(konkurs zamknięty)
Dziś mam dla Was pytanie:) Czy zjadłybyście swój błyszczyk? Nie? Ja ja zajadałbym błyszczyk o którym dziś będzie mowa...
To All Natural Lip Stick od Lily Lolo- błyszczyk o naturalnym i świetnym składzie. Dwa błyszczyki są też dla Was więc jeśli macie na nie ochotę zajrzyjcie na koniec posta:)
Błyszczyk Lily Lolo mogłabym bez problemu zjeść. Prawda jest taka że chcąc nie chcąc zjadamy nasze błyszczyki i szminki i choć oczywiście nie są to ilości zabójcze to niesmak pozostaje:D
Pomyślałam nawet że nie które z nas mogą nie zjadać codziennie owoców ale zjadać codziennie ulubiony błyszczyk:) Nic tylko czekać na błyszczyki z zawartościami witamin:)
Tymczasem firma Lily Lolo wyprodukowała błyszczyki o naturalnych i bezpiecznych składach. Coś zdecydowanie dla mnie bo jestem na etapie zmieniania kolorówki na bardziej zdrową:)
Byłam bardzo ciekawa produktów i szybko zabrałam się do testów.
Zerknijcie na filmik:)
Konsystencja i zapach...
Nadzwyczaj przyjemna.. Nie za ciężka czy lepka- mogłabym powiedzieć że dla mnie idealna. Nie ciąży na ustach i szybko zapominamy o błyszczyku. Zapach pokochałam- naturalny, bez nuty chemicznej, przyjemny, sprawia że chcemy ponawiać aplikację.
Efekt...
Dla mnie bomba. Delikatny ale bardzo upiększający. Usta prezentują się naprawdę uwodzicielsko a błyszczyk rozkłada się bardzo równo i nie zbiera w załamaniach:) Kolory choć dość subtelne są widoczne i dodają uroku. Mamy wersje z drobinkami i bez- wszystkie dają bardzo ładny delikatny efekt zdrowych i zmysłowych ust.
Kolory...
To zdecydowanie kolory natury- wszystkie wyglądają bardzo ładnie i podbijają naturalny kolor ust. Gama kolorystyczna opiera się głównie na różach w wielu wydaniach- są to róże pasujące do naszego naturalnego kolorytu i nie ma obaw że będziemy w nich wyglądać sztucznie.
Skład i działanie...
Błyszczyk pielęgnuje usta- nie zauważyłam wysuszenia czy podrażnienia a mam zawsze z tym problemy. Męczą mnie alergie ust więc byłam dobrym królikiem doświadczalnym w kwestii wpływu składu na usta. Tutaj obietnice producenta są spełnione. Błyszczyk ma faktycznie dobry wpływ na usta.
Składy błyszczyków testowanych przeze mnie:
Scandalips:
- Ricinus Communis Seed Oil, Oleic/Linolic/Linolenic Polyglyceryl, Hydrogenated Castor Oil, Sucrose Acetate Isobutyrate, Mica (CI77019), Cera Alba, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Aroma, Copernicia Cerifera Cera, Tocopherol, Titanium Dioxide (CI77891), Carmine (CI75470), Iron Oxide (CI77491)
Whisper
- Ricinus Communis Seed Oil, Oleic/Linolic/Linolenic Polyglyceryl, Hydrogenated Castor Oil, Sucrose Acetate Isobutyrate, Cera Alba, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Aroma, Copernicia Cerifera Cera, Tocopherol, Titanium Dioxide (CI77891), Magnesium Violet (CI77742), Iron Oxides (CI77491, CI77492)
English Rose
- Ricinus Communis Seed Oil, Oleic/Linolic/Linolenic Polyglyceryl, Hydrogenated Castor Oil, Sucrose Acetate Isobutyrate, Cera Alba, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Mica (CI77019), Aroma, Copernicia Cerifera Cera, Tocopherol, Titanium Dioxide (CI77891), Magnesium Violet (CI77742), Iron Oxide (CI77491), Carmine (CI75470)
Trwałość...
Błyszczyki nie są lepikie, nie czujemy ich na ustach, przez co również trzymają sie trochę krócej niż
typowe 'mordkoklejki' :-) Nie zużywają się jednak szybko a ponieważ aplikacja jest niezwykle przyjemna nie odnotowałam szybszego zjadania jako wady:)
Jeść czy nie jeść?
Jeść:) Jeśli macie wrażliwe usta lub po prostu nie macie ochoty spożywać niezbyt zdrowych substancji ze zwykłych błyszczyków możecie przerzucić się na błyszczyki mineralne:) Myślę że dla każdej z nas takie rozwiązanie będzie bardziej korzystne. Cieszę się że dzięki firmie Costasy będę mogła podzielić się z Wami błyszczykami- mam dla Was dwa kolory Scandalips i Bitter Pink:)
Błyszczyki kosztują 39 zł i są do kupienia tutaj:
A jeśli macie ochotę wygrać jeden z dwóch błyszczyków przekazanych dla Was przez firmę Costasy zgłaszajcie swoje kandydatury w komentarzach i odpowiadajcie na pytanie:
Konkurs trwa tydzień:)
Powodzenia!
Brunetka
Hmm nie wiem czemu ale pierwsze co mi do głowy przychodzi to pomysł taki, że mogłabym przez pomyłkę zjeść taki błyszczyk myląc go z lodem truskawkowym lub innym 'koloropodobnym' :D Już to sobie wyobrażam idę ulicą trzymając w 1 ręce loda, a w 2 błyszczyk nagle spostrzegam w oddali przystojnego chłopaka i tak zamyślona i wpatrzona w niego przez pomyłkę zaczynam konsumować mój błyszczyk zamiast loda :D Z pewnością zwróciłoby to jego uwagę haha :D
OdpowiedzUsuńAle kto wie może za jakiś czas to będzie super patent na podryw :D
Pozdrawiam
RemedyForIgnorance
Pfff nawet sobie nie musze wyobrażać bo sama poniekąd stosuje zjadanie blyszczyku:D Jestem teraz na diecie i brak slodkosci w poczatkowej fazie strasznie mi doskwierał, więc co? Smarowałam usta smakowitym byszczykiem z eveline czekoladowym i zjadalam go(zlizywalam z ust:D). Taki maly substytut czekolady który nie idzie w biodra:D Nie wiem czy jest to zabawne, ale na mnie ta terapia dziala;)
OdpowiedzUsuńP.S Slyszalam ze eveline wypuscila blyszczyki ktore w jakis sposob maja poskramiac aptety, ciekawe czy dzialaja na podobnej zasadzie jak moje zlizywanie z ust slodkosci:D
Ha! Ja już miałam taką sytuację, kiedy to posmakowałam swojego błyszczyku! Otóż siedząc ze znajomymi wieczorem oglądaliśmy film, był to horror bo takiego typu filmy lubimy :D na stole leżały różne smakołyki a wśród nich tubki z pastą czekoladową i truskawkową. Znalazł się tam tez mój błyszczyk w tubce, ponieważ moje usta wymagają ciąglego nawilżenia. Dodam również, że w pokoju panował półmrok. I tak zapatrzona w bardzo interesującą scenę filmu, sięgam jedną ręką po ciastko, a drugą macam po stoliku chcąć uchwycić tubkę z pastą czekoladową i co? Chwytam tubkę, wyciskam i zagryzam ciacho...i słysze wybuch śmiechu dookoła mnie! Oczywiście wycisnełam swój błyszczyk i zagryzłam go razem z ciachem , a inni mieli kupę śmiechu :P! Jednak błyszczyk w dużej ilości nie smakuje za dobrze ;P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco :)
ReniaKrk
Mój dzień, mój wielki dzień ... Biała suknia, welon, kwiaty, pończochy i on ... mój ideał - BRUNET na białym koniu.
OdpowiedzUsuńStres, narwy, od rana niczego nie przełknę. W takiej chwili myśleć o jedzeniu?!
Kościół, ołtarz. Ja mówię TAK, on mówi TAK. Hurra! nie rozmyślił się :)
Nerwy puszczają i w tym momencie mój brzuch daje o sobie znać głośnym BRRRR! Ale wstyd! Wszyscy słyszeli! Jedyny przysmak jakim mogę go w tej chwili dyskretnie nakarmić to ... BŁYSZCZYK.
Tak! Błyszczyk o smaku czekolady!
Hmm Gdzie ta kamera? Mam nadzieję, że nikt tego nie widział ... :)
Pozdrawiam - Kasia
Pierwsze co przyszło mi do głowy to bezludna wyspa :D Gdyby nie było na niej palm z kokosami a w kieszeni miałabym tylko błyszczyk ... no cóż. Zostałoby mi tylko zjadanie mojego upiększacza do ust :D
OdpowiedzUsuńA poważnie to każdej z nas zdarza się zjeść błyszczyk, większość nie jest trwała i po prostu jest zjadana ;)
EGG
OdpowiedzUsuńWitaj, mnie do głowy przychodzi tylko jedno ;D. Jestem gdzieś w plenerze na wycieczce rowerowej, a,że z natury gapa ze mnie nie biorę żadnego prowiantu oprócz wody w bidonie...mam jedynie jakiś mały plecaczek a w nim telefon i błyszczyk z którym się nie rozstaje, zawsze mam ich pełno. Przychodzi krytyczny moment, gdzie bardzo chce mi się jeść, na szczęście jest ze mną koleżanka, która wzięła przynajmniej samą bułkę;), ale tak samą bułkę? Bez niczego? Nagle oświecenie: Przecież mam błyszczyk, który smakuje jak czekolada ! Bez zastanowienia dzielimy się bułką i smarujemy błyszczykiem bułkę, który zastąpi nam Nutellę :). Smacznego :):)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kinnn22Ka
Jak to kiedy mogłabym zjeść swój błyszczyk?! w szkole! pomogłoby mi to przed obgryzaniem paznokci ze stresu :D
OdpowiedzUsuńkażda dziewczyna powinna mieć przy sobie taki pychotkowy błyszczyk i zostawić paznokcie w spokoju1:D
nawashi@tlen.pl
Pierwsza rzecz, jaka przyszła mi do głowy to zdrada.... W moim przypadku to chyba najbardziej abstrakcyjna sytacja, jaką mogłabym opisać, ale chyba taka włąśnie ma być?:)
OdpowiedzUsuńWieczór, światła przygaszone, romantyczny nastrój, wino, świecie, płatki róż, ja w łóżku, ubrana w skąpą bieliznę, pończochy, koronkowy gorset, w tle rozbrzmiewa nastrojowa muzyka, a na ustach słodki błyszczyk- wszystko w scenerii słodyczy, przepychu, pożądania. Czekam na kochanka. Słychać pierwsze kroki, pukanie do drzwi, drzwi się otwierają, światło się zapala i... moim oczom ukazuje się mąż, który wrócił wcześniej z delegacji. Wszystko można zatuszować, symulować, że to niespodzianka dla niego, uśmiechać się i czule nawiązywać rozmowe:) W ostatniej chwili przypominam sobie o błyszczyku, którego on nie cierpi, zawsze powtarza, że mam nie malować ust, bo się kleją, świecą, sa nie przyjemne w dotyku, zostawiają mokre, lepkie ślady na jego ustach. W ostatniej chwili zlizuję błyszczyk ze swoich ust, nie pozostawiając już śladu po moich złych zamiarach ... :)
syllunia_87
mail: sylwus1987@o2.pl
oczekuję mojego drugiego dziecka (to akurat jest prawdą :) ) ,a mój apetyt na różne ,dziwne rzeczy jest już legendarny (to też prawda).nagle nachodzi mnie dzika,niepohamowana ochota na coś lekkiego,słodkawego o karmelowo-owocowym aromacie.
OdpowiedzUsuńmąż nerwowo miota się po kuchni przeszukując szafki w poszukiwaniu CZEGOŚ ,co zaspokoi mój głód. Ja już jednak po prostu nie mogę czekać ,mój wygłodniały wzrok pada na kosmetyczkę ,dostrzegam coś w kolorze malinowych lodów...to błyszczyk? pal sześć!!!!
jest słodki?
jest!
jest owocowy?
jest!
jest pachnący?
jest! a więc jest już mój! MNIAM!!!!! kobiecie w ciąży nie można niczego odmawiać ;)))
ok.a teraz idę sprawdzić czy mam cos dobrego w lodówce ;)
pozdrawiam
skybear@o2.pl
Więc ja przytocze może sytuacje która mnie spotkała, to nie ja byłam błyszczykorzarcą ale myśle ze można tą sytuacje naciągnąć pod konkurs ;))
OdpowiedzUsuńKiedyś przy okazji jakiejś imprezy rozmawiałam ze swoim przyjacielem, tyyyypowy, kosmetycznie nieobeznany chłopak :) Miałam wtedy taki zwykły błyszczyk (olejek w takiej buteleczce z kulką) o zapachu malinowym:) Trzymalam owy błyszczyk w ręce i ten kolega zaciekawiony przedmiotem zabrał mi go i odkręcił (jak to męską ręką, szarpnal za zakrętke, która oderwała się razem z aplikatorem). Wącha tak ten blyszczyk i zamin zdazylam mu powiedziec co to jest wypił zawartość buteleczki bo myślał ze to jakis soczek (po kilku drinkach nie przyszlo mu do glowy ze takich malych soczków nie produkują:D). Zaszkodzil mu troche ten "drink" i reszte imprezy spedzil w lazience... Pewnie jak bym mu nie powiedziala co wypił nawet bo sie źle nie poczul... :D no ale cóż... śmiejemy się z niego do dzisiaj:D
Ja osobiście nie wyobrazam sibie zjedzenia błyszczyka jako takiego, raczej zlizanie go z ust w jakiejs ekstremalnej sytuacji:D
Np. ide na ustny egzamin do pana profesora, więc wiadomo ze poza gruntownym przygotowaniem teoretycznym trzeba wyglądac "duuuzo lepiej niz zwykle", więc i rozpięty guziczek w koszuli i ladnie podkreślone usta, i w oczekiwaniu na egzamin nagle okazuje się, że pan profesor zachorował i ja jego miescie przychodzi konserwatywna pani doktor! więc w pośpiechu trzeba zapiąc się pod szyję, związać włosy i czem prędzej zlizac cały błyszczyk:) i wtedy najlepiej zeby był smakowity! :)
a ja bym złapała jakiegoś przystojniaka, najlepiej Ian'a Somerhalder'a i pozwoliła mu, żeby zjadł mój błyszczyk :D ochh jaa ale się rozmarzyłam :D
OdpowiedzUsuńTakie historie to ja mam codziennie :) z racji tego ze uwielbiam słodycze i każdy w domu o tym wie wiec wszystko co słodkie jest głęboko schowane przede mną:) błyszczyk to jedyne co mam w chwili największych słabości:)ach ten malinowy zapach:D nie dawno kupiłam sobie nowy i już nie ma polowy :D naprawde nie wiem jakim cudem.. :D mama ostatnio pyta mnie: dziecko przecież dopiero widziałam jeszcze był cały,co Ty jesz go czy co? odpowiadam zawsze: mamo ależ skąd, po prostu moje usta potrzebują większej pielęgnacji wiec ja im ją funduje bardzo często:) to nic ze go zlizuje po kilku minutach ale to tylko taki mały szczegół :) jak byłam mala nie mogłam się oprzeć pięknemu zapachowi błyszczyku mojej mamy to było coś w stylu pomadki bardziej i wręcz musiałam się skusić i nadgryźć troszkę ale w smaku juz bananowa nie była niestety :) mama długo szukała sprawcy :D ale kto się przyzna :) nawet mój chłopak gdy widzi ze mam go na ustach zawsze mówi daj trochę i ja na to: nie bo mi zjesz a w domu nic słodkiego nie ma:)
OdpowiedzUsuńw szkole nawet zdarza mi sie nalozyc znaczny nadmiar na usta i zaraz lizac:) co tam piekne usta wazne zeby brzuch byl pelniejszy :D
Pozdrawiam :)
DycieK
Ja miałam taką sytuację...ehhh
OdpowiedzUsuńTo było dość dawno temu...
Mam taki "zwyczaj" że zlizuję błyszczyk z ust.
Mój narzeczony śmieje się z tego (zawsze). Że to niby mój "Antystres" anie błyszczyk...
Wyglądało to tak...
Pierwsza randka z moim (teraz) narzeczonym... umówiliśmy się na starym mieście...w mieście gdzie mieszkamy...Pamiętam jak dziś- był grudzień 28-my. Stałam przy fontannie...było straaaasznie zimno. Jedyne co koiło mój stres i nerwy to błyszczyk- oczywiście. Czułam się jakby ogrzewał mnie dosłownie. Trochę tam postałam, bo jak zawsze- przyszłam wcześniej...
Nagle pojawił się On, na moich ustach brakował już błyszczyka (po nałożeniu go kolejno chyba 100 razy...):D Dostałam kwiatka, buziaka...i... usłyszałam..."zjadłem ci błyszczyk" haha
Z grzeczności lub dla braku obciachu...nie zaprzeczyłam :).Było mi za to cieplej...:P
Przez całą randkę ze stresu zużyłam jakieś pół buteleczki...
No i ...Rafi teraz się śmieje jak mam stresa mówiąc-"gdzie masz błyszczyk..?"bo wie że działa na mnie kojąco.
Mało tego powiem w tajemnicy że On od tego czasu zaczął używać pomadki ochronnej zimą, choć nigdy tego nie robił...
Co tu dużo tłumaczyć, myślę że ma nadzieje na takie samo samopoczucie jak moje po błyszczyku :)
Ot tyle...na tym koniec historii...:)
Było śmiesznie ,choć i banalnie...ale do dziś śmiejemy się z tego... no i błyszczyk nabrał nowego-dodatkowego znaczenia...
Pozdrawiam serdecznie
Sabi
Zjadłabym swój błyszczyk bez namysłu jeśli by miał bajeczny zapach lodów owocowych lub owoców , smakował by właśnie tak to bez namysłu bym go zjadła bo jestem łakomczuchem :D
OdpowiedzUsuńMyślę że produkcja jadalnych błyszczyków byłaby strzałem w 10 :D
bertka.kontakt@gmail.com
dzięki twoim rozdaniom wiem już, że nie jestem jedyną ofermą w Polsce:D a tak w ogóle to nie jem błyszczyków, bo w mojej diecie królują lakiery do paznokci, mniam!
OdpowiedzUsuńale jak już mam wymyślić jakąś żenującą sytuację, aby móc przetestować jeden z błyszczyków Lily Lolo to:
jestem na romantycznej kolacji przy świecach - klasyk, jest obowiązkowo wino i sięgam po kieliszek. Nagle sobie przypominam, ze na ustach mam jeszcze błyszczyk, który zostawi nieestetyczny ślad na szkle więc co szybko robię? Wcinam "mordoklejki" (jak to śmiesznie określiłaś) jako przystawkę:)
zuza2106@o2.pl ---> www.ilmu.pinger.pl
Zjadłabym błyszczyk gdyby zabrakło mi polewy do babeczek a mój błyszczyk smakuje jak czekolada w dodatku wygląda bardzo obiecująco :D Polałabym je i zjadła, przyjemność + dobrze wyglądające usta, nie ma nic lepszego :D
OdpowiedzUsuńeciax3@o2.pl
hmmm... chyba coś mam ;) zobaczmy..
OdpowiedzUsuńWybierasz się załóżmy, że na wakacje. Jesteś na lotnisku i masz jak w większości ograniczenie co do ml. Przymierzasz się do przejścia przez bramkę. Wyjmujesz sprzęt i wszystkie płyny. Przechodzisz i okej nic nie pika. Uff... myślisz, ale tu się twoja radość kończy. Pani przy taśmie macha ci przed nosem twoim UKOCHANYM błyszczykiem o smaku gumy do żucia i niemałej cenie, który wzięłaś z myślą, że poderwiesz jakiegoś obcokrajowca. Kobieta pyta, czy wyrzucamy, a ty po chwili namysłu stanowczo odpowiadasz: Nie! Nie! Nie trzeba. Po czym zabierasz jej błyszczyk i bez wahania zjadasz jego zawartość. Mmm... pyszny... to pierwszy raz kiedy muszę zjeść na raz taką ilość, ale co mi tam! Ma się zmarnować!? W życiu!! - myślisz i oddajesz pani pustą tubkę. Widzisz, ze ludzie dziwnie się na ciebie patrzą, ale nic sobie z tego nie robisz tylko odchodzisz zadowolona, ale i smutna, że musiałaś pożegnać się z ulubionym kosmetykiem xD...
Mam nadzieję, że się spodobało. Sama mam problemy z dobraniem błyszczyka, więc chcę spróbować wszystkich sprawdzonych opcji. Trochę krucho z kaską, ale nic :D
Pozdrawiam ;)
Najśmieszniejsza sytucaja w której zjadłam błyszczyk. Zdarzyło się to dość niedawno bo podczas zajęc na uczelni. Wykłady trwały bardzo długo a mnie strasznie zachciało się coś słodkiego, więc zaczełam zlizywać błyszczyk z ust o smaku tofi, poprostu pychota. "Uratował mi życie!":)
OdpowiedzUsuńPozdrawiwam
mój email: pdlugosz555@wp.pl
OdpowiedzUsuńbez sensu z tymi śmiesznymi historiami.. ok, moze byc raz, moze być dwa.. ale ostatnio wszystko się wokół tego kręci... nie kazdy ma w zyciu zabawne sytuacje zwiazane akurat z makijazem, blyszczykiem, fryzurą i automatycznie odpada z gry, a kopiowanie czyichs pomysłow z neta jest tez bez sensu. Proszę mnie nie krytykowac, kazdy moze miec swoje zdanie;) A nastepny konkurs prosiłabym w starym dobrym Brunetkowym stylu. Bez wymyślanie niestworzonych historii
OdpowiedzUsuńAleż anonimku nie będę krytykować ale tutaj nie trzeba mieć żadnych śmiesznych doświadczeń- trzeba coś wymyślić:)
OdpowiedzUsuńHmm.. zamykamy oczy, rozpływamy się w marzeniach i.. co widzimy ? Przepiękne lazurowe wybrzeże, pokryte zielonymi, wielkimi palmami które dają nam cień w upalne dni. Jak się tam znalazłam ? Otóż, wszystko po kolei :)
OdpowiedzUsuńOdbywa się niepowtarzalne, jedyne w swoim rodzaju spotkanie YouTubowych miłośniczek błyszczyków w Warszawie. Czemu tam ? No bo przecież jak na prawdziwe błyszczykomaniaczki przystało, trzeba się spotkać w stolicy :) Oczywiście przyszło wiele znanych twarzy, w tym nasza kochana Brunette's Heart. Oczywiście nie omieszkałam także udać się na ten zlot, tak samo jak inne oglądające i komentujące, biorące bierny udział w YouTubowej społeczności. Umową przybycia na spotkanie było zabrania ze sobą jak największej ilości błyszczyków. Docierając na miejsce, byłyśmy wszystkie zdumione ile to błyszczyków może posiadać każda z nas ! Hmmm, na jedną osobę przypadało może z 30 sztuk tych oto mazideł ? :) Przybyło około 50 osób. A więc łatwo jest porachować ile w sumie błyszczyków przytachałyśmy ze sobą.. 1500. Tak, dokładnie tak ! 'Jesteśmy szalone' - stwierdziłyśmy. Ale nie martwiąc się naszym 'nałogiem' udałyśmy się na długi spacer po parku. W końcu mamy tyle do obgadania na temat wspaniałych kolorów, konsystencji, lepkości, firm i przyjemności używania każdego z kolorowych puzderek i tubeczek :) Ludzie przechodząc obok tak zwartej grupy i tak bujnych rozmów na dość nietypowy temat uśmiechali się do siebie. Trafiali się nawet tacy, którzy chcieli zrobić sobie z nami zdjęcie..
Nagle, zza krzaków wybiegła grupa terrorystyczna, która kazała nam położyć się na ziemię i nic nie mówić. Z piskiem zrobiłyśmy to, co nam każą. Potem już same nie wiedziałyśmy co się z nami dzieje. Obudziłyśmy się już na statku, na środku morza. Każda z nas otwierając oczy, chciała się upewnić czy to, co najważniejsze (tak, błyszczyki :D) mamy ze sobą. Uffff.. wszystko gra. Nagle usłyszałyśmy kroki. O Boże, to byli Ci przeraźliwi mężczyźni, którzy dopadli nas w Warszawie ! Każda z nas drżała ze strachu trzymając w ręku torebeczkę ze swoimi skarbami. Nie wiedząc dlaczego, kazali nam opuścić statek ! A przecież pod nami była woda.. Spostrzegłyśmy w roku statku, że leżą tam kombinezony, które mogą uratować nam życie. Chwyciłyśmy je i założyłyśmy. Terroryści kazali nam natychmiast opuścić pokład. Ku naszej radości, dość niedaleko był ląd. Wyglądał pięknie. Tak, to ten sam z początku opowiadania :) Uff, dopłynęłyśmy. Będąc już na miejscu, każda z nas zorientowała się, że nie mamy szans przeżyć, ponieważ nie mamy żadnego jedzenia. Wtedy wpadłam na genialny pomysł ! 'Dziewczyny, czego mamy najwięcej?' - zapytałam. 'Błyszczyków' – odparła zgodnie reszta. Jaka była moja idea ? 'Jemy błyszczyki dziewczyny!' - zakomunikowałam. Na początku nikt nie chciał wziąć tego serio, ale kiedy dopadł nas prawdziwy głód, każdy wziął sobie do serca moją propozycję. Wcinałyśmy nasze mazidła. Ku naszemu zdziwieniu, BYŁY PRZEPYSZNE ! A przede wszystkim, baaaardzo syte :) Szczególnie te gęste bardziej zabijały głód. Przetrwałyśmy tam miesiąc. Nagle ujrzałyśmy statek, który płynął wprost w naszą stronę ! Wymachując rękami i krzycząc zwołałyśmy go do siebie. Okazało się, że byli to poszukiwacze przygód, którzy mieli zamiar odkryć nieznaną dotąd wyspę, na której się osiedliłyśmy.
Opowiedziałyśmy im całą historię. Za tydzień w gazecie ukazał się artykuł, jak to 50 kobiet z YouTube przeżyły 30 dni dzięki błyszczykom, które służyły im jako pożywienie i na dodatek były pierwszymi osobami na nieznanej dotąd wyspie. :)))))))
To by było na tyle :D
Serdecznie pozdrawiam ! :*
xluvu21 - nick na YT.
Ja to widzę tak:
OdpowiedzUsuń2012 rok, jednak przepowiednie o końcu świata się sprawdzają. Wybuchają wulkany, ziemia się trzęsie, tsunami zalewa kontynenty. Giną wszyscy na Ziemi, oprócz 10 osobowej grupy, która cudem uszła z życiem. Niestety, cały świat legł w gruzach i prawie wszystko jest spalone, zlane lub doszczętnie zniszczone. Jedyna w pobliżu zachowała się fabryka błyszczyków. Jako że jest to nasza jedyna deska ratunku, wcinamy błyszczyki na śniadanie, obiad i kolacje, dopóki nie zorganizujemy sobie nic innego :D
Ja zawsze "próbuję" błyszczyki czy szminki bo czasem się zdarza że są wręcz paskudne i zdecydowanie nie jestem mazidłożercą XD jedyna życiowo- realna sytuacja w której pożeram błyszczora to kiedy muszę przy ludziach cóś zrobić ustami a tam błyszczor XD albo kiedy jem z błyszczorem na ustach - jakoś się zjada...
OdpowiedzUsuńNatomiast jest jedna jedyna sytuacja, w której mogłabym zjeść całą tubkę błyszczora - to wcale nie bezludna wyspa, na wyspie zżarła bym korzenie palmy najpierw a błyszczyk zostawiła w razie gdyby mijał mnie jakiś statek - grunt to taktyka XD
Trochę to straszna wizja ale co mi tam:
widzę siebie zamkniętą w jakiejś ciemnej piwnicy i kucającą w rogu, kryjąc się przed Frediem albo Jasonem, w każdym razie potwornym mordercą. Z jednej strony - ściana, z drugiej strony - ściana. Pogrzebałabym paznokciem w ziemi trochę - nic. Przekopać się będzie trudno.
Siedzę już drugi dzień. Szybka przegrzebka po kieszeniach i torebce ale jak zwykle wszystko zeżarte wcześniej. Znając życie znalazłabym błyszczyk, żel do bezwodnego mycia rąk i przy dobrych wiatrach maskarę.
Tak i dokładnie w tej kolejności bym próbowała je zjeść dnia 3 XD w optymistycznej wersji zaraz po próbie konsumpcji ratuje mnie policja/pogotowie/przystojny strażak, w realnej podbudowana alkoholem z płynu do mycia rąk wychodzę z piwnicy i okazuje się, że to piwnica w pracy i to któryś z chłopaków mnie straszył a najgorsze, że nawet się nie zorientowali, że mnie przez 3 dni nie było, w pesymistycznej zatruwam się mieszanką mazideł i znajdują mnie jakieś 350 lat później kosmici -> przez obwód mojej czaszki wyrabiają sobie niezbyt pochlebne zdanie o inteligencji naszego gatunku...
ZAPOMNIAŁAM JESZCZE DODAĆ !!!
OdpowiedzUsuńxluvu21 - nick na YT.
a.cieslik21@gmail.com - EMAIL :)
A więc mi na myśl przychodzi tylko jedno :)
OdpowiedzUsuńpara , zakochana para ludzi , którzy nie mogą być razem , ze względu na rodziców . Ona śliczna dziewczyna dbająca o siebie z długimi blond włosami , on brunet o ciemnych oczach kochający ją do szaleństwa.
Pewnego dnia on zdesperowany postawia wszystko na jedną kartę , uciekają razem do innego kraju . Bez pieniędzy bez dachu nad głową ,ale z wielką miłością . Dziewczyna i chłopak nie mają nic oprócz miłości , ale za to jak wielką i uśmiech nie schodzi im z twarzy . Aż w pewnej chwili chłopak zaczyna całować dziewczynę zjadając przy tym cały jej błyszczyk :) Dziewczyna z przekąsem stwierdza , że też musi spróbować skoro rzekomo taki dobry :)
parisvo
Dziewczyny dzięki za super zgłoszenia opowieści są świetne:)
OdpowiedzUsuńBłyszczyk zjadłam nie ja, ale moja koleżanka ;)
OdpowiedzUsuńBędąc w kawiarence zamówilysmy sobie po kawie. Niestety nie była smaczna, wręcz okropna. Moja pomyslowa koleżanka Kaśka wyciagnęła ukradkiem swój nowy błyszczyk i jak gdyby nigdy nic zaczęła powolutku wciskać go do swojej kawy (bowiem był to błyszczyk kawowy). Efekt... Spodziewalysmy się chemicznej trucizny, której nie da się tknąc, ale o dziwo, kawa była całkiem całkiem :).
Nie jest to może jakaś super historia i na pewno będzie mnóstwo lepszych. Ale bardzo zalezy mi na błyszczyku, ponieważ chcialabym go podarować siostrze, która od niedawna dopiero interesuje się wizażem. d razu podsunęłam jej Twój blog i jest zachwycona- często nawet próbuje (z różnym skutkiem ;D) inspirować sie Twoimi pomysłami. Chciałabym wzbogacić jej kosmetyczkę o jeden z tych błyszczyków ;)
Nie wiem, czy jest to absurdalna sytuacja, ale osobiście zawsze "zjadam" błyszczyk i to całkowicie świadomie, kiedy mam się czegoś napić, a mam zrobiony makijaż ust-po prostu nienawidzę, kiedy moje usta zostawiają ślady błyszczyku wokół szklanki/kieliszka! Ze szminkami jest lepiej, jakoś wypracowałam technikę nie "paćkania" wszystkiego wokół mnie, ale z błyszczykiem kolorowe wzorki na szkle gwarantowane...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z Krk, jelonkowata ;)
Ps.:A może jakaś nowa metamorfoza? Wszystkie twoje makijaże są świetne, ale kiedy pokazujesz, jak "zmienia się" jakaś osoba pod wpływem twojej ręki i kosmetyków-to jest dopiero coś :)
Aż wstyd się przyznać, ale opowiem o tym, bo sama uwielbiam czytać takie historie;)
OdpowiedzUsuńA więc zdarzenie to wydarzyło się niestety naprawdę, na dodatek w dniu moich urodzin (bodajże 14, albo 15). Spałam sobie spokojnie w swoim pokoju w swoim łóżku przy zamkniętych drzwiach, aż tu nagle usłyszałam jakieś szmery pod drzwiami. Zaciekawiona obudziłam się i podsłuchałam, że właśnie pod nimi stoi połowa mojej rodziny z prezentami, życzeniami i kwiatami, no i oczywiście nadsłuchują, kiedy się obudzę, żeby wejść i złożyć mi życzenia. Najpierw strasznie się ucieszyłam, bo to bardzo miła niespodzianka:) Niestety za chwilę zdałam sobie sprawę, że mój oddech pozostawia wiele do życzenia, a przecież zaraz będę obcałowywać połowę swojej rodziny;) w panice zaczęłam szybko szukać jakiś gum do żucia, pasków odświeżających, czegoś do jedzenia, po prostu czegokolwiek, co zneutralizowałoby ten zapach(oczywiście wszystko po cichutku, bo każdy głośniejszy ruch mógł być usłyszany, co oznaczałoby nagły "nalot"). Niestety taki mój pech, że nie miałam przy sobie kompletnie NIC, co nadawałoby się do zjedzenia, oprócz... no właśnie błyszczyka;) Przypomniałam sobie, że mam jeden błyszczyk o zapachu i smaku czereśni, więc bez namysłu po prostu zjadłam go trochę;) oczywiście najpierw miałam wielkie opory więc nałożyłam sobie trochę na usta i powoli zjadałam, ale gdy zobaczyłam, że trwałoby to latami po prostu zjadłam trochę z tubki;)
Wiem, to okropne, ale dzięki temu uniknęłam baaardzo niezręcznej sytuacji i mój błyszczyk mnie uratował;) Już po wszystkim przeczytałam sobie skład tego błyszczyka i na szczęście nie był aż taki zły, więc trochę odetchnęłam, ale od tego czasu ZAWSZE mam przy sobie w torebce gumy, albo coś w tym stylu;)
Rejs luksusowym jachtem, słońce, środek oceanu.
OdpowiedzUsuńLekka bryza, drinki i przystojni mężczyźni.
Opalam się w wygodnym hamaku z ulubioną książką w ręku, lecz nagle zza moich markowych okularów słonecznych widzę, że się zatrzymujemy. Silnik zgasł, przystojnisie jeden po drugim wsiadają do szalup. Najwyższy służy umięśionym ramieniem by pomóc mi zejść do łodzi: 'Taka piękna kobieta nie może zostać tu sama! Silnik wysiadł, do brzegu musimy dopłynąć w szalupach jeśli nie chcemy tu wszyscy pomrzeć z głodu!'
A ja tylko rzucam na niego wyzywające spojrzenie i dotykam umięśnionego torsu i wypycham go za burtę. Maluję usta i myślę..."Mężczyzno, puchu marny - czymżeś jest bez kobiety u swego boku? Kto umrze z głodu ten umrze, ale na pewno nie ja! Czymże jest kobieta bez swojego błyszczyka?" :)
pozdrowienia z województwa łódzkiego od noszącej Twoje koczki:*
Brunetko, przeczytałam większość historii i niektóre są naprawdę fantastyczne (mi się podobała historia o egzaminie i konserwatywnej pani doktor hehe) no nic ale nie o tym chciałam pisać... niestety mój matematyczny umysł nie wymyśli tutaj żadnej pięknie napisanej historyjki, dodatkowo ja nie zjadłabym żadnego swojego błyszczyka! wiem, wiem, że jednak zjadam, no ale nieświadomie, inaczej by nie przeszło. Kiedyś w podstawówce miałam w klasie dziewczynę która w szatni przed zajęciami z wf-u zjadała swój błyszczyk, fuj (!), do dzisiaj mam uraz jak o tym myślę ;) raczej staram się nie 'zjadać' kosmetyków kolorowych hehe pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńHej, Brunette :)
OdpowiedzUsuńMoja koleżanka będąc w ciąży wciąż coś zajadała. Powiedziała mi że kiedyś siedząc w domu i umierając z nudów, wyjadła wszystko z lodówki, dosłownie co się tylko dało, ale i to nie zaspokoiło jej "zachcianek". Po tym jak zauważyła swój błyszczyk na stole zaczeła malować usta wiśniowym, lepkim cudem i je.. oblizywać. Mówiła że tak pięknie pachniał i był słodziutki, a co najśmieszniejsze powiedziała że BYŁO WARTO :D
Jak tylko przeczytałam to pytanie to od razu staneła mi przed oczami moja koleżanka jak leży na kanapie i oblizuje swoje wiśniowe usteczka :P
Myślę że również byłabym do tego zdolna, gdybym tylko miała tak pyszny błyszczyk... albo chociaż mniej chemiczny! :D
Pozdrawiam Cię i całuję Kochana, może jeszcze mnie pamiętasz z Wizażu... :)
Właśnie się zorientowałam że mam na ustach "ciasteczkowy" balsam ze sklepu claire's, pachnie ślicznie, ale smaku nie ma... :(
OdpowiedzUsuńLece samolotem, nagle gdzieś na oceanie atlantyckim była awaria samolotu - odpadło skrzydło. Wszyscy członkowie załogi zgineli, bagaże wyleciały podczas awarii. Wylądowałam na bezludnej wyspie, bez jedzenia i słodkiej wody. Ale w kieszeni w spodiach miałam błyszczyk, który przeżył razem ze mną tą tragedię. Niestety po dwóch dniach nie jedzenia stwierdziłam ,,albo on(błyszczyk) albo ja umrę z głodu''. I stało się. Pachniał pięknie wanilią, ale w smaku był ohydny...Kolejne dwa dni później przybyła pomoc. Odnaleźli mnie dzięki błyszczykowi, bo pewnie jeślibym go nie zjadła to leżałabym gdzieś martwa z głodu na wyspie. Od tamtej pory zrobiłam jego zapas i się nie rozstajemy.
OdpowiedzUsuńnesaja100
anitasz0810@wp.pl
A ja miałam przygodę ze zjedzeniem błyszczyka przed wynikiami z matury. Otóż zawsze gdy się denrwuję, muszę coś robić, np. obgryzam paznokcie,albo bawię się włosami lub pukam o coś nogą itd. No a tego razu zaczęłam energicznie gryźć swoje usta na których miałam nałożony błyszczyk z Lancom'e taki niebieski, miętowy, totalna mordoklejka (masakra :P) I gdy pani w sekretariatu znalazła już moją kartę z wynikami i powiedziała, że spokojnie wszystko zdane, krzyknęłam "jupi" i usta od tego błyszczyku zawinęły mi się pod dziąsła i wyglądałam jak chomik!! Haha babeczka z sekretariatu się nieźle uśmiała,ja zresztą też kiedy później zrobiłam to samo tyle, że przed lustrem :P Chyba mam najbardziej żałosną historię =P (Marzy mi się błyszczyk Scandallips =)) Pozdrawiam. KSENIUSZKA.
OdpowiedzUsuńHmmm... tak się zastanawiam...
OdpowiedzUsuńCo musiałoby się wydarzyć, żebym zjadła swój błyszczyk?
Wprawdzie nie jestem amatorem smaku błyszczyka do ust :) ale jest taka opcja. Przy niej, wytrzymałby na moich ustach najwyżej pięć minut.
Błyszczyk ten musiałby być wykonany ze specjalnie w tym celu spreparowanej, naturalnej substancji, właściwej dla danego zapachu, na przykład:
poziomki, banany, maliny, wanilia, czekolada, toffi, cappuccino itd.
Nie mógłby być mdły, wręcz przeciwnie - musiałby przynosić orzeźwienie, jak szklanka zimnej wody w upał.
Ponadto musiałby być wykonany z naturalnych składników.
Musiałby mieć przynajmniej jedną z poniższych opcji dodatkowych:
+ być witaminizowany nietypowymi dla błyszczyków witaminami - np. z grupy B,
+ być wzbogacony konkretnymi mikroelementami - np. magnez, cynk, selen, itd
+ usuwać opuchliznę ;)
+ usuwać cellulit
+ usuwać zmęczenie... baa, wręcz dodawać energii
+ mieć działanie przeciwbólowe i przeciwzapalne
+ dobrze wpływać na krążenie płynów ustrojowych
+ korzystnie wpływać na skórę, włosy i paznokcie
+ wprawiać w dobry nastrój ;D
Fajnie byłoby też, gdyby taki błyszczyk - mimo zlizywania - długo utrzymywał się na ustach :)
Taki błyszczyk starczałby mi na baaardzo krótko ;)
Kochana, oczywiście że zjadłabym swój błyszczyk :) Robię je sobie samodzielnie z mieszanki olejów, wosków i mineralnych pigmentów, więc na pewno by mi nie zadzkodziły, a dodatkowo przepięknie pachną migdałami lub kokosem, jeśli używam masła kokosowego :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :*
Hej
OdpowiedzUsuńZjadłabym swój błyszczyk na przykład w takiej sytuacji jak ta:
Umówiłam się na randkę, podekscytowana,i trochę zdenerowowna, nie pamiętająca o świecie wyszłam z domu, idąc na spotkanie myślę czy dobrze wyglądam i czy o niczym nie zapomniałam. Analizując wszystko po kolei nagle myśl .....ooooo jeeeej!!!! zapomniałam umyć zębów co ja teraz zrobię!??? Nagle przyszło mi na myśl MÓJ BŁYSZCZYK!;) mam go zawsze przy sobie,jest przecież słodziutki i taaaak ślicznie pachnie owocami leśnymi, nie zastanawiając się dłużej po chwili zaczełam jeść błyszczyk:)byłam uratowana!
(marzy mi się błyszczyk English Rose ma śliczny kolorek).
Pozdrawiam
głupie historie, a te błyszczyki są do niczego. Recenzja pozytywna, bo blogerka dostała błyszczyki za darmo.Jakby je kupiła, to byłby negatyw.
OdpowiedzUsuńDrogi Anonimku,
OdpowiedzUsuńi co z tego? To nie znaczy przecież, że nie można sobie opowiadać swoich zabawnych przeżyć na ulubionym blogu z ludźmi o podobnych zainteresowaniach. Nie można od tak po prostu obrażać porządnych ludzi. Ubolewam nad tym, że wśród naszej społeczności bloggerów są jeszcze takie osoby :(
Pozdrawiam, Edhi
PS Na przyszłość polecam lekcje etyki ;) Mam nadzieję, że następnym razem podpiszesz posta ;]
Jedyną sytuacją, w której wyobrażam sobie zjeść swój błyszczyk jest moment kiedy ktoś zaszantażowałby mnie, że zabierze mi wszystkie moje kosmetyki jeśli tego nie zrobię :D
OdpowiedzUsuńWitaj! Mogę sobie wyobrazić taką sytuację, że jestem umówiona u fryzjera na pasemka na godz. 13.00. Wiedząc, że mam jeszcze chwilę czasu postanowiłam odwiedzić sklepy odzieżowe, zapominając kupić sobie coś do zjedzenia... Tym czasem siedzę już z folią na głowie i czekam aż złapie kolor na włosach. Nagle zaczęło burczyć mi w brzuchu i doszłam do wniosku, że coraz częściej sięgam do torebki, żeby umalować usta i oblizać je z rozkoszą. Było to spowodowane lekkim głodem oraz suchym powietrzem w salonie i oczywiście sama myśl o tym jak ten błyszczyk pięknie pachnie i smakuje;)Aż mi się humor poprawił na samą myśl o tylu przyjemnościach na raz. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńChyba będąc na rozmowie o pracę kiedy żołądek ściska się, a po zakończeniu czuje się wilczy głód
OdpowiedzUsuńJa miałam kiedyś tak historyję, że będąc na egzaminie po 6 klasie, miałam w ręce błyszczyk o smaku kakaowym. Jednak nie było to do końca kakao. Pani przewodnicząca rady chciała mi go odebrać, ale ja stanowczo odmówiłam, bo przynosił mi szczęście. Nie umiejąc kilku zadań, odkręciłam błyszczyk i zaczęłam bezmyślnie malować sobie nim usta. Wszyscy na mnie takie wielkie gały (oczy ) , że niby co ja to robie. Podkreślam, że byłam wtedy nieświadomo tego co robię i malowałam usta, i językiem wylizywałam ten błyszczyk i znowu i znowu . xD
OdpowiedzUsuńPo wyjściu ze sali, okazało się, że zjadłam cały błyszczyk, a buzie miałam całą usmarowaną . xDDd
hm.. z śmieszniejszych syt. przyszło mi do głowy awaryjna syt- brzydki zapach z ust.Widzimy super przystojniaka/ mamy randkę.Nie mam gumy ani nic.Co robię? Zjadam swój zapachowy błyszczyk :)
OdpowiedzUsuńZjadanie błyszczyka, a co gorsza wręcz samych ust, zdarza mi się zawsze kiedy jestem zdenerwowana. Ostatnio, wiedząc że zawsze to się dzieje, celowo na rozmowę kwalifikacyjną nałożyłam grubszą warstwę - nie dość że nie pomogło, to pracy też nie dostałam :P
OdpowiedzUsuńMi również zdarza się zjadać błyszczyki z ust ale z reguły w sytuacjach stresowych. Mam wtedy głupi nawyk nagminnego przygryzania warg. Wystarczy kilka chwil nerwów i ani się obejrzę a błyszczyk znika..
OdpowiedzUsuńBłyszczyki zjadam codziennie "przez przypadek", ale jeśli chodzi o specialne zjedzenie błyszczyka to na pewno nie!
OdpowiedzUsuńJest w nim masa chemii i tak jak mówiłaś w filmiku, ja również zjadam więcej błyszczyku w ciągu dnia niż owoców.
Czasem jednak zdarza się, że są smaczne i ładnie pachną, wtedy już ciężko się nie oblizywać! :)
Podobno kobieta w ciągu życia zjada 0,5 kg szminki i choć nie wiem, czy ktoś próbował obliczyć ilość zjadanych przez kobiety błyszczyków, ilość ta w moim przypadku mierzona by była w hektolitrach :D
OdpowiedzUsuńBłyszczyk to dla mnie numer 1 na liście trzech rzeczy, które zabrałabym ze sobą na bezludną wyspę. Na miejscu drugim znajdują się okulary przeciwsłoneczne, bo nie chcę mrużyć oczu i przyspieszać powstawania zmarszczek, na trzecim scyzoryk, bo jednak jest we mnie zmysł praktyczny ;)
Załóżmy, że z takim ekwipunkiem udaje mi się dopłynąć do bezludnej wyspy. Morze wyrzuca mnie na brzeg rajskiej plaży. Jestem zmęczona, głodna, odwodniona. Pomału otwieram oczy. Zauważam cudowny turkus wody, błękit nieba, złocisty kolor piasku, zieleń palm. I ani żywej duszy! Czas ocenić szanse przetrwania. Sięgam do kieszeni spodni. Szukam, szukam... Jest! Mój błyszczyk! Szybko maluję usta i zlizuję. Mmmhhh... Czuję jego słodki smak. Niczego mi więcej nie potrzeba!
P.S. Okulary i scyzoryk znajdę trochę później, ale to już zupełnie inna historia!
Pozdrawiam wszystkich serdecznie!
asiurzyca
uruchamiam wyobraźnie...
OdpowiedzUsuńNajbardziej niesamowitą sytuacją z błyszczykiem w roli głównej byłaby pewnie kolacja z przyszłymi teściami. Czas deseru. W menu lody polane pysznym sokiem owocowym. Tylko, że zamiast soku byłby błyszczyk owocowy. Cudownie pachnący idealnie komponowałby się z czekoladowymi lodami.
Wyobraż sobie ,że w szkole na przerwie potykasz się o własną nogę Kiedy stwierdzasz już że nic Ci nie jest (oprócz stłuczonej kosci ogonowej) zauważasz tłumy nastolatków gapiących się na Ciebie. Ze zdenerwowania zjadasz cały błyszyk. I teraz dość, że jestś rozczochrana, potłuczona, w pewnym sensie ośmieszona to jeszcze 10 % Twojego błyszczyku znajduje się na twarzy poza wargami, a resztę zjaaaadłaś?! Masakara haha. Mi się chce od razu śmiać. właśnie ja tak upadłam i do dzisiaj się uśmiecham. Nic mi się oczywiście nie stało. Ale naprawdę jak poszłam do łazienki w szkole to błyszczyk miałam z 1,5 cm od nosa i 5cm od wargi (jak wąsik) bo trzeba dodać, że ja błyszczyki zlizuję xD
OdpowiedzUsuńNa youtubie mój nick to msofijam. email to sofija4@op.pl
Tak szczerze powiedziawszy to błyszk za 30 zł szkoda by mi było zjeść ;)
Ja dziś zjadłam swój błyszczyk i ... a że akurat stałam a koło mnie kucnęła koleżanka, która szukała czegoś w swoim plecaku to posrałam sie na nią. hahahhaha, Dobre prawda... No takie coś mi się przydarzyło.
OdpowiedzUsuńAha, a owe błyszczyki z Lili Lolo to są do niczego. No, ale ty dostałaś je za darmo, więc głupio powiedzieć prawdę
OdpowiedzUsuńMój chłopak nienawidzi na moich ustach błyszczyków ze względu na to że gdy chce mnie pocałować nie lubi tej lepkiej, klejącej konsystencji:) ALE JA JE KOCHAM, więc zawsze kiedy chce użyć błyszczyka do ust słyszę od mojego chłopaka: " POCZEEEEEEEEKAJJJ!!!!! " i "leci" do mnie z "wydymanymi" ustami aby dać mi buziaka przed posmarowaniem się. Po akcji buziak biorę błyszczyk w swe ręce i maluje usta:) W takich sytuacjach kiedy mój chłopak "leci" do mnie z tymi ustami mam ochotę zjeść ten błyszczyk jak najprędzej aby poczuć przynajmniej jego smak i nie denerwować mojego mężczyzny że znów nie zdążył z buziakiem:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Anita
Na mojej uczelni jest jedna bardzo, baaardzo oblegana winda. Jest mała i mieści tylko kilka osób - teoretycznie, bo praktycznie to pcha się do niej dwa razy więcej ludzi. Ostatnio zacięła się i prawie godzinę nie działała, a ludzie jak serdelki uwięzieni i skazani na siebie.
OdpowiedzUsuńI to jest moment kiedy mogłabym zjeść mój błyszczyk - głodna, spóźniona, zmęczona, zdenerwowana, w obecności kilkunastu równie zdenerwowanych osób. Choć w sumie to idealny moment do zawierania nowych znajomości. :D Więc błyszczyk byłby idealny na głód i na "winda party". Mmmm... miodzio. :)
czekamy na wyniki :) w jaki sposób masz zamiar poinformować o zwycięzcach ? :)
OdpowiedzUsuńDzień dobry Pani Brunetko :)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać jedno - nie spodziewałem się, że szukając w internecie informacji na temat zdrowej cery i oczyszczania twarzy trafię na serię filmików instruktażowych o tym, jak robić makijaż ,baa! co więcej nie sądziłem również, że cokolwiek mnie skłoni do ich obejrzenia ;).A jednak...wiem,że to dość niezrozumiałe (również dla mnie), ale to bardzo ciekawe rzeczy ;P Co prawda nie mam pojęcia jak wykorzystać zdobytą wiedzę, ale przynajmniej nikt mi nie zarzuci, że nie wiem czym jest eyeliner :)). Zabawna historia, bo albo ze mną jest coś nie tak, albo mam zbyt dużo wolnego czasu, albo ostatnia najbardziej prawdopodobna opcja - po prostu bardzo zaciekawił mnie sposób w jaki opowiadasz o tych maziakach dla kobiet :)
Ps. Jak na faceta używam całkiem sporo kosmetyków i zastanawiam się, czy nie zrobić dla Ciebie konkurencji, czyli tutorialu dla mężczyzn o tym, jak o siebie dbać i prowadzić zdrowy styl życia ;)
Dzień dobry Pani Brunetko :)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać jedno - nie spodziewałem się, że szukając w internecie informacji na temat zdrowej cery i oczyszczania twarzy trafię na serię filmików instruktażowych o tym, jak robić makijaż ,baa! co więcej nie sądziłem również, że cokolwiek mnie skłoni do ich obejrzenia ;).A jednak...wiem,że to dość niezrozumiałe (również dla mnie), ale to bardzo ciekawe rzeczy ;P Co prawda nie mam pojęcia jak wykorzystać zdobytą wiedzę, ale przynajmniej nikt mi nie zarzuci, że nie wiem czym jest eyeliner :)). Zabawna historia, bo albo ze mną jest coś nie tak, albo mam zbyt dużo wolnego czasu, albo ostatnia najbardziej prawdopodobna opcja - po prostu bardzo zaciekawił mnie sposób w jaki opowiadasz o tych maziakach dla kobiet :)
Ps. Jak na faceta używam całkiem sporo kosmetyków i zastanawiam się, czy nie zrobić dla Ciebie konkurencji, czyli tutorialu dla mężczyzn o tym, jak o siebie dbać i prowadzić zdrowy styl życia ;)
Wyniki będą dziś wieczorem:) Jestem w trakcie czytania opowieści:)
OdpowiedzUsuńYey!! Nareszcie wyniki :D Nie mogę się doczekać ;)
OdpowiedzUsuńKrystian - z przyjemnością obejrzałabym taki filmik :) W końcu niewielu facetów odważyłoby się na coś takiego. Życzę powodzenia ;)
Czy ja dobrze słyszę czy Ty nie wymawiasz wyraźnie literki "r" w słowach? mam wrażenie, że seplenisz co niesamowicie mi działa na nerwy...
OdpowiedzUsuń