30 kwietnia 2013

IPL... sprawdziło się czy nie? Dla kogo się nada?






Czas na podsumowanie testów IPL Lumea. Wcześniej pisałam o nim tutaj , jeśli więc interesują Was szczegóły, zapraszam do poprzedniego postu. Inne dziewczyny opisały już swoje pozytywne wrażenia.... A jak było w moim wypadku?


U mnie IPL zadziałało, ale dość długo musiałam czekać na efekty. Na pewno nie zdecydowałabym się na takie zbiegi w gabinecie, gdzie łatwo zbankrutować nie widząc żadnych rezultatów. Zobaczyłam je dopiero po 6 tygodniu, a obecnie, po 11 jeszcze zostało mi troszkę włosków.
Jednak IPL w domu to całkiem dobre rozwiązanie, szczególnie, jeśli nie zależy nam na czasie, bądź, nie lubimy bólu przy depilacji.
Lumea to dobry pomysł na bardziej długoterminowy 'związek':) Zostaje z nami na 5 lat, a przy systematycznym używaniu na pewno na długo zapomnimy o włoskach. Tak jak inne metody pozbywania się owłosienia, wymaga jednak cierpliwości i zaangażowania. O domowych zabiegach łatwiej się zapomina, ale przecież możemy wykonać je w dowolnych momentach;)

Podobno możemy zwiększyć ich częstotliwość do 2 w tygodniu, co pozwoli na szybsze zaobserwowanie efektów. Zrobiłam tak pod koniec, ale nie widziałam dużej różnicy.

Jeśli jednak wolicie natychmiastowy efekt, klasyczna depilacja może być lepszym wyjściem.








Dla kogo jest Lumea

Dla dziewczyn o ciemnych włoskach, szukających rozwiązania na stałe, ale nie oczekujących super szybkich rezultatów.

Dla kogo nie?

Dla dziewczyn które lubią efekt 'od zaraz', sprawdza się u nich klasyczna depilacja i mają jasne włoski.



Plusy:                                                                                                      

  • Kiedy wszystkie włoski wypadną, mamy z nimi spokój na 3-4 miesiące.

  • Z czasem zabieg wykonujemy coraz szybciej i całość zajmuje nam niewiele czasu. Ja zdecydowałam się na okolice bikini, później zaczęłam testować lumeę na łydkach.

  • Problem z wrastającymi włoskami znika.

  • Lumea jest bezprzewodowa i używa się jej bardzo wygodnie.

  • Nie musimy często jej ładować, urządzenie jest świetnie zaprojektowane, nie zajmuje wiele miejsca w bagażu.

  • Po zakupie możemy używać jej przez 5 lat:) Tym sposobem cena, jaką za nią płacimy fajnie się rozkłada.

  • Jest fajną alternatywą dla dziewczyn które chcą poradzić sobie z włoskami w okolicach bikini, ale depilacja jest dla nich zbyt bolesna.


Minusy:                                                                                                     


  • Wymaga cierpliwości.

  • Na efekty musiałam czekać długo. Efekty zobaczyłam dopiero po 6 tygodniach, do niemal całkowitej gładkości skóry musiałam czekać następne 5 tygodni.

  • Nie zadziała na dziewczyny o jasnych włoskach. Ponieważ urządzenie 'reaguje' na melaninę, powinno jej być jak najwięcej we włoskach, a jak najmniej w skórze. Ja mam ciemne włoski i oliwkową skórę, z moim typem Lumea poradziła sobie bardzo dobrze.

  • W okolicach bikini, przy ustawieniu na 3 stopniu mocy odczuwałam pieczenie. Choć zależało to też od dnia. 3 to mój absolutny max, na nogach zwiększałam moc bez dyskomfortu.

  • W trakcie całej serii zabiegów i tak musimy golić włoski. Jeśli zależy nam na szybszym rozwiązaniu, lepsza będzie depilacja.

  • Efekt nie jest trwały, zabieg trzeba powtarzać.



Podsumowując: tak, jeśli nam się nie spieszy, nie lubimy golarek i depilatorów. Jeśli nie zależy nam na trwałym efekcie i mamy ochotę na wykonywanie zabiegów w domu.


Sądzicie że przydało by Wam się  takie urządzenie? Jakie metody pozbywania się włosków polecacie i jakie lubicie?

buziaki
Alina



Filmik: Tag, do czego już nie wrócę...







Ostatnio na yt prosiłyście mnie o nagranie filmu z rzeczami, do których już nie wrócę. Wasze komentarze pod ostatnim postem pozwoliły mi odrobinkę poszerzyć listę, choć większość została bez zmian. Może film zainteresuje dziewczyny, które nie widziały postu:)

Zapraszam do oglądania. W następnym filmie pokaże Wam moje ulubione naturalne sposoby pielęgnacji a później jak przygotować ciało do lata:)






Niżej poprzedni film o zapuszczaniu włosów, i o tym, jak przyśpieszyć ich wzrost:)




Dziś wieczorem czeka nas jeszcze jeden post o wadach i zaletach domowego IPL Lumea:)

Buziaki

Alina

29 kwietnia 2013

Tydzień w zdjęciach 3.






Czas na małe podsumowanie minionego tygodnia:) Czwartek i piątek spędziłam z Anwen w Warszawie i miałyśmy okazję spotkać znajome: Maddy, Daisy i Atqę:) Spotkanie było wstępem do fajnej akcji, z okazji której będę mieć coś ciekawego dla Was... Wyżej możecie zobaczyć piękne buty Daisy, połączenie kolorystyczne strasznie mi się spodobało!



Wracam do soku z jabłka i natki pietruszki, ale w wersji musu. Zauważyłam że używanie mojej wiekowej sokowirówki zajmuje mi za dużo czasu, więc nabyłam blender w rossmanie i teraz wszystko miksuje. W przyszłości zamierzam jeszcze dodać kiwi i banaba, myślę że w takiej wersji pietruszkowy koktajl będzie pyszny!






W poniedziałek miałam okazję brać udział w szkoleniu z zabiegów RVB Holistic Beauty Thay w Face & Body Institute. RVB opiera się na 5 żywiołach a ja sprawdziłam zabieg wody, usuwający toksyny, modelujący i wygładzający ciało. Muszę przyznać że cała idea i efekty bardzo mi się spodobały, a w domu wracam do masaży bańkami chińskimi i mieszanką olejków na cellulit, o której jeszcze Wam napiszę:)

Niżej jeszcze nowy Inglot nr 719.







Figurki z Warhammera, w którego w końcu chciałabym nauczyć się grać. Póki co miałam krótką przygodę z malowaniem ich, i razem z chłopakiem powiększamy armię:) Z boku cudo które stało przed moim domem... Łatwo sobie wyobrazić że to nasze własne:D







Zdrowo i mniej zdrowo:) Tiramisu to jeden z moich ulubionych deserów i kiedy mam okazję testuje gdzie można kupić najlepsze. Póki co żadne jeszcze nie przypadło mi do gustu w 100%, i nie pobiło domowego, ale nadal szukam:)

 Sałatka z avocado i jabłek, które upolowałam w eko sklepie. Avokado mogę jeść bez końca, to jeden z moich ukochanych owoców.





Piękny żyrandol w Lajkoniku na Dominikańskiej i drożdżówka z wiśniami. Jeśli zaradza mi się je zjadać, to najczęściej wybieram te z owocami: śliwkami, wiśniami lub jagodami. Najlepsze jagodzianki jeszcze Wam pokaże.

  
Bransoletki ze sklepu na Św. Krzyża... Muszę sie wybrać tam jeszcze raz bo przechodziłam obok w porze kiedy był nieczynny, a widzę że mają całkiem fajne rzeczy:) Obecnie strasznie podobają mi się zwykłe bransoletki z kuleczkami i pojedynczymi, różniącymi się elementami.






Zachorowałam na 'Miecz Prawdy'. Ponownie, bo prawie całą serię przeczytałam w liceum... Ostatnio znajomy polecił mi serial 'Legend Of Seeker', a ja zaskoczona stwierdziłam, że jest oparty o jedną z moich ulubionych serii. Choć okazało się że serial jest, łagodnie mówiąc, adresowany do młodzieży i tak go polubiłam:) A ponieważ zapomniałam zabrać książki do pociągu, zdecydowałam się na prequel miecza... Póki co aż tak mnie nie zachwycił i zastanawiam się, czy jest gorszy, czy cała seria jest równa a ja tylko tak dobrze ją wspominam:D







Z serii wystawowej:) Fabryka cukierków na Grodzkiej, w której możemy podpatrzeć jak robi się cukierki i lizaki, oraz piękne gitary i ptaszki pilnujące kolorowych bez w Wentzlu. 





A co u Was słychać? Jak minął Wam tydzień?

Buziaki

Alina








28 kwietnia 2013

Makijaż na lato + zużycia i nowości.







Dziś bardziej letni makijaż oraz zużycia i nowości:) Wreszcie miałam chwilkę by wypróbować pigmenty od Orichidei, i zmalowałam makijaż w dwóch nieznacznie różniących się wersjach. Z kreską i bez... Kolory są idealne na lato, bo znajdziemy tutaj lśniące, złotawe odcienie i ciepłe fiolety.Nic szalonego, raczej dość uniwersalnie:)

Do tego troszkę zużytych ostatnio kosmetyków, i nowości które je zastąpią. Tym razem mamy więcej produktów do ujędrniania, wiec może i takie podsumowanie Wam się przyda:)




  




Cienie jakich użyłam to głównie La Rosa Minerals: Lapis (górna powieka), Fluorite (kreska), Amethyst (jasny fiolet), oraz Vipera 106 (dolna powieka).







To wszystko jeśli chodzi o makijaż, czas na zużycia i nowe kosmetyki. Co się sprawdziło a do czego już nie wrócę?





  • Pasta do zębów Himalaya Herbala. Zdradziłam z nią moją ulubioną pastę Logony, ale chyba do niej nie wrócę bo zawiera sls.

  • Serum na końcówki Biovaxu. Bardzo je polubiłam i zdecydowanie zakupię drugie opakowanie.

  • Tusz I Love Extreme. Niesamowicie pogrubia i daje bardo spektakuralny efekt. Czasem dawał efekt pajęczych nóżek, ale jeśli będę potrzebować naprawdę mocnego tuszu, pewnie sięgnę po niego raz jeszcze.

  • Pianka myjąca, słodka i gorzka pomarańcza z Noalab. Świetnie myje i pięknie pachnie. Teraz sprawdzam jeszcze jeden zapach, ale już bardzo polubiłam oba kosmetyki.

  • Solgar, skóra włosy i paznokcie. Suplement sprawdził się super, więc nabyłam drugie opakowanie.

  • Podkład Bobbi Brown, Moisture Rich. Może wrócę do niego w zimie, na razie wystarczą mi podkłady mineralne. Chyba troszkę straciłam serce do tych klasycznych:)

  • Serum przeciwko bliznom i rozstępom z Palmersa. Stosowane na rozstępy dało minimalną różnicę i generalnie poprawiło wygląd skóry, więc pewnie skuszę się na następne opakowanie.

  • Eko zmywacz do paznokci Sante. To już moje kolejne opakowanie, jestem mu wierna bo nie niszczy mojej płytki.

  • Odżywka/maska Tołpy. Na pewno do niej wrócę, bo na moich włosach sprawuje się genialnie.

  • Balsam ujędrniający Palmersa. Świetna sprawa! Na pewno jeszcze zagości na mojej półce.


  • Phyto, Phytodefrisant czyli wygładzający i prostujący żel/balsam do włosów o genialnym składzie. Pisałam o nim tutaj i na pewno jeszcze nie raz go zakupię. Świetnie nawilża włosy, u mnie jakoś mocno ich nie prostuje, ale sprawia że wyglądają ładniej z każdym użyciem:)



 


  • Pilomax, Kamille Wax. Zakupiony jakiś czas temu, póki co fajnie się spisuje.

  • Róż Nude z Annabelle Minerals. Początkowo nie byłam zachwycona kolorami, teraz jestem do nude uzależniona:)
 
  • Lakiery Paese. Krycie zupełnie mnie urzekło. Zdecydowanie powiększę moja kolekcję.

  • Oil Medica, olej kokosowy z dodatkami. Pisałam o nim ostatnio i pomału zużywam coraz więcej. O dziwo, bardzo dobrze sprawuje się na moich włosach.

  • Vichy Aqua Destock na cellulit wodny:) Już po paru użyciach widzę że faktycznie ogranicza zatrzymywanie się wody w okolicach ud i pośladków więc jestem zadowolona:)

  • Samoopalacz Palmers. Zobaczymy czy pobije mój ulubiony Xen Tan.

  • Lakier Inglot nr 719. Ładny ciepły róż w matowej wersji, który bardziej lubię pokryty nabłyszczaczem.

  • The Body Shop. Spa Fit, Balsam ujędrniający z masażerem. Zobaczymy jak spisze się w duecie z Vichy.



A co Wy ostatnio zużyłyście? Co nowego testujecie?

Buziaki

Alina

27 kwietnia 2013

Filmik: jak szybciej zapuścić włosy i pobudzić je do wzrostu...









Dziś coś dla tych z Was, które zapuszczają włosy i zależy im na szybszym przyroście. Taki temat często przewijał się na blogu, ale dziś przygotowałam go w wersji filmiku dla dziewczyn wolących taką formę.
Mam nadzieję, że pomoże jak największej ilości z Was. Do nagrania takiego filmu skłoniła mnie historia przyjaciółki, która pewnego razu wróciła od fryzjera z za krótką grzywką... Strasznie zależało jej na szybszym zapuszczeniu włosów, używała więc wcierek i olejowała włosy mieszanką, którą dla niej przygotowałyśmy.


Co możemy zastosować?

Wcierki po myciu włosów:
kozieradkę, lukrecję
wcierki sklepowe np Jantar
sok z rzepy (KLIK)
Daktarin
Radical w ampułkach

Olejowanie skóry głowy przed myciem:
Khadi stymulujący wzrost
Sesa/ inne indyjskie olejki
olej z korzenia łopianu Nami (KLIK)
olej musztardowy (Dabur lub ten dostępny TU)
olej imbirowy (klik)
olej z kozieradki (klik)

Suplementy:
Calcium Pantothenicum
Solgar, skóra, włosy, paznokcie







Solgar
Jeszcze o zapuszczaniu


Jeśli chodzi o wcierki, jakie możemy przygotować same, bardzo polecam kozieradkę. Znacznie przyśpiesza wzrost i świetnie radzi sobie z wypadaniem, więc zdecydowanie warto spróbować!
Tym bardziej, że może sprawdzić się nie tyko na naszych włosach, ale też na twarzy. Genialnie sprawdza się w roli maseczki na niedoskonałości i toniku...









O Jantarze pisałam ostatnio na blogu (KLIK) i muszę przyznać, że to świetna wcierka. Jeśli chcecie wybrać wcierkę w sklepie, zdecydowanie najbardziej polecam Jantar. Dzięki niemu udało mi się uzyskać mocny przyrost, prawie 4 cm w miesiąc.







Jeśli nie chcecie decydować się na wcierki, ale lubicie olejować, możecie wybrać olejki, które będą stymulować Waszą skórę głowy:) Może to być Khadi, stymulujący wzrost, Sesa lub Wasza własna mieszanka...







Bardzo polecam  olejki musztardowy i imbirowy. Niesamowicie pobudzają ukrwienie skóry głowy silnie stymulując cebulki. Olej z gorczycy zawiera dużo fosforu, witaminy pp, żelaza i potasu, razem z imbirowym wpływają też na zmniejszenie wypadania.
Musimy połączyć je z olejkiem bazą- może to być olej sezamowy, z pestek winogron, lniany... Solo często okazują się zbyt mocne.








Jeśli chodzi o suplementy, u mnie najlepiej sprawdzał się Solgar (KLIK) oraz Calcium Pantothenicum. Calcium bardziej przyśpieszył wzrost, a Solgar spowodował wysyp baby hair. 







Dajcie znać jakie są Wasze ulubione sposoby na przyśpieszenie wzrostu i zapuszczanie włosów!
 Życzę Wam miłej i słoneczniej soboty!

buziaki

Alina



26 kwietnia 2013

Makijaż dzienny.






Dzisiaj zwykły 'dzienniaczek' uchwycony po kręceniu filmiku. Zaraz zabieram się za jego składanie, więc może uda mi się zamieścić go jutro:) Wczoraj miałam okazję brać udział w bardzo fajnym spotkaniu, o którym jeszcze Wam opowiem, ale na szybko chciałam pokazać Wam zdjęcia, robione Instaxem.

Ten aparat widziałam już u Fashionelki, a wczoraj miałam okazję zobaczyć jak sprawuje się na żywo:) Powiem Wam że to święty pomysł na pamiątkę ślubną lub troszkę inną sesję fotograficzną. Zdjęcia strasznie mi się spodobały....








Wracając do makijażu... Ostatnio prawie wcale się nie maluję. Troszkę nie mam czasu na wykonywanie bardziej misternych makijaży, nie mam też okazji do 'większego malowania' czy nawet ochoty. Jeśli już wykonuje makijaż to zwykle nakładam brąz w zewnętrznych kącikach, na resztę nakładam szarość z Catrice (270) i wykańczam kreską. Taki makijaż możecie zobaczyć na fotkach, tak w ramach ciekawostki.

Wraz z nadejściem ładnej pogody mam coraz mniej serca do malowania się:) W moim przypadku zima zdecydowanie bardziej sprzyja eksperymentom!








Jeśli chodzi o cienie wracam do brązów, ale o wiele bardziej ciągnie mnie poszerzenie kolekcji szarości!
O wiele lepiej podbijają brązową tęczówkę i pasują do ciepłego odcienia skóry. Używacie szarych cieni? Może Wy macie jakieś fajne szarości u siebie i możecie coś polecić?


Koniecznie dajcie znać:)
Ja życzę Wam miłego, piątkowego wieczoru!

buziaki,

Alina


P.S. Po wczorajszym poście, przekonałyście mnie do szczoteczek elektrycznych:) Swoje dołożyła też Atqa, polecająca mi swój model i jestem zdecydowana na zakup. Zobaczymy jak się spisze!









25 kwietnia 2013

Do czego już nie wrócę?







Dziś jestem w podróży, razem z Anwen, właśnie dojechałyśmy do Warszawy:) Oczywiście 3 godziny w pociągu spędziłyśmy na rozmowach a ja zastanawiałam się co zmieniłam w moim życiu jeśli chodzi o sprawy codzienne, i do czego nie chciałabym wrócić:) O dziwo, troszkę się tego zebrało... Niektóre rzeczy są mniej ważne, inne bardziej:)

Jestem strasznie ciekawa co takiego zmieniło się u Was, koniecznie dajcie znać!


Do czego nie wrócę?


  • do żeli pod prysznic z sls... zawsze dziwiłam się, czemu moja skóra na ciele jest tak sucha:) Zmiana żeli namydła aleppo czy savon noir przyniosła ogromną poprawę.

  • do dnia bez wypijania/zjadania odpowiedniej ilości wody/soków. Choć ostatnio zamieniłam soki na musy, znów staram się wypijać ich jak najwięcej bo najlepiej wpływają na moją skórę. Ale najbardziej staram się pamiętać o wodzie:)

  • do zmywania bez rękawiczek. Płyny do naczyń to najwięksi wrogowie suchej skóry dłoni. Wcześniej się nie pilnowałam i zapominałam o rękawiczkach, ale teraz już się pilnuje i widzę ogromną różnicę:)

  • do zwykłej szczotki do włosów. Obecnie używam TT albo szczotki z dzika, wszelkie próby rozczesania klasyczną szczotką, sprawiają że szybko wracam do ulubionych.

  • do jedzenia chipsów. To moja mała słabość, choć na szczęście, z Polski zniknął mój ulubiony smak. Te z czasów dzieciństwa wspominam o wiele lepiej.

  • do golarki innej niż Gilette Mach 3 w wersji męskiej. Wszystkie inne powodowały u mnie podrażnienia, wrastające włoski, małe ranki. Gilette jest super i wiele razy mnie ratowały.


  • do rozjaśniania włosów...choć oczywiście ombre zawsze kusi:) Rozjaśnianie zdecydowanie nie jest dla moich włosów.

  • do czasów bez czytania. Kiedyś połykałam jedną książkę za drugą, później miałam małą przerwę i bardzo tęskniłam za książkami. Teraz częściej je kupuje, muszę też odświeżyć kartę biblioteczną.

  • do Diablo 3:) Kupiłam, pograłam i jakoś mnie nie wciągnęło. Czekam na nowego Wiedźmina:)

  • do normalnej herbaty... o wiele bardziej smakują mi teraz ziołowe.

  • do spania z mokrymi włosami. Co ja mam potem na głowie...:) Moje włosy zdecydowanie muszą wyschnąć przed spaniem, bo mokre na poduszce bardzo się niszczą i plączą.

  • do zwykłej szczoteczki. Curaprox wymiata! Polecił mi ją dentysta i teraz kupuje je na allegro:) Są super miękkie i niezwykle dokładnie myją zeby.

  • do farbowania włosów zwykłymi farbami drogeryjnymi. Choć obecnie i tak nie zmieniam koloru, to gdybym miała wrócić do farbowania wybrałabym Herbatint. Był najdelikatniejszy dla moich włosów i sprawiał że długo wyglądały o wiele lepiej niż przed farbowaniem:)

  • do zwykłych zmywaczy do paznokci. Zmywacze z gąbeczką Sensique są super wygodne, a Sante niesamowicie delikatny dla płytki. Zawiera olejki i ma przyjazny skład, więc nie wysusza moich paznokci i skórek.

  • do zwykłego mopa:) Płaski mop z mikrofibrą spisuje się idealnie, kiedy przy zwykłym najczęściej dostawałam szału.


A do czego Wy nie wrócicie?



buziaki

Alina







24 kwietnia 2013

Filtry na lato: twarz.





 
Dziś post o który ostatnio wyjątkowo licznie mnie prosiłyście. Pojawiało się wiele pytań na temat tego, jakiego filtru używam i co mogę polecić. Gdzieś na początku mojej przygody z bardziej apteczną pielęgnacją zdarzył mi się moment prawdziwego filtromaniactwa, wypróbowałam wtedy wiele mocniejszych filtrów. Choć z niektórych byłam wtedy całkiem zadowolona, z czasem stwierdziłam że nie przysłużyły się mojej skórze i w końcu z nich zrezygnowałam. Później udało mi się znaleźć filtry, bardziej odpowiadające mojej skórze składowo, i gdybym miała do nich wracać wybrałabym któryś z tych trzech:





  

 
Klorane, mleczko z bardzo wysoką ochroną przeciwsłoneczną SPF 50

Dowód na to, że warto szukać swojego filtru wśród produktów dla dzieci. Jest stabilny (zawiera filtr fizyczny i filtry chemiczne), ma lekką konsystencję, dzięki czemu szybko się wchłania. Nie zapycha i nie podrażnia skóry, co w porwaniu do innych filtrów dało dużo większy komfort stosowania. Nie mamy też uczucia zalepienia skóry, bielenie jest niewielkie a całość daje efekt delikatnego, zdrowego 'glow' który całkiem łatwo zmatowić:) Dodatkowo ma właściwości pielęgnacyjne: dzięki zawartości wyciągu z nagietka działa kojąco. Warto się za nim rozejrzeć!
Cena jest przystępna (około 30zł), ale ciężko go dostać, bo występuje tylko w aptekach mających Klorane w ofercie.


Skład: Water (Aqua), Ethylhexyl Methoxycinnamate, Cyclomethicone Bis-Ethylhexyloxyphenol Methoxyphenyl Triazine, Methylene Bis-Benzotriazolyl Tetramethylbutylphenol, C12-15 Alkyl Benzoate, Glycerin, Cetearyl Alkohol, C20-22 Alkyl Phosphate, Calendula Officinalis Flower Extract (Calendula Officinalis), PVP/Eicosene Copolymer, Benzoic Acid, C20-22 Alcohols, Chlorphenesin, Coco-Glucoside, Decyl Glucoside, Diphenyl Dimethicone, Fragrance (Perfum), Hydroxyethyl Acrylate/Sodium Acryloyldimethyl Taurate Copolymer, Phenoxyethabol, Polysorbate 60, Propylene Glycol Sodium Hydroxide, Squalane, Titanium Dioxide, Tocopheryl Acetale, Trimethoxycaprylysilane, Xanthan Gum.



 



Phenome, Outdoor Defense, Protective Face Cream SPF 30

Trochę droższe rozwiązanie o niższym SPF, choć jak na ceny Phenome jest całkiem ok. Świetnie nawilża, bieli bardziej niż JMO (o którym zaraz), w trakcie nakładania czujemy że rozwarstwia się na 'wodę' i krem, co troszkę utrudnia aplikacje. Ma za to świetny skład, który możecie zobaczyć niżej. Nadaje się jako ochronny krem na cały sezon i warto docenić jego właściwości pielęgnujące. Przez jakiś czas testowałam krem od przyjaciółki, i byłam równie zadowolona jak ona. Przeszkadzało mi jedynie bielenie, bo w lecie często nie używałam podkładu i krem solo wyglądał średnio:)

Skład: Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Fruit Water**, Aloe Barbadensis Leaf Water**, Dicaprylyl Carbonate**, Titanium Dioxide**, Zinc Oxide**, Caprylic/Capric Triglyceride**, Glycerin**, Isopropyl Palmitate**, Sorbitan Olivate**, Polyglyceryl-3 Polyricinoleate**, Butyrospermum Parkii (Shea Butter)*, Dicaprylyl Ether**, Alumina**, Stearic Acid**, Tocopherols**, Magnesium Sulfate**, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil*, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil*, Cocos Nucifera (Coconut) Oil*, Orbingnya Oleifera Seed Oil*, Steralkonium Hectorite**, Trihydroxystearin**, Parfum**, Glyceryl Isostearate**, Polyhydroxy Stearic Acid**, Dehydroacetic Acid, Aqua**, Benzyl Alcohol, Panthenol, Tocopheryl Acetate, Lycium Barbarum Fruit Extract*, Vaccinium Macrocarpon Fruit Extract**, Propylene Carbonate, Iris Florentina roqt Extract**, Panax Ginseng roqt Extract**, Vitis Vinifera (Grape) Leaf Extract**, Geraniol***, Limonene***, Linalool***.
*Certified Organic, **Natural Raw Materials, ***Components of Natural Essential Oils.







 
John Masters Organics, SPF 30 Natural Mineral Sunscreen

Filtr o którym pisałam w tamtym roku, pozostaje moim ulubieńcem. Głównie dzięki świetnemu składowi i niemal całkowitym brakiem zabielenia. Po chwili, kiedy wsmarujemy filtr w skórę, efekt bielenia stopniowo maleje, aby całkowicie zniknąć. Świetnie pielęgnuje skórę, stosowanie go to prawdziwa przyjemność. Nawilża, łagodzi, szybko się wchłania, nie zapycha, skóra nie świeci się, wygląda ładniej i zdrowiej, bez problemu sprowadzamy ją do całkowitego matu przy pomocy pudru.
Ten kosmetyk jest najdroższy z trójki, ale zdarzają się promocje i zdecydowanie jest wart swojej ceny. W porównaniu do cen niektórych filtrów aptecznych też nie wypada najgorzej.

Skład: Filtry mineralne: Titanium Dioxide 7,5%, Zinc Oxide 5,0%;
Aqua (Water), Aloe Barbadensis (Aloe Vera) Leaf Juice,* Capric Caprylic Triglycerides, Ethyl Hexyl Palmitate, Glyceryl Stearate, Glycerin, Cetyl Alcohol, Jojoba Oil,* Shea Butter,* Panthenol, Tocopherol Acetate, Allantoin, Sodium Pca, Green Tea Extract,* Magnesium Aluminum Silicate, Hyaluronic Acid, Calendula Extract,* Ethyl Hexyl Glycerin, Benzyl Alcohol.







Czego jeszcze używałam?

Kiedy koncentrowałam się na kosmetykach typowo aptecznych, moje sympatie kierowałam w stronę filtrów koloryzujących..Oprócz tego przetestowałam też inne, ale te wspominam najlepiej właśnie dzięki kolorom. Stosowanie filtru i podkładu to było dla mnie troszkę za dużo, dlatego szukałam filtrów w odcieniu mojej skóry lub dających efekt opalenizny.




Bioderma, Photoderm MAX SPF 50+

Tutaj kolor był niemal idealny (występował w dwóch wersjach), nadawał ładny efekt opalenizny. Filtr był lżejszy od podobnego LPR, który był dla mnie za ciężki, dawał efekt zalepionej skóry, niemal plastikową powłoczkę:) Bioderma była lżejsza, ale mocno się świeciła a skład mnie nie zachwycił.








SVR 50 Ecran Teinte, teraz jako SVR 50 ECRAN MINERAL TEINTE


Tutaj kolor okazał się być nietrafiony, bo za bardzo wpadał w róż i był za jasny (powiedziałabym, że bardziej nadawał się na korektor pod oczy;). Zawiera wyłącznie filtry mineralne, bez filtrów chemicznych, biflawonoid (za to ma w składzie silikony, może zapychać). Samą konsystencję wspominam bardzo miło, był gęsty, dobrze nawilżał, całkiem ładnie krył. Nałożony w nadmiarze może dawać efekt maski, ale kolorystycznie jest to dobra opcja dla jaśniejszych i bardziej różowych dziewczyn.

Co jeszcze warto rozważyć?

Biodermę, Photoderm AR SPF 50
Dermedic, Sunbrella, Krem ochronny do twarzy SPF 50+ skóra sucha i normalna
Eucerin, Sun, Fluid matujący SPF 50+
La Roche Posay, Anthelios XL Fluide Extreme SPF 50+




Dajcie znać jakie są Wasze ulubione filtry i co możecie polecić. Znalazłyście coś idealnego dla siebie? Jeśli tak piszcie też jaki macie typ skóry, na pewno pomożecie innym:)

Buziaki

Alina



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Obsługiwane przez usługę Blogger.