31 stycznia 2013

Wygraj swój Carmex, edycja na YT:)







Dziś spróbować szczęścia dziewczyny, którym nie udało się w poprzednim konkursie:) Znów mam dla Was Carmexowy konkurs!
Tym razem zgłaszamy się w komentarzach na YT  (KLIK) i zadanie jest takie w tym przypadku takie samo jak wcześniej: musicie opisać swoje pateny na pielęgnacje ust, lubione produkty, ale może to być również kolorówka:)

Dajcie znać jakie są Wasze usta i co lubią najbardziej. Za jakiś czas stworzymy małą encyklopedię pielęgnacji ust zawierającą najlepsze przepisy.

Mam dla Was 200 zestawów Carmex Moisture Plus + dowolny Carmex. Konkurs trwać będzie dwa tygodnie (do 14 lutego) a po paru dniach ogłoszę wyniki na blogu.








Po dłuższym okresie Carmexowych testów muszę powiedzieć że do grona ulubieńców doszedł transparentny Moisture Plus. Wcześniej uwielbiałam głównie różową wersję, za to że ładnie podkreśla kolor ust, teraz częściej sięgam bo wersję zwykłą.


Mam wrażenie że nawilża moje usta lepiej niż słoiczek więc obietnice są spełnione:) Do tego bardzo podoba mi się jej zapach i lekkie uczucie chłodzenia jakie zapewnia. Pierwsze opakowanie zużyłam w ekspresowym tempie.






Ponieważ przy okazji robienia zdjęć na bloga stałam się posiadaczką wielu balsamów muszę przyznać że trzymanie paru w różnych miejscach bardzo pomaga zapanować nad suchymi ustami. Często zdarzało mi się gubić balsamy, zostawiać je w domu, w innej torebce i moje usta często na tym cierpiały.

Obecnie mam jeden w torebce, torbie na treningi, kurtce i w domu... Zawsze coś jest pod ręką więc usta są bezpieczne:D




 



Dziś wybieram się jeszcze po następne prezenty dla Was:> Będą to uwielbiane przez wiele dziewczyn kremy BB więc zapowiada się kolejny fajny konkurs. Plan dnia jest napięty  więc zobaczymy czy uda mi się jeszcze przygotować dla Was posta o soku z pokrzywy, który jest genialny na włosy i skórę:)

Jeśli macie jakieś pytania piszcie koniecznie:) Jeśli akurat nie macie konta na YT możecie zgłaszać się tutaj:)

Buziaki


Alina


P.S. Carmexy zostały już wysłane do zwycięskich dziewczyn, dajcie znać kiedy dojdą:)







30 stycznia 2013

Mleko jako tonik/maska: pielęgnacja skóry mlekiem:)






 
Dziś troszkę odświeżymy temat pielęgnacji cery mlekiem. Wszystkie słyszałyśmy o Kleopatrze, która kąpała się w mleku kozim, wiele z Was pewnie pamięta że kiedyś wspominałam o przemywaniu twarzy mlekiem.

Sama stosowałam na buzię przez bardzo długi czas ze świetnym skutkiem, w końcu zrezygnowałam z niego by moją pielęgnację uprościć do minimum. W te wakacje wypróbowałam trochę zmodyfikowany przepis na mleczny tonik, ale w końcu zapomniałam Wam o nim napisać.


Długo po publikacji posta o przemywaniu twarzy mlekiem wiele z Was pisało mi że metoda ta przynosi świetne rezultaty. Polecam również poczytać wątek na wizażu, w którym dziewczyny opowiadają o zmniejszeniu zaskórników, rozjaśnieniu i wygładzeniu cery, zmniejszeniu niedoskonałości lub ich całkowitym zniknięciu.

Oto co  pisałyście na yt pod moim filmem:

"To działa! Niby się słyszało o tych sławnych mlecznych kąpielach Kleopatry :D, ale nigdy bym nie pomyślała że to rzeczywiście coś daje.. A tu proszę, codziennie wieczorem przemywam twarz mlekiem (trzymam 10 minut, potem zmywam) i minęły zaledwie 3 dni, a ja już widzę pozytywne efekty! :) Wszelkie "niespodzianki" znikają w ekspresowym tempie, twarz jest lekko rozjaśniona i gładka. Jestem pod ogromnym wrażeniem, a tonik poszedł w odstawkę :D "


"Przez Ciebie" zaczęłam przemywać twarz mlekiem ;) dziękuję! Skóra o niebo gładsza, niespodzianki faktycznie znikają w zaskakującym tempie! Jak mogłam do tej pory nie wpaść na ten wątek na wizażu..nie wiem ;)



Oczywiście, jak to zwykle bywa z naturalnymi metodami, nie na każdego podziałają i trzeba liczyć się z tym że może być różnie. Żadna z Was nie pisała jednak o pogorszeniu stanu skóry czy podrażnieniach więc warto spróbować.

Mleko o wiele lepiej sprawdza sie na skórze tłustej lub mieszanej niż na suchej:) 
Zastanawiałyśmy się również jak bakterie obecne na naszej skórze reagują na skład mleka a dokładnie laktozę- i jak napisała jedna z Was :'niekoniecznie "lubią" go trawić ponieważ zawiera glukozę i galaktozę, której to właśnie nie wykorzystują (taki koszt energetyczny metabolizmu im się nie opłaca :))'.

A skoro większość bakterii nie metabolizuje laktozy nie mamy się czego obawiać:) Mleko zawiera również kazeinę, która jest substancja ochronną i np. zapobiega nadżerkom.




  



 
Jak stosujemy mleko?

Po demakijażu nakładamy je jak tonik na pół godziny, po czym spłukujemy wodą i nakładamy krem. Jeśli wolimy, możemy zostawić je na dłużej. Taki sposób działa najlepiej i jest najprostszy. Możemy przemywać twarz mlekiem rano przed wykonaniem innych czynności pielęgnacyjnych.



Jakie mleko wybrać?

Najlepiej zwykłe sklepowe ale koniecznie tłuste. Unikałabym mleka od babci z bazarku i mleka odtłuszczonego.



Przepis jaki wykonywałam w wakacje wygląda następująco:



Do szklanki mleka wrzucamy parę liści świeżej mięty, połowę średniego ogórka i wszystko blendujemy. Na koniec przecedzamy całość przez sitko i przelewamy do naczynia. Trzymamy w lodówce i używamy przez 5 dni.

Obecnie będziemy miały problem z ogórkami i nie radzę dodawać tych odstępnych w sklepach bo chemia może podrażnić naszą skórę. Ale wiele z Was pewnie uprawia mięte lub pietruszkę na parapecie i to właśnie ją możemy dodać do naszego toniku. Lekko ściąga skore, rozjaśnia cerę, polecana jest szczególnie do skóry tłustej i zanieczyszczonej.

Pomysł trochę podobny do wody miętowej czy pietruszkowej:)
Ogórki w tej mieszance sprawdzają się bosko, ale lepiej poczekać z nimi do wakacji.










Przy okazji pierwszego posta i filmiku o mleku jedna z Was podała również przepis na mleczną maseczkę:

"Oczyszczamy dokładnie skórę i nakładamy na nią płaty zwykłych chusteczek higienicznych nawilżonych w mleku. Wilgotne od mleka chusteczki ładnie przylegają do twarzy. Ja zostawiam taką maskę aż do wyschnięcia - zrobi się dosyć twarda skorupa niemalże maska mumii ;)
Efekty? Już po 2 zastosowaniach poznikała mi większość wyprysków i przebarwień na twarzy dlatego gorąco polecam."




Dajcie znać czy same stosowałyście mleko na skórę i z jakim skutkiem:)  

Ostatnio pokazywałam Wam toaletki a jutro może pokażę Wam moją która jest u mnie już trochę ale dopiero teraz miałam czas ją złożyć:)

Piszcie koniecznie jak idzie Wam pielęgnowanie skóry, moja dziś otrzymała zastrzyk w postaci soku z pokrzywy, aloesowego i oleju lnianego:)

Buziaki

Alina




 



29 stycznia 2013

Nowości w kosmetyczce, kurkuma, czyli czwarty dzień rozpieszczania skóry:)







Trochę nowości w kosmetyczce. Głównie Catrice, choć nie tylko...  Kosmetyki które bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły i fajnie się zapowiadają:) Na początek coś czego zakupu nie mogłam sobie odmówić: różowy eyeliner z My Secret. 

Posiadam już inne kolory i uwielbiam głównie brokatowe... Róż? Czemu nie:) Będzie fajną odskocznią od klasycznych makijaży i może wniesie trochę koloru do 'dzienniaczków'... Na powiece wygląda bardzo fajnie, ładnie rozświetla spojrzenie.

Taka bardziej szalona opcja:)
  






Ostatnio szukałam nawilżającego i lekkiego podkładu, którego mogłabym używać do codziennego makijażu na szybko. Chodziło mi raczej o delikatne krycie a w trakcie zakupów zwróciłam uwagę na Carice Ultimate Moisture.

 Na początku zniechęciły mnie ciemne kolory, ale postanowiłam dać szansę najjaśniejszemu odcieniowi. I tak jest dość ciemny i beżowy, ale o dziwo, bardzo ładnie dopasował się do mojej skóry i wygląda ok.


Faktycznie nawilża, ładnie stapia się ze skórą, nie jest widoczny i kryje raczej jak mocniejszy krem tonujący:) Zobaczymy jak będzie się sprawował na dłuższą metę, póki co jestem zadowolona i sięgam po niego od czasu do czasu.





  




O dziwo to właśnie w H&M znalazłam mój idealny kolor lakieru nude: nerd. Maluje nim paznokcie u stóp bo obecnie na jakiś czas zrezygnowałam z malowania dloni, ale  lubię mieć go w zapasie:) 

Uwielbiam też balsam do ust Yves Rocher w kolorze Abricot Doux. Nie nawilża moich ust, ale właśnie w odcieniu zupełnie się zakochałam. Dodatkowo sprawia że usta wyglądają o wiele ładniej ale bardzo naturalnie.




  




Kosmetykiem który bardzo pozytywnie mnie zaskoczył jest Catrice Prime and Fine Highlighting Powder, czyli lekko rozświetlający puder. Nie jest to typowy rozświetlasz dający mocny efekt ale coś co wygląda na naszej buzi bardzo subtelnie i ciężko rozpoznać go jako makijaż. A jednak daje efekt lekko opalizującej jasno złotawej poświaty.

To zdecydowanie najdelikatniejszy ze wszystkich moich rozświetlających kosmetyków i za to właśnie bardzo go polubiłam. Może być fajnym rozwiązaniem jeśli chodzimy na zajęcia czy wykonujemy subtelny makijaż do pracy. 

Nakładam go na kości policzkowe i policzki pędzlem do różu, delikatnie je omiatając. Puder zostawia po sobie delikatny opalizujący efekt.

Nowością jest również kredka do brwi Catrice w kolorze Date With Ash- Ton:) Idealny, nie za ciemny, nie za jasny zgaszony brąz ze szczoteczką.
 

 



Na facebooku już Was pytałam, która toaletka bardziej Wam sie podoba, ale pomyślałam że pokaże je tez tutaj:) Lubicie takie sprawy czy to raczej nie Wasze klimaty?






Wracając do Tygodnia Doroci dla skóry. Wczoraj Darien podsunęła mi pomysł na dzień żółty i pomyślałam że dotychczas w żadnym z moich koktajli nie znalazł się mój ukochany dodatek: kurkuma.

O kurkumie trochę już na blogu pisałam, ale jest to rzecz na tyle ciekawa że warto wspominać o niej częściej. 


Kurkuma posiada właściwości przeciwgrzybicze, przeciwwirusowe, przeciwbakteryjne i przeciwzapalne.

Liczne badania udowodniły również zdolności do ochraniania miąższu wątroby, przeciwmiażdżycowe i antynowotworowe. Kurkumina zmniejsza ryzyko wystąpienia raka skóry i jelit. Wspomaga detoksykację i usuwanie metabolitów rozpuszczalnych w lipidach i żółci (przyśpiesza obieg żółci i usuwanie metabolitów z żółcią). Reguluje także gospodarkę lipidową, obniża stężenie cukrów i lipidów we krwi.  Regulująco wpływa na wydzielanie łoju w skórze. 
Możemy wykorzystać ją nie tylko w kuchni ale również w walce z trądzikiem. Kobiety w Indiach dodają ją do pudrów, maseczek i wszelkich dań.


Kiedyś pisałam o maseczce z kurkumy, podawałam również przepis na pastę jaką możemy stosować na niedoskonałości punktowo w celu ich szybszego zagojenia. Wszystko znika i goi się o wiele szybciej:)


Dzisiaj dodałam łyżkę kurkumy do mojego koktajlu bananowego. Całego banana zmiksowałam z mlekiem owsianym, oddałam troszkę miodu i cytryny dla smaku.. Kurkuma dla mnie nie ma tak wyraźnego smaku by psuła koktajle więc pewnie będę dodawać ją częściej:) Możecie kupić ją w dziale z przyprawami.






Dajcie znać jak Wam idzie i jak spędzacie wtorek:) Dziś u mnie dzień bez makijażu i bardziej skomplikowanej pielęgnacji:)

buziaki

Alina









28 stycznia 2013

Pielęgnacja dnia trzeciego: coś czerwonego:))








Wczoraj na blogu było zdecydowanie zielono, dziś dzień czerwony:) Kiedy zaczynałam mój tydzień rozpieszczania skóry nie  miałam w planie żadnego konkretnego kolorystycznego podziału pielęgnacji ale tak sie śmiesznie złożyło, że dziś  przekąski i ich główny bohater są właśnie czerwone:>

Kto jest tym głównym bohaterem? Maleńkie owoce zwane najzdrowszymi owocami świata... 
Są to suszone jagody goji, które zwykle dodawałam do owocowych sałatek, a dzięki blenderowi mogę wzbogacać nimi również koktajle:)

Co owoce goji mogą dać naszej skórze?

Zawierają 18 rodzajów aminokwasów, w tym 8 aminokwasów egzogennych (nie produkowanych przez organizm, występujących tylko w jedzeniu) oraz aż 21 pierwiastków śladowych, takich jak: miedź, żelazo, wapno, german, selen, fosfor. Zawartość żelaza jest aż 3 razy większa niż w szpinaku!











W goji znajdują się niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe, takie jak kwas linolowy, który jest pomocny w odchudzaniu oraz kwas omega 6.
Jagody Goji zawierają w sobie jedną z najwyższych zawartości antyoksydantów na świecie. Mają ich od 2 do 4 razy więcej niż czarna jagoda. Są więc najlepszym przeciwstarzeniowym 'kosmetykiem' który możemy zjeść:>

Uwielbiam je za charakterystyczny słono- słodki smak... Możemy kupić je na wagę lub w opakowaniach, najczęściej w eko sklepach.

Dziś stanowiły dodatek do mojej poobiedniej sałatki z arbuzem i bananami... Dodałam je również do koktajlu z  jabłek, arbuzów, dyni i bananów. Pestki arbuzów to cenna gratka dla naszego organizmu więc warto je rozgryzać lub zmielić belnderem.

Arbuz na stoisku z owocami trochę mnie zaskoczył, ale że jest to jeden z moich ukochanych owoców nie mogłam sobie odpuścić zakupu kawałka:)











Jeśli chodzi o pielęgnacyjne rozpieszczanie, dziś na mojej buzi również gościła maska. Zaczęło się jednak od delikatnego porannego oczyszczania miodem (miód świetnie nadaje sie do delikatnego mycia twarzy) i późniejszego złuszczania z pomocą peelingu miodowo solnego.

Wieczorem zafundowałam sobie maseczkę składającą się z łyżki jogurtu, łyżki miodu, ampułki Biostyminy, i połowy łyżki rozgrzanego masła shea z datkiem olejku arganowego.

Taka mieszanka wspaniale nawilża buzię a na tym akurat najbardziej mi zależy:) Jako codziennego lekkiego nawilżacza używam nadal serum  Pervoe Reshenie, Natural & Organic, Zatrzymanie Młodości, Tonizujące serum do twarzy do 35 lat, o którym pisałam już w ulubieńcach do twarzy :)

Bardzo polecam Wam ten kosmetyk, jeśli szukacie czegoś o fajnym składzie i lekko napinających oraz tonizujących właściwościach. Ja jestem w trakcie drugiego opakowania;)






 



Dajcie znać jak Wam idzie i jak wyglądała dziś Wasza pielęgnacja- ta od zewnątrz i od środka:)
Jakieś małe sukcesy?

Buziaki

Alina



P.S zapraszam na tutorial do dzisiejszego makijażu:)




Makijaż: Oliwka ze śliwką.







Dziś mam dla Was jasną oliwkę połączoną z ciemną, matową śliwką. Takie kolory bardzo ładnie prezentują się na brązowej tęczówce i nadają się do wykorzystania zarówno w makijażu dziennym jak i wieczorowym.

Tym razem wersja klasyczna czyli coś z kreską:)

Dziś przygotowałam dla Was jeszcze osobny post o trzecim dniu rozpieszczania skóry:)Wczoraj udało mi się zrobić dzień bez makijażu, dziś czas na mały tutorial!








Zaczęłam od podkreślenia dolnej powieki czarną kredką i nałożenia jasnego oliwkowego cienia n a górną powiekę. Ten cień pochodzi z najzwyklejszej bazarowej paletki ale polecam Wam też troszkę chłodniejszy cień Lily Lolo Green Opal:)

Rozjaśniłam też miejsce pod łukiem brwiowym.









Teraz sięgnęłam po paletkę Au Naturell i w załamaniu nałożyłam matową śliwkę.  Podkreśliłam nią również dolną powiekę a jej wew. kącik musnęłam bordowym cieniem z paletki Metal Mania Coastal Scents.

Ponad śliwkę w załamaniu  dodałam jeszcze troszkę cielistego koloru z Au Naturel.




  





Lekko rozblendowałam załamanie dodając troszkę śliwkowego cienia dokładnie w zagięciu powieki.
Rozjaśniłam również wew. kącik zwykłym jasnym perłowym cieniem. Linię wodną podkreśliłam na czarno i dodałam kreskę:)







Po pomalowaniu rzęs wszystko wygląda jeszcze bardziej intensywnie;)


 




Na ustach mam róż w kremie Inglota nr 90 połączony z transparentnym błyszczykiem. Na policzkach róż Lioele Carry Me blusher nr 02, tusz Essence I Love Extreme.









Dajcie znać jak podoba Wam się takie połączenie kolorystyczne i czy same już po nie go sięgałyście:)



Ja uwielbiam śliwki na powiekach, ale wcześniej jeszcze nie łączyłam jej z oliwkowym cieniem... sięgałam raczej po khaki, który też ją fajnie dopełnia:)


Maile 'Carmexowych' dziewczyn dziś przesłałam dalej więc pomału możecie spodziewać się przesyłek!

Buziaki


Alina






27 stycznia 2013

Maska algowa ze spiruliną, koktajl z avocado. Drugi dzień tygodnia dobroci dla skóry.






 


Dziś mam zupełnie zielony dzień:)) To już drugi Tygodnia dobroci dla skóry i tym razem rozpieszczam ją właśnie na zielono. Zaczęłam od maski  algowej ze spiruliną i mentolem z NoaLab.
Uwielbiam maski algowe i ta ze spiruliną również przypadła mi do gustu. Dodatkowo zapewnia cudowne uczucie chłodzenia które wprost uwielbiam!



Oto właściwości o jakich pisze producent na swojej stronie:

  • usuwa widoczne na skórze oznaki zmęczenia i stresu, relaksuje skórę,
  • poprawia wygląd i koloryt skóry,
  • zmniejsza zaczerwienienie skóry,
  • łagodzi podrażnienia i alergie skórne,
  • pobudza mikrokrążenie skóry, dotlenia komórki,
  • przyspiesza gojenie zmian zapalnych i regenerację uszkodzeń naskórka,
  • zmniejsza widoczność porów,
  • wpływa na regulację wydzielania sebum,
  • zmniejsza nadmierną suchość i łuszczenie się skóry, wzmacnia barierę lipidową naskórka,
  • działa oczyszczająco,
  • nawilża,
  • odżywia,
  • przeciwdziała wiotczeniu skóry,
  • poprawia jędrność,
  • wykazuje działanie chłodzące.








Zapowiada się bosko! Ta maseczka dzięki zawartości spiruliny potrafi przemienić nas w prawdziwego błotnego potwora :D


Spirulina zawiera cały pakiet bardzo łatwo przyswajalnych substancji takich jak:
  • pełnowartościowe białko (z aminokwasami egzogennymi) oraz wolne aminokwasy;
  • witaminy z grupy B: B1, B2, B3, B5, B6, B9, B12 [ wpływają korzystnie na stan i wygląd skóry, regulują proces rogowacenia skóry, działają przeciwzapalnie, regulują wydzielanie sebum];
  • witaminę E [wykazuje właściwości antyoksydacyjne];
  • beta-karoten [wykazuje właściwości przeciwolnorodnikowe, przeciwzapalne, regenerujące];
  • składniki mineralne oraz pierwiastki śladowe [korzystnie wpływają na procesy metaboliczne w skórze];
  • nienasycony kwas tłuszczowy gamma-linolenowy (GLA)
      (łagodzi podrażnienia i alergie skórne, nadmierną suchość i łuszczenie się skóry, działa
     przeciwzapalnie, wzmacnia barierę lipidową naskórka)
  • glikoproteiny: fikocyjanina i allofikocyjanina [ o bardzo silnej aktywności antyoksydacyjnej, przeciwwolnorodnikowej i przeciwzapalnej];
- nawilża, przyspiesza regenerację uszkodzeń skóry i zmian zapalnych, zmniejsza zaczerwienienie
   skóry, reguluje pracę gruczołów łojowych w zbyt suchej i zbyt tłustej cerze,
   łagodzi objawy trądziku, wzmacnia barierę lipidową skóry,poprawia wygląd i koloryt skóry.




  




Maska faktycznie pięknie uspokaja skórę, zmniejsza zaczerwienienia,  przyśpiesza gojenie. Jest idealna jeśli chcemy zafundować skórze małe spa:) Parę z Was pisało mi już że stosuje takie maseczki i wiem że mają one wiele fanek. Jeśli również je lubicie dajcie znać! Maseczkę można znaleźć tutaj:)

Spiruliną możemy wzbogacać również maski do włosów i skóry głowy:)




  




Do śniadania, a raczej jako drugie śniadanie zafundowałam sobie koktajl z banana i awokado o którym pisałam Wam wczoraj:)  Okazał się być pyszny a jeśli zużyjemy całe awokado i całego banana drugie śniadanie mamy z głowy bo jest to coś niesamowicie sycącego.

Dodałam też trochę eko jogurtu cytrynowego i mleka owsianego z Rossmana. Bardzo polecam:)








Mam sokowirówkę ale od dłuższego czasu myślałam o blenderze bo nie zawsze mam czas bawić się w czyszczenie wszystkich  części. Nie wszystkie owoce nadają się do przepuszczenia przez sokowirówkę a przecież mogą stanowić pyszne składniki wszelkich koktajli:)

Mój blender kupiłam w końcu w Rossmanie za 55zł. Póki co sprawdza się bardzo fajnie i myślę że jak na moje potrzeby będzie w sam raz:) Dodatkowo umożliwi mi wykonanie nowych przepisów na kosmetyki do pielęgnacji twarzy.

W ciągu najbliższych dni pokażę Wam nowy miętowo- ogórkowo mleczny tonik działający cuda:)








 Dajcie znać jak mija Wasza niedziela i jak dziś rozpieszczacie swoją skórę:) No i mam jeszcze dla Was obiecany filmik o różu:)






Buziaki

Alina


26 stycznia 2013

DIY: róż w płynie dla każdego typu skóry+ 1 dzień tygodnia dobroci dla skóry.









Jestem ogromną fanką róży w płynie czyli tintów do policzków czy ust. Jakiś czas temu pisałam Wam o tym jak wykorzystać buraczki jako naturalny róż do policzków, dziś pokaże bardziej skomplikowany przepis na róż w płynie dla każdego typu cery. Niżej możecie zobaczyć filmik w którym wszystko pokazuje;)








Będzie nas kosztował tylko 4 zł, a nie ustępuje sklepowym tintom których ceny często sięgają 100zł. Oczywiście tinty można kupić o wiele taniej na allegro, ale jeśli chcecie dostarczyć swojej skórze troszkę witamin i lubicie bardziej naturalną kolorówkę koniecznie spróbujcie zrobić róż same:)

Jeśli chcecie aby Wasz róż wytrzymał dłużej i bawicie się w mieszanie kosmetyków dodajcie do niego troszkę konserwantu. Naturalne eko konserwanty możecie kupić w sklepach z półproduktami.



 Wersja dla skóry tłustej/ mieszanej

Tutaj nie używamy gliceryny która może być za ciężka. W najbardziej podstawowej wersji możecie po prostu sięgnąć po sklepowy sok z buraczków i przelać go do mniejszego pojemniczka.  

Róż dla cery tłustej: 

Tutaj jako baza najlepiej sprawdzą się hydrolaty:
- oczarowy
- z róży stulistnej
- neroli
- lawendy


Połowę buraka kroimy na maleńkie kosteczki i zalewamy w słoiczku danym hydrolatem. Czekamy parę godzin co jakiś czas potrząsając mieszanką po czym odcedzamy płyn i przelewamy do pojemniczka. Jeśli chcemy uzyskać intensywniejszy kolor możemy buraka zestarzeć na tarce a potem przecedzić wszystko przez filtr do kawy:)

Taki róż łączy w sobie moc hydrolatu i świeżą dawkę witamin jaką zawiera w sobie nasz burak:)

Zamiast hydrolatu możemy również użyć soku z aloesu. Te sklepowe są już konserwowane więc nasz róż wytrzyma troszkę dłużej.








Róż dla skóry suchej:

Tutaj naszą bazą jest gliceryna. Możecie kupić ją w aptekach za około 3zł. Pokrojone w kostkę buraczki zalewamy gliceryną w słoiczku i gotujemy w kąpieli wodnej na małym ogniu przez 15- 20 minut.

Później wszystko odcedzamy i przelewamy nasz płyn do przygotowanego słoiczka. Ja użyłam strzykawki bo w ten sposób najłatwiej odessać nasz róż i przelać go do małego pojemniczka. Na koniec dodałam jeszcze troszkę soku z aloesu. Możecie dodać również olejek różany a Wasz róż będzie bajecznie pachniał.



  



Użyłam opakowania podobnego do Benetintu, po olejku do skórek Sally Hansen:) Często zbieram opakowania na takie właśnie okazje. Ostatnio mój róż wytrzymał w lodówce nawet miesiąc ale tutaj bywa różnie. Na pewno poznacie kiedy nie będzie nadawał się do użytku bo zmieni kolor na ciemno pomarańczowo- brązowy.








Jeśli chcecie uzyskać bardziej oranżowy kolor możecie dodać odrobinkę kurkumy:) Wtedy Wasz róż będzie bardziej podobny do Chacha Tint:) 

W ten prosty sposób za niecałe 4zł możecie zostać posiadaczkami super zdrowego  i pięknego różu do policzków. Oczywiście równie fajnie sprawdza sie na ustach. Polecam wykonywanie go w oparciu o wodę różaną i dodanie olejku różanego aby miał przyjemniejszy zapach.

Muszę powiedzieć że najbardziej lubię używać po prostu soku z buraczka bo daje najsilniejszy efekt. Wersja z gliceryną jest bardziej natłuszczająca, dodatkowo daje lekki efekt połysku. Róż z hydrolatem lub aloesem będzie lepszy dla dziewczyn preferujących lżejsze konsystencje:)








Z okazji 'Tygodnia dobroci dla skóry' nakarmiłam ją awokado:)  Ciężko dostać takie które są faktycznie smaczne, te znajdowane w supermarketach najczęściej nie smakują za dobrze. Ale kiedy już znajdziemy odpowiedni owoc możemy się od awokado uzależnić:) Znajdziemy w nim witaminy A, E, C, D, z grupy B,  PP i K oraz potas, wapń i żelazo. Jest źródłem nienasyconych kwasów tłuszczowych (NNKT), a zwłaszcza kwasu linolowego, linolenowego i oleinowego.


Dziś jeszcze przygotuje sobie koktajl z awokado bo wreszcie kupiłam blender:

1/2 dużego avocado
jeden banan
4 łyżki jogurtu naturalnego
1/4 szklanki mleka, w moim przypadku owsianego z Rossmana
szczypta cynamonu
odrobina miodu do smaku

Zwykle dodaje awokado do sałatek, zobaczymy jak smakuje w takiej wersji:) 


Dajcie znać jak Wam idzie, jutro pewnie czeka mnie troszkę więcej pielęgnacji!

Buziaki

Alina



 


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Obsługiwane przez usługę Blogger.