Dziś wieczorem postaram się odpowiedzieć na wszelkie Wasze pytania z poprzednich postów:) Byłam trochę zabiegana ponieważ...
Ostatnie 3 tygodnie spędziłam na szukaniu informacji o tym jak mogę pomóc mojej suchej skórze. Przekopywałam się przez tonę stron internetowych ponieważ czułam że w gruncie rzeczy pielęgnacja którą stosowałam przez ostatnie 7 lat nie daje mojej skórze tego czego jej trzeba. A próbowałam chyba wszystkiego:) Opowiem Wam krótko o historii mojej skóry i jej pielęgnacji:)
Kiedy byłam młodsza owszem miałam trądzik w postaci ogromnych pryszczyków typu wulkan, ale reszta skóry była w stanie idealnym. Co ciekawe wcale nie była tak sucha i nie wydawała się zmęczona. Chcąc jednak walczyć z trądzikiem sięgnęłam po szereg produktów do skóry trądzikowej z apteki.
Tym sposobem zaczęła się moja przygoda z kosmetykami do pielęgnacji. Kupowałam w tym czasie wiele rożnych kremów i żeli, wierząc że tylko krok dzieli mnie od znalezienia tego właściwego kremu który uratuje moją skórę. Trądzik minął a ja dalej byłam w trakcie poszukiwań świętego Grala:> Teraz mogę powiedzieć że przez 7 lat przetestowałam chyba 90% kosmetyków do skory wrażliwej i suchej dostępnych w aptece. Oczywiście kremy bywały lepsze i gorsze. Niektóre pomagały, inne szkodziły ale w ogólnym rozliczeniu, choć ciężko było mi to sobie uświadomić, muszę powiedzieć że kondycja mojej skóry pogorszyła się. To skłoniło mnie do refleksji.
Halo, przecież używam najlepszych kremów, odpowiednich dla mnie- więc co jest nie tak? Czyżby kremy nie miały aż tak zbawiennego wpływu na moją skórę? W końcu mam dopiero 25 lat- moja skóra powinna wyglądać o wiele lepiej:) Tymczasem po zmyciu wszystkich kremów widziałam moją skórę w stanie który wskazywał że sama nie potrafi o siebie zadbać.
Pomyślałam że moja skóra nie może być głupia i zasuszać się na śmierć. Ewidentnie robiłam coś źle. Tym sposobem trafiłam na ślad moich problemów- ale zaczęło się od odstawienia wszystkich kremów.
Może to dziwne ale nie miałam pojęcia jak wygląda moja skóra po dniu nie używania kremu. To mi się po prostu nie zdarzało. Stwierdziłam że nie znam mojej skóry. Nie wiem jak zareaguje na brak kremów czy brak tak silnej uwagi i pielęgnacji:) Ograniczenie produktów ostatnim razem bardzo jej pomogło więc teraz stwierdziłam że przeprowadzę mały eksperyment...
Dwa tygodnie temu zaczęła się moja przygoda z walką o piękniejszą skórę. Zaczęłam od odstawienia wszystkich kremów i produktów do pielęgnacji na tydzień. Pierwsze dni były dość ciężkie. Skóra oczywiście była przesuszona ale przynajmniej zobaczyłam jak zachowuje się bez mojej pomocy. I zauważyłam że nie potrafi się sama nawilżyć. Wiedziałam że brakuje mi wody i słaba kondycja skóry wynika ze złej diety. W sumie byłam zaskoczona ponieważ sądziłam że odżywiam się dość dobrze.
Wypijałam też dużo wody, niestety skóra dalej pozostawała sucha jak wiór:/
Wtedy zorientowałam się że powinnam spojrzeć na skórę bardziej całościowo- zrozumiałam że skóra jest organem połączonym z całym organizmem i od niego zależnym. Kiedy jesteśmy chore nasza skóra wygląda źle. Kiedy jesteśmy nieszczęśliwe wyglądamy źle. Nasza skóra cały czas reaguje na stan w jakim znajduje się nasz cały organizm ponieważ od niego zależy jej stan. Jeśli chcemy aby nasza skóra wyglądała dobrze nasze ciało musi być w dobrej kondycji a to oznacza że MY musimy dawać mu to co najlepsze. Jak? Jest chyba jedna podstawowa droga i prowadzi przez talerz do serca:)
Wstyd się przyznać ale nigdy nie miałam nawyku identyfikowania mojego ciała ze mną. Nie myślałam o sobie jako o całości.. Ciało było dla mnie raczej czymś co trzeba generalnie nakarmić aby nie odczuwać niemiłych skutków głodu a nie...mną:)
Teraz wiem że na stan mojej skóry wpływa w znacznym stopniu to co jem i jak się czuję:) Skóra ma określone funkcje które powinnyśmy starać się wspierać. I nie są to funkcje pt: 'wyglądanie jak z reklamy podkładu'. To raczej obrona ale i oczyszczanie naszego organizmu z toksyn. Kiedy zjadamy dajmy na to hamburgera nie wyświadczamy naszemu ciału przysługi- ono musi coś z tym począć:) Ale my zjadamy go i mówimy- 'ej weź sobie coś z tego dla skóry żeby ładnie wyglądała':)
Skóra czasem chce nam pomóc i oczyścić ciało z niepotrzebnych substancji- wtedy mogą na naszej buzi pojawić się pryszcze (jest wiele kobiet które wyleczyły trądzik dieta ale o tym później:) i teoretycznie powinnyśmy być skórze wdzięczne- działa jak trzeba a to my się nie spisałyśmy:) Oczywiście to zupełna abstrakcja i szybciej sięgniemy po krem niż zmienimy dietę.
Kupowanie kremów i wiara w ich działanie dawała mi złudną kontrolę nad moją skórą i przekonanie że jej stan zależy od intensywności moich poszukiwań aptecznych:D
Oczywiście łatwiej jest pobuszować na wizażu i znaleźć dobrze rokujący krem, po czym kupić go, niż zmienić dietę i tryb życia. Zmiana diety była dla mnie dużym wyzwaniem ale w tym momencie nie wyobrażam sobie dnia bez mojego śniadania które wygląda w ten sposób:
Może być to zachęcające dla dziewczyn nie przepadających za owocami:D
Pokochać swoje ciało, zmienić nawyki, przestać z nim walczyć.
Dobrze sobie wszystko przemyśleć i zacząć wprowadzać małe poprawki do diety:)
Nie musimy od razu stawać na głowie. Dla naszego organizmy każdy mały kroczek się liczy.
Zastanawiałam się jak można by to z wizualizować...
Pomyślałam że aby pomóc sobie w rozpoznawaniu żywność która powinnyśmy ograniczać czy którą powinnyśmy spożywać częściej możemy myśleć o niej jako o maseczce- pokarmie dla skóry.
Czy zmiksowałybyśmy frytki, colę i kurczaka i nałożyły na buzie jako maseczkę?
Nie bardzo...
Czy zmiksowałybyśmy grillowane warzywa i nałożyły na buzie mówiąc 'przekąś sobie'? Czy nasza skóra mogłaby wziąć sobie coś dobrego z grillowanych warzyw?
Nie za bardzo..
A teraz zmiksujmy avocado z bananem i marchewkami czy innymi owocami . Taka maseczka to już zupełnie co innego. Nasza skóra była by całkiem zadowolona. I będzie o wiele bardziej jeśli po prostu to zjemy:)
Moja skóra jest w całkiem dobrym stanie poza tym że jest ekstremalnie sucha. Jest też cienka i na całym ciele brak jej jędrności. Chciałabym aby moja skóra potrafiła się sama nawilżyć. Chciałabym też wyrównać koloryt skóry tak aby korektor czy podkład nie był potrzebny, marzę o naturalnych zdrowych rumieńcach:)
Zwracam większą uwagę na to co jem. Zamiast wydawać pieniądze na kosmetyki pielęgnacyjne inwestuję w zdrową żywność i wszystko czego potrzebuje moja skóra od wewnątrz. Staram się poprawić nawodnienie organizmu (co daje lepiej nawilżoną skórę:>) przez zjadanie większej ilości wody w owocach i warzywach.
a) unikam żywności przetworzonej- zaczęłam sama robić ukochaną pizze i większość potaw.
b) zjadam mnóstwo zieleniny:D Czyli po prostu zielonych liści i mam zamiar robić zielone shake'y- póki co gustuję głównie w pesto z rukoli:)
Ograniczam ilość kosmetyków kładzionych na skórę- postaram się przerzucić na mineralną kolorówkę i używać naturalnych olejów czy masełek do twarzy.
Codziennie staram się trochę więcej ruszać i rozciągać ; -)
Rano:
Przecieram buzię ekologicznym mlekiem lub hydrolatem z kwiatu pomarańczy słodkiej. Czasem nakładam aloes i jeśli jest zimno a ja planuję wyjść nakładam masło mango lub masło shea.
Na wszelkie niedoskonałości aplikuję olejek tamanu rozcieńczony z masłem shea lub mango.
Wieczorem:
Demakijaż wykonuję myjąc buzię mydłem Alep 40%.
Co drugi dzień oczyszczam buzię miodem a 2 razy w tygodniu staram się robić delikatny peeling solny.
Raz w tygodniu robię sobie okład z lawendy i kończę go nakładając hydrolat lawendowy.
Postarałam się aby uprościć moją pielęgnację- wybrałam naturalne produkty, których stosowanie będzie sprawiało mi przyjemność- stąd np. wybrór hydrolatu z kawiatu pomarańczy, który choć cudów nie czyni urzekł mnie zapachem i został moją mgiełką do włosów i perfumami:) Zaczynam od niego dzień i jest to bardzo relaksujące:)
Mydło Alep stosuję już od paru miesięcy ze świetnymi skutkami. Postaram sie przygotować post o dobrych mydełkach i może zorganizuję jakieś mydełka do wygrania dla Was- mydło Alep to jeden z najlepszych kosmetyków jakie miałam okazję używać;-) W chwili obecnej posiadam wersję 40% i jestem z niej niesamowicie zadowolona.
Będę :
zjadać 3 duże talerze niepryskanych warzyw i owoców dziennie, lub robić zielone szejki:)
gimnastykować się codziennie:)
spędzać więcej czasu na przyjemnościach
unikać glutenu
pić olej lniany i olej z wiesiołka
zjadać trochę owoców goji, avocado, migdałów i miodu manuka codziennie:)
zamienię mleko na mleko z prosa, migdałów czy ryżowe
będę zjadać tylko zdrowe pieczywo,
chodzić spać przed 11:)
zjadać biały serek z olejem lnianym
fundować swojej skórze dni bez makijażu (ale to robię od zawsze) a na wyjścia używać minerałków.
Nie będę:
spędzać całych dni przed komputerem (lol:D)
używać kremów aptecznych czy sklepowych
śpieszyć się i nadmiernie denerwować:)
dotykać, głaskać i ciągle zerkać na moją skórę:)
Dla wszystkich dziewczyn które borykają się z niedoskonałościami skóry mam parę ciekawych linków:)
Mnóstwo osób z podobnym problemem poradziło sobie z nim zmiana diety więc warto spróbować:)
Myślę że o problemie trądziku przygotuję osobny post- w tym momencie jestem środku detoxu spowodowanego zmianą diety i moja skóra zaczęła sie oczyszczać- pojawiło sie parę pryszczy ale jakoś nie przejmuję sie nimi ponieważ wiem że to sytuacja przejściowa (wiem że na fotkach nie widać- podkład dobrze wszystko urył:D) i co ciekawe- wuklany które były ze mną tydzień teraz znikały po dwóch dniach!
No i to na razie tyle. Kochane trzymajcie kciuki a ja będę Wam dawać znać na bieżąco:) Mam nadzieję że komuś ten post pomoże i jeśli macie ochotę przyłączyć się choć w małym stopniu to gorąco zapraszam:) Ja będę trzymać kciuki za Waszą walkę o piękną skórę.
Piszcie co myślicie i czy macie już jakieś doświadczenia z tym tematem:)
Ja zabieram się do kręcenia tutka:)
całuski,
Brunetka