około 45zł.

Opakowanie jest bardzo ładne, produktu jest dużo (wbrew pozorom:) no i zachwyca intensywnością.







Dajcie znać jeśli miałyście styczność z Phyto lub Illamasquą:)  

Na dziś planowałam filmik ale pewnie przesunie się na jutrzejszy wieczór... Wybieram się do Katowic na Intel Extreme Masters i pewnie wrzucę go stamtąd:>


Buziaki

Alina


30 grudnia 2012

Blizny potrądzikowe- serum polecone przez moją przyjaciółkę:)







Ten post został zainspirowany przez moją przyjaciółkę i można powiedzieć, że będzie ona w jakimś stopniu jego autorką. Spotkałam się z nią jakiś czas temu i w trakcie rozmowy wyjęła z torebki małą buteleczkę mówiąc że ma coś, o czym muszę napisać...

Bardzo często zdarza się że moje znajome polecają mi coś do zrecenzowania na blogi i mam jeszcze parę takich cudeniek w zanadrzu. Tym razem wyjętym z torebki kosmetykiem okazało się być serum na blizny. Do tego dostałam karteczkę zapisaną rezultatami jakie zaobserwowała moja przyjaciółka.

Postanowiłam nie zabierać jej serum do zdjęć i kupić , aby przetestować je na rozstępach i... odkryłam inne przydatne zastosowania tego olejku.


Serum mojej przyjaciółce polecił dermatolog. Od liceum boryka się z trądzikiem powodującym liczne blizny. Chciała sprawić że będą mniej widoczne oraz znaleźć coś co przyśpieszy ich znikanie w przyszłości. Ja poleciłam jej toniki z kwasami a ona opowiedziała mi o serum Palmersa.







 
To już drugi udany produkt tej firmy, który chwalą moje znajome. Serum na blizny ma przede wszystkim ciekawy skład, zawiera bowiem masło kakaowe, witaminę E, olej z wątroby rekina, silikon i ekstrakt z cebuli:)

Skład: Tocopheryl Acetate,Theobroma Cacao Seed Butter,Shark Liver Oil,Dimethicone,Allium Cepa Bulb Extract

Już wcześniej zetknęłam się z cebulowymi kremami na blizny (np. Cepan) ale kremu zawierającego tranu jeszcze nie miałam. Tak jak moja znajoma troszkę obawiałam się zapachu, ale okazało się że, całość nie pachnie tak strasznie, raczej jak masło kakaowe z domieszką tranu.

Moja przyjaciółka stosowała serum na twarz, smarowała nim blizny zarówno starsze (parę miesięcy) jak i nowe. Rezultaty zauważyła po dwóch miesiącach sumiennego wcierania olejku:


  • stare blizny stały się mniejsze i mniej widoczne
  • niektóre niemal zupełnie zniknęły
  • nowe goiły się o wiele szybciej i szybciej traciły kolor
  • skóra wyrównała się i obecnie jest o wiele gładsza
  • sporadyczne 'kratery' wyraźnie się spłyciły

Przyjaciółka zastrzegła że serum trzeba stosować przez dłuższy czas, 3 razy dziennie, wcierając je w blizny. Obawiała się że może zapychać skłonną do niespodzianek skórę dlatego aplikowała serum tylko w okolicę blizn i lekko masowała. Stwierdziła jednak że nic się nie działo, nawet kiedy preparat zetknął się zresztą skóry.



  




 
Obecnie jest zachwycona a ja muszę przyznać że jej skóra wygląda o wiele lepiej! Gdyby nie przyniosła serum pewnie siłą wycisnęłabym z niej ten sekret, aby Wam o nim napisać:)

Sama  kupiłam drugie opakowanie serum jako prezent dla innej znajomej. Mojej buteleczki zaczęłam używać przed tygodniem. Faktycznie nie pachnie fiołkami, ale spokojnie da się to przeżyć. Nie pachnie też cebulą co bardziej mnie cieszy:) Serum jest bardzo gęste, treściwe, przypomina olejek rycynowy. Opakowanie jest ładne, wygodne i nie mam do niego żadnych zastrzeżeń.


To jeden z tych kosmetyków które używane na twarz nigdy się nie kończą, więc można przeboleć wysoką ceną (58zł).


Zauważyłam że świetnie goi zajady przy ustach i przy okazji nakładania genialnie wpływa na skórki paznokci:)






 
Serum sprawdza się również w walce z bliznami po oparzeniach czy zabiegach chirurgicznych. Kiedy Wasze ranki całkiem się zagoją możecie rozpocząć smarowanie ich a na pewno pomoże to zmniejszyć potencjalne blizny lub całkowicie je wyeliminować.

Na świeże rozstępy będzie idealne, zobaczymy czy da sobie radę ze starymi, lub czy choć troszkę je zmniejszy (tutaj jestem sceptycznie nastawiona, ale spróbować nie zaszkodzi:). Więcej recenzji znajdziecie na makeupalley tutaj.

Serum możecie kupić w aptekach z produktami Palmers.



Mam nadzieję że ta informacja przyda się tym z Was które mają podobne problemy. Jeśli dodatkowo możecie polecić inne kosmetyki które pomogły koniecznie dajcie znać!

Asiu dzięki wielkie za polecenie serum i gorące buziaki!

Trzymajcie się ciepło dziewczyny!

Alina

 




28 grudnia 2012

Mirra na paznokciach, start metamorfozy paznokci z odżywką barbra Pro:)








Ostatnio postanowiłam wziąć się bardziej za moje paznokcie. Śmiałam się w duchu bo stwierdziłam że już żyję wakacjami a przecież jeszcze trochę będę musiała na nie poczekać:) Paznokcie do wakacji mają być jak nowe. Mają dużo czasu więc powinno pójść dobrze!

Szukałam odżywki do paznokci która lepiej by je nawilżała, natłuszczała skórki (niestety Eveline mocno je u mnie przesuszają, tak samo jak płytkę) i ma ciekawszy niż reszta stosowanych odżywek.

Na Serum z mirry do pielęgnacji paznokci i naskórka z Barbra Pro miałam ochotę już w tamtym roku ale jakoś o nim zapomniałam. Teraz rozpoczynam nim miesięczną kurację i po 30 dniach dam znać jak rezulaty.



Zachęciły mnie oczywiście pozytywne opinie dziewczyn na kwc, możecie zobaczyć je tutaj.
Reszta moich ulubieńców do paznokci znajduje sie w tym poście (tam też rezultaty stosowania nail tek)


Co obiecuje nam producent?

Preparat przeznaczony do intensywnej pielęgnacji paznokci i naskórka.
Wpływa na wzmocnienie i regenerację paznokci rozwarstwiających się, słabych, kruchych oraz wolnorosnących (coś dla mnie:). Zapewnia wzrost (nawet powyżej 1 cm w ciągu 3 miesięcy) i odbudowę po usunięciu sztucznych paznokci. Preparat ma działanie intensywnie regeneracyjne, odświeżające i antyseptyczne. Zaleca się także profilaktyczne stosowanie preparatu przeciwko infekcjom oraz podrażnieniu skórek i uszkodzeniu płytki paznokciowej.
Po aplikacji paznokcie stają się mocniejsze, gładsze i bardziej elastyczne, a skóra wokół blaszki paznokciowej odżywiona i mniej podatna na infekcje i niekorzystne czynniki środowiskowe. Produkt naturalny bez sztucznych kompozycji zapachowych i syntetycznych barwników.






Skład faktycznie jest bardzo fajny. Jeśli obawiacie się formaldehydu możecie być spokojnie, bo ta odżywka go nie zawiera, nie znajdziemy tu tez toulenu.

Skład: Polysorbate-20, Commiphora Myrrha Extract, Propylene Glycol, Aqua Boswellia Carterii Extract, Styrax Tonkinensis Resin Extract, Methyl Paraben, Propyl Paraben


Odżywka ma konsystencję gęstego oleju, przypomina olej rycynowy, ale różni się barwą bo jak widać na zdjęciach jest żółtawa. Dość długo wchłania sie w płytkę, ale cudownie nawilża i lekko natłuszcza. W czasie kuracji najlepiej zrezygnować z lakierów do paznokci więc moje lakiery idą w odstawkę. Zauważyłam że fajnie sprawdza się w chłodne dni i chroni skórki, również po myciu rąk nie są tak wysuszone.







Odżywka ma lekko gorzkawy smak, co może troszkę pomóc dziewczynom które obgryzają paznokcie:)

Oprócz nawilżenia i wzmocnienia a także lekkiego przyśpieszania wzrostu liczne na wybielenie płytki, o czym również piszą dziewczyny w recenzjach.

Moją odżywkę kupiłam za 19zł w aptece- drogerii w galerii krakowskiej.



  




Dajcie znać co o niej sądzicie, ja póki co jestem bardzo zadowolona, ale na pełne rezultaty trzeba jeszcze poczekać. Po miesiącu lub dwóch na pewno wstawię Wam zdjęcia przed i po mojej pazurkowej metamorfozy.  Cena jest bardzo ok więc śmiało możecie się za nią rozejrzeć!


Może miałyście okazję jej  używać? Jak obecnie 'mają się' Wasze paznokcie?:D

Buziaki

Alina


P.S. Jutro pewnie wrzucę makijaż na Sylwestra, dziś niestety troszkę męczy mnie przeziębienie.




15 grudnia 2012

Pielęgnacja włosów: nabłyszczający zestaw Kerastase Cristaliste.








Od jakiegoś czasu dzięki estyl.pl testuję kosmetyki Kearastase wchodzące w skład nabłyszczającej serii Cristalliste. Do kosmetyków tej serii mam duży sentyment bo były jednymi z pierwszych  profesjonalnych kosmetyków do pielęgnacji włosów po jakie sięgnęłam i wiele z nich świetnie się sprawdziło. Jakiś czas temu 'chorowałam' na produkty nabłyszczające do włosów, wszelkiego rodzaju mgiełki czy spray'e na specjalne okazje i trochę ich przetestowałam, byłam więc ciekawa jak na ich tle wypada Kerastase.


Co dokładnie wchodzi w skład zestawu?
 

Cristalliste Bain Cristal: szampon nadający blask, posiadam wersje do włosów grubych (dostępna jest również wersja do włosów cienkich, tutaj możecie przeczytać inną recenzję na blogu estyl.pl)
Cristalliste Lait Cristal: mleczko nabłyszczające
Cristalliste Lumiere Liquide: serum nabłyszczające i wygładzające włosy







Zacznę od wrażeń dotyczących szamponu. Moja wersja stworzona została z myślą o włosach grubych i niezdyscyplinowanych. Nie zawiera silikonów, parabenów, w składzie nie ma sls. Jest za to sok z aloesu, choć mniej więcej w połowie składu. Mogłabym napisać że szampon miło mnie zaskoczył, ale spodziewałam się tak fajnego rezultatu po szamponie Kerastase, bo wcześniejsze również sprawdzały się świetnie. Już sam szampon sprawia że włosy są troszkę bardziej błyszczące, nie obciąża ich i nie wysusza. Moje włosy zgodnie z obietnicami stały się lekkie, milsze w dotyku, bardziej gładkie i ruchliwe;)

Szampon nie wypłynął negatywnie na loczki a włosy pięknie pachniały i długo pozostawały lekkie oraz świeże. Dobrze oczyścił skórę głowy, nie podrażnił jej, nie przesuszył końców włosów i nie przyśpieszył przetłuszczania skalpu. Wydaje się że utrzymuje włosy w swoistej równowadze.

Zapach jest miły, dość klasyczny, jakby owocowo - kwiatowy. Opakowanie jest wygodne (250ml) a szampon okazał się być wydajny i zostało mi go jeszcze sporo. Szampon solo kosztuje 69zł co jak na Kerastase jest całkiem przystępną ceną.

 




 Kerastase Cristalliste Lait Cristal - mleczko nabłyszczające do włosów delikatnych ma bardzo trafioną nazwę.
Faktycznie jest to bardziej mleczko a nie odżywka, będzie dobre dla delikatnych, cienkich włosów które łatwo obciążyć. Jeśli liczycie na super regenerację w przypadku włosów zniszczonych możecie czuć się zawiedzione. Mleczko ma nabłyszczać nie obciążając a aby to uzyskać musi być naprawdę lekkie i takie też jest.

Wpływa natomiast na gładkość i pomaga w rozczesywaniu. Moje włosy potrzebują silniejszej regeneracji, ale nie są również delikatne więc nie oczekiwałam cudów. Jeśli macie problem z odżywkami i wiele przeciąża Wasze włosy to mleczko może pomóc. Jeśli jednak potrzebujecie czegoś mocnego ten kosmetyk nie jest dla Was.

Nadaje się również do włosów farbowanych, ma ładny zapach i wygodne opakowanie. Niestety zużywa się o wiele szybciej niż szampon (opakowanie 200ml.)
U mnie to właśnie mleczko sprawdziło się najgorzej, ale nie dziwie się, bo nie do moich włosów zostało stworzone. Myślę że dziewczyny z delikatnymi włosami mogą być zadowolone.









Cristalliste Lumiere Liquide to jeden z najbardziej skutecznych nabłyszczaczy jaki mam w swojej kolekcji. Nie jest to oczywiście kosmetyk którego będziemy używać codziennie, ale na większe wyjścia nadaje się idealnie. Nabłyszcza lepiej od Toni&Guy, nie jest tłusty i nie obciąża włosów jak mój nabłyszczacz Leher.

Serum ma lekką niemal wodnistą konsystencję co trochę mnie zaskoczyło ale również bardzo mi się spodobało. Spodziewałam się czegoś na kształt olejku a tu mamy coś zupełnie lekkiego.
Jeśli obawiacie się nabłyszczaczy ze względu na przetłuszczające się włosy, tutaj możecie być spokojne. Miałam wrażenie że wręcz odświeża włosy, nie ma mowy o dodatkowym przetłuszczaniu.
Blask zaraz po zastosowaniu serum jest naprawdę zauważalny i włosy wyglądają pięknie. Z czasem, jak w przypadku innych lekkich nabłyszczaczy blask słabnie a włosy stopniowo 'wypijają' serum.
Oczywiście ułatwia rozczesywanie, włosy stają się bardziej gładkie i sypkie. Efekt oczywiście najlepiej widać w słońcu i na zdjęciach;)

Zapach jest bardzo przyjemny, przypomina troszkę nowy elixir, choć tym razem wyczuwam również nutkę alkoholu...Buteleczka jak zwykle jest piękna, ciężka, dobrze leży w ręce.








Podsumowując: jeśli bardzo zależy Wam na wzmocnieniu blasku włosów warto przetestować tą serię. Szczególnie szampon jest interesujący a serum dobrze mieć ze sobą na większe wyjścia. Plus za to że to pierwsze w mojej kolekcji serum, które faktycznie nabłyszcza bez śladu obciążenia. Cały zestaw kosztuje 239zł i jest świetnym materiałem na prezent. Możecie kupić go tutaj: KLIK.



Dajcie znać czy Wy raz na jakiś czas używacie  nabłyszczających kosmetyków do włosów.

Jakie są Wasze ulubione sera, spray'e, czy może zupełnie nie sięgacie po tego typu produkty?

Jutro pokaże Wam paletkę cieni dla niebieskookiej blondynki złożoną w Inglocie a później najlepsze akcesoria do włosów- będzie troszkę ciekawostek:)

Buziaki

Alina



13 grudnia 2012

Top 14 niezbędników do pielęgnacji ciała.





  


Ostatnio pokazywałam Wam niezbędniki pielęgnacji twarzy, dziś czas na ciało:) W planie mam jeszcze włosy oraz niezbędniki zdrowej diety.

Tym razem wybrałam parę produktów do ciała, po które często sięgam i wyjątkowo lubię. Jest tu wiele różnych rzeczy, trochę produktów do rąk, paznokci, balsamów...
Zobaczcie na listę niżej i koniecznie dopiszcie jakie są Wasze niezbędniki pielęgnacji:)




Mydło Alep...

Pominięte przy ostatnich niezbędnikach do pielęgnacji twarzy teraz zajmuje pierwsze miejsce.
Najlepsze mydło jakiego używałam, od około dwóch lat używam różne wersje Alepo. Jest to również najfajniejsze mydło do higieny intymnej, genialne do suchej skóry, pomaga jeśli męczymy się z trądzikiem na plecach. Skóra robi się miękka, gładka, wygląda zdrowo i nie jest przesuszona.





Olej Monoi (waniliowy, NOAlab)...

Olej monoi to mój ukochany olejek do ciała, szczególnie w okresie wakacji. Kocham jego zapach, szczególnie przypadła mi do gustu wersja waniliowa zNOAlab.Jest genialny również do włosów, świetnie nawilża skórę, jest genialnym dodatkiem do domowych peelingów. Fajnie natłuszcza, nawilża, uwodzi zapachem:)
Potrzebuje trochę czasu abyśmy mogły zobaczyć jego działanie, ale zdecydowanie warto!




 




Ałun (salt of the earth)

Ałun to moje małe odkrycie:) Jest kryształem mineralnym o właściwościach bakeriostatycznych, świetnie sprawdza sie jako dezodorant, choć nadal się pocimy, ałun neutralizuje bakterie rozkładające pot i dające przez to przykry zapach. Nie zapycha porów, przyśpiesza gojenie podrapanej lub podrażnionej skóry.
Do tego zapobiega swędzeniu po ukąszeniu owadów, leczy małe wypryski, genialnie łagodzi podrażnienia po depilacji.
Prawdziwy cud w kosmetyczce:)




 
Eveline, Ekspresowe Manicure, Aktywny cukrowy peeling do rąk
...


Mój ulubiony, oprócz domowych peeling do dłoni. Jest tani i skuteczny, pięknie wygładza skórę, ładnie nawilża a efekt po jest faktycznie bardzo fajny, skóra wygląda o wiele lepiej!
Jedyne co mi przeszkadza to zakrętka, o wiele lepiej sprawdzała by się zatyczka.








 





Nail Tek, Formula II Foundation...

Nail Tek pomógł mi zapuścić cienkie jak papier paznokcie kiedy zależało mi na większej długości.Razem z inną odżywką Revlon (klik) jest moim ukochanym kosmetykiem po który wracam
w czasie zapuszczania pazurków. Obecnie ceny na allegro są bardziej przystępne więc spokojnie można się na niego skusić. Używany regularnie utwardza płytkę, wzmacnia ją i pomaga
kiedy paznokcie mają tendencję do rozwarstwiania.







Neutrogena, Formuła Norweska, Intense Repair Hand Cream...

Jeden z dwóch ukochanych kremów do rąk. Nawilżające produkty Neutrogeny zawsze dobrze się u mnie sprawdzały, ale ten krem lubię najbardziej. Nawilża na bardzo długo, otacza dłonie ochronną warstewką przez co jest świetny na zimę. Łatwo go zdobyć a cena jest wyjątkowo przystępna.



The Body Shop, Hemp Hand Protector...

Ten krem do rąk pokochałam po tym jak skończyłam masło z serii Hemp. Bardzo spodobał mi się zapach całej serii a przyjaciółka poleciła mi właśnie krem do rąk.
Tak samo jak masło, okazał się strzałem w dziesiątkę i przebolałam wyższą niż zwykle w przypadku kremów do rąk cenę. Posiadałam duże, bardzo wydaje opakowanie i muszę
nabyć go znowu:)





Szklany pilnik do paznokci...

Zmieniłam pilnik na szklany, kiedy pojawiły się w sklepach i zobaczyłam ogromną różnicę! Jeśli jeszcze nie macie takiego pilniczka, koniecznie się w niego zaopatrzcie, szczególnie
kiedy borykacie się z rozdwojoną płytką. Miałam wiele pilniczków i niestety okazało się że najdroższy (około 20-30zł) był najlepszy.



  



E. T. Browne, Palmer`s, Cocoa Butter Formula Firming Butter Q10

Jeśli chodzi o balsamy do ciała Palmers bije inne na głowę:) Ujędrnia, wygładza, nawilża i lekko wyrównuje kolor. Jest gęsty, treściwy, idealny dla suchej skóry.
Przy codziennym stosowaniu poprawia jędrność skóry, możemy zobaczyć że zmienia się na lepsze i jest milsza w dotyku.Zapach również jest bardzo przyjemny, kakaowy, lekki nie męczący.




  





Farmona, Tutti Frutti, Masło do ciała Karmel i Cynamon

Jeśli lubicie cynamonowe i ciepłe zapachy na zimę, to masło będzie idealne. Przywodzi mi na myśl ciasto z cynamonem, karmelem i wanilią. Zapach jest trwały, intensywny, długo się utrzymuje.
Ładnie się wchłania, nie pozostawia tłustego filmu. W okresie zimowym zawsze go wybieram, świetnie sprawdza się również na imprezy.







Herba Studio, Balsam do paznokci `2x5`
Burt's Bees, Lemon Butter Cuticle Creme
Inglot, Cuticle Oil (Olejek do pielęgnacji skórek)


Pielęgnacja skórek zawsze należała do moich ulubionych i bardzo mnie relaksowała. Mam trzy preparaty do skórek po które zawsze sięgam i każdy świetnie się sprawdza.
Nasze polskie Herba Studio odpowiada za balsam 2x5, który wprost uwielbiam, szczególnie za zapach. Równie ciekawy jest cytrynowy balsam Burt's Bees i olejek do skórek Inglota.





Szczotka do ciała...


Zamiast peelingu zajmuje nr 1 na mojej liście sposobów na gładką skórę. O szczotkowaniu pisałam więcej tutaj, jest to mój ulubiony sposób na poranne przebudzenie a ze szczotką się nie rozstaje;)

To już wszystkie niezbędniki:) Na pewno o czymś zapomniałam, więc jeśli możecie coś odpisać, zróbcie to koniecznie... Może jakieś akcesoria, peelingi, domowe przepisy?
Buziaki!

Alina

9 grudnia 2012

Najlepsze kryjące podkłady dla wszstkich typów skóry.










Dziś małe podsumowanie najlepszych kryjących podkładów dla wszystkich typów skóry.

Podkłady o silniejszym kryciu stosowane oszczędnie i w odpowiedni sposób są w stanie zdziałać cuda, o czym na pewno wiedzą dziewczyny męczące się z rożnego typu przebarwieniami czy niedoskonałościami.

Dysponując kryjącym podkładem możemy pięknie zatuszować niedoskonałości bez efektu maski. Jeśli wymieszamy go z kremem uzyskamy delikatniejsze krycie, nakładając go miejscowo jak korektor całkowicie pozbędziemy się  niedoskonałości. 

Na całą twarz możemy stosować również lekki podkład a  miejsca wymagające mocnego krycia potraktować podkładem kryjącym:) 
Sposobów radzenia sobie z takimi podkładami jest wiele, ale warto pamiętać że w większości przypadków wystarczy niewielka ilość. Niektóre z nich możemy również nakładać wilgotną gąbeczką czy pędzlem, dzięki czemu idealnie stopią się ze skórą i nie dadzą efektu maski.







Jestem ciekawa czy używacie kryjących podkładów, w jaki sposób je stosujecie i czy możecie uzupełnić poniższą listę dziesięciu najlepszych z jakimi warto sie zapoznać:)






Yves Rocher, Couleurs Nature, Teint Creme Confort

To mój nowy kryjący ulubieniec dla dziewczyn z suchą lub normalną skórą:) Przepięknie kryje, nawilża, wygładza a skóra po jego nałożeniu wygląda wręcz idealnie.
Bardzo dobrze się trzyma, ładnie rozświetla twarz, skóra sprawia wrażenie młodszej.
Może potęgować świecenie się skóry tłustej, więc jeśli taką posiadacie możecie chcieć go zmatowić. Podkład ma bardzo ładne opakowanie i przystępną cenę (obecnie przeceniony na 36zł).
Recenzja pewnie jeszcze się pojawi, póki co polecam spróbować wszystkim dziewczynom potrzebującym nawilżającego kryjącego podkładu:)






Dermacol, Make Up Cover


Jeśli potrzebujecie czegoś naprawdę mocnego aby zakryć przebarwienia Dermacol może pomóc. Choć łatwo tutaj o efekt maski i lepiej nakładać go miejscowo, jest to jeden z najbardziej niezawodnych produktów. Możemy mieszać go z kremem i nakładać na całą twarz a miejscowo stosować jako korektor. Potrafi zbierać się w zmarszczkach ale nakładany oszczędnie nie powinien migrować. Świetnie sprawdza się mieszany z innymi podkładami, dzięki czemu możemy wzmocnić ich krycie bez efektu maski. Może delikatnie wysuszać skórę i zatykać pory, posiada metalową tubkę która łatwo pęka na zagięciach.
 






 Dermacol, Double Effect Make - Up

Lepsza wersja podstawowego Dermacolu:) Jest o wiele lżejszy, delikatniej ale wciąż ładnie kryje, nie daje efektu maski. Lekko matuje (choć wykończenie jest bardziej satynowe), nie podkreśla załamań skóry,
Baza znajdująca się w opakowaniu to bardzo fajne rozwiązanie. Jeśli zastanawiacie się nad Dermacolem lub np Vichy, fajnie jest przetestować najpierw ten dwufazowy:)







Estee Lauder, Double Wear

Kryjący podkład z wyższej półki. Nadaje się lepiej do skóry mieszanej, bo bardzo suchą może lekko przesuszać (dobrze nakładać go wtedy na krem nawilżający lub półtłusty).  Krycie jest naprawdę dobre, podkład pięknie zakrywa wszelkie niespodzianki na twarzy.
Fajnie sprawdza się jako element makijażu wieczorowego, ładnie łączy się z rozświetlaczami (możemy dodać troszkę rozświetlacza w płynie i zmieszać na dłoni aby podkład bardziej rozświetlał) nie tworzy efektu maski. Trzeba jednak pilnować stopnia nawilżenia skóry, bo może ją lekko postarzać i jakoś radzić sobie bez pompki.

 




 Rimmel, Match Perfection, Cream Gel Foundation

Bardzo fajny kryjący podkład w dobrej cenie. Jest trwały, krycie można stopniować, świetnie przedłuża trwałość róży i bronzerów. Lekko matuje więc może nadawać się lepiej do cery tłustej czy mieszanej, ale właścicielki skóry suchej również mogą spróbować:)
Ma ciekawą żelową konsystencję, nie tworzy efektu maski, twarz wygląda po nim bardzo naturalnie. Ma ładny zapach, można go stosować punktowo jako korektor przy mniejszych zaczerwienieniach.




  



Vichy, Dermablend Corrective Foundation

Kolejny bardzo kryjący podkład korygujący.
Tutaj również łatwo o efekt maski, ale z pomocą kremu, punktowego stosowania czy lżejszego podkładu łatwo sobie z tym poradzić.
Jeśli macie problem z silnymi przebarwieniami ten podkład będzie bardzo pomocny:)Świetnie sprawdza się również do maskowania pojedynczych niespodzianek. Może wysuszać skórę, czy zapychać pory. Przy nakładaniu wystarczy niewielka ilość aby pokryć cała twarz, podkład fajnie się rozprowadza.









Revlon, ColorStay

Świetny kryjący podkład drogeryjny, szczególnie w wersji dla cery mieszanej, tłustej i normalnej. Jest trwały, gama kolorystyczna jest szeroka, krycie zadowoli dziewczyny, które chcą zakryć co nieco:) Podkład wyrównuje kolor skóry nie tworząc przy tym efektu maski, lekko matuje, fajnie kryje wszelkie zaczerwienienia. Świetnie sprawdza się jako kompan smoky eyes, nie wymaga poprawek, nakładany gąbeczką daje mocniejsze krycie. Może zapychać więc trzeba uważać, ale na pewno warto spróbować:)

 


La Roche Posay, Toleriane Teint


Kryjący i korygujący podkład z apteki:) Nie zapycha, nie podrażnia, nie tworzy efektu maski, ale bardzo ładnie kryje wszelkie niedoskonałości i sprawdza się jako korektor.
Może podkreślać suche skórki i nie jest zbyt trwały, może również wymagać zmatowienia kiedy nakładamy go na tłustą skórę. Może lekko zbierać się w zagłębieniach i trzeba uważać aby nie pobrudzić ubrań. Szkoda że gama kolorystyczna nie jest szersza.
 






 MAC, Pro Longwear Foundation

Ten podkład Mac'a jest bardziej lekki niż inne opisywane, ale krycie jest bardzo przyzwoite. Podkład świetnie trzyma się na skórze, lekko ją rozświetla, ładnie niweluje niedoskonałości i zaczerwienienia. Polecałabym go bardziej dla dziewczyn ze skórą mieszaną bo może podkreślać suchość skóry.
Oczywiście możemy dowolnie stopniować krycie i nakładać więcej warstw w miejscach które tego potrzebują, natomiast w tych które mają pozostać lekkie bardzo dobrze sprawdza się nakładanie tego podkładu mokrym pędzlem lub gąbeczką.





La Roche Posay, Unifiance, Creme

Coś lżejszego od LRP dla skóry suchej. Nie jest tak kryjący jak poprzednik ale lepiej nawilża, ma bardziej kremową konsystencję, lekko nabłyszcza skórę. Ładnie kryje lekkie zaczerwienienia i niedoskonałości, sprawdza się pod oczami.








Dajcie znać jeśli używacie kryjących podkładów i zdradźcie w jaki sposób sobie z nimi radzicie:)
Jeśli możecie dopisać swój hit do listy również czekam na Wasze komentarze! Na pewno przydadzą się innym dziewczynom:)

Mam nadzieję że post przyda się tym z Was które szukają takiego podkładu, w wiadomościach często mnie o nie pytacie więc pomyślałam że lista komuś pomoże.


Buziaki

Alina












Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Obsługiwane przez usługę Blogger.