Pojawienie się tego posta zostało troszkę przyśpieszone przez jedną z widzek, która pod filmem o sposobach na zapuszczanie włosów zapytała co sądzę o bardzo popularnej na zagranicznych forach
końskiej maści:))
Moja znajomość z tym specyfikiem zaczęła się parę lat temu, kiedy próbowałam na włosach różnego rodzaju dziwne maści rozgrzewające i pobudzające krążenie. Miałam tego sporo bo akurat trenowałam sztuki walki i tam wszelkie bengay'ie końskie maści i inne były bardzo popularne:D
Wcześniej trafiłam na zagraniczne wpisy o pobudzaniu wzrostu właśnie rozgrzewającymi specyfikami i wiedziałam, że takie wcierki działały na mnie najlepiej więc postanowiłam spróbować!
Nie wszystko okazało się idealne bo wiele rzeczy było po prostu zbyt tłustych ale żelowa końska maść (która zupełnie maści nie przypominała) okazała się strzałem w dziesiątkę!
Na tyle, że napoczęty do połowy słoiczek oddałam zachwyconej przyjaciółce i potem jakoś o niej zapomniałam.
Jakieś pół roku temu wróciłam do końskiej maści i tym razem zużyłam opakowanie do końca- między innymi na włosy choć nie tylko.
I dzisiaj opowiem Wam o moich doświadczeniach:))))