Cześć Dziewczyny!
Dzisiaj pokażę Wam moje najukochańsze perełki z Sephora, które zdecydowanie
najbardziej opłaca się kupować właśnie w nadchodzący Black Friday!
Nie wiecie na co się zdecydować? Zależy Wam na czymś niezawodnym? Koniecznie przeczytajcie posta!
Black Friday – o co chodzi w tym dniu?
Black Friday już 25 listopada, więc zdecydowanie nie zostało nam tak dużo czasu na zaplanowanie zakupów:) Osobiście najczęściej korzystam ze strategii – kup taniej swoje ulubione kosmetyki!
Jeśli są to rzeczy, które zużywam dość szybko, zdarza mi się robić nawet zapas paru egzemplarzy.
Które kosmetyki warto kupić w Black Friday?
Black Friday jest dla mnie okazją do zainwestowania w bardziej luksusowe kosmetyki, które na co dzień nie są dla mnie rzeczami pierwszej potrzeby, ale jednak mam je z tyłu głowy. Jeśli np. ochota na zakup droższej palety cieni nie przejdzie mi przez jakiś czas, zdarza się, że prawię ją sobie właśnie w Black Friday.
No i najważniejsze – moment promocji to dla mnie też najlepszy czas na zakupienie świątecznych prezentów. I ponieważ kosmetyki to moja bajka, niczego nie kocham tak, jak tworzenie zestawów własnych, niezawodnych perełek dla bliskich mi kobiet.
Podkład do twarzy.
Zaczniemy od rzeczy całkowicie podstawowych – podkładu i korektora. Tutaj mam trzy, stosunkowo nowe jak na mnie hity. Jakiś czas temu szukałam lekkiego, nawilżającego podkładu, ale miałam spory problem z wybraniem odpowiedniego koloru wśród dotychczasowych hitów i strasznie chciałam
spróbować czegoś nowego. Zależało mi na bardzo specyficznym efekcie – mocnego wizualnego odmłodzenia, nawilżenia i glow. Wbrew pozorom ciężko znaleźć dobry podkład tego typu (z żółtymi tonami idealnymi dla mojej skóry), a na Best Skin Ever Glow trafiłam właściwie przypadkiem, nie robiąc sobie specjalnych nadziei.
Tymczasem okazało się, że ten podkład jest FENOMENALNY! Kupiłam wtedy odcień 20N a teraz drugi, 17.5 N a dzień później dobrałam sobie jeszcze korektory – w wersji Glow i podstawowej Best Skin Ever, bo nie mogłam wybrać, który będzie lepszy. Wzięłam troszkę inne odcienie -20 i 26, jeden stosując pod oczy a drugi na niedoskonałości czy w miejsca, gdzie potrzebuję większego krycia.
Wszystkie trzy produkty to zdecydowanie najlepsze kosmetyki z Sephora Collection, jakie miałam w życiu i niesamowicie polecam je do skóry suchej! Podkład wypada świetnie, pięknie wygładza cerę, nie podkreśla niedoskonałości, zmarszczek, nie włazi w pory, cera wygląda jak odmłodzona i wypoczęta.
Ma lekkie krycie, które jednak można troszkę budować. Konsystencja przypomina nawilżający krem i z tym kojarzy mi się przy aplikacji podkładu:)
Oba korektory również są genialne. Wersję Glow lubię pod oczami, bo znowu ślicznie odmładza skórę i nie podkreśla suchości czy załamań. Podstawowa wersja jest ciut bardziej kryjąca i satynowa, ale też lekko rozświetlająca. Tak naprawdę najlepiej samemu zobaczyć, który korektor będzie bardziej nam odpowiadał, bo odcienie też odrobinkę się różnią. No i zdecydowanie wszystkie produkty, to coś dla fanek naturalnego, subtelnego makijażu.
Natomiast, jeśli wolimy coś bardziej kryjącego, to zdecydowanie polecam Wam mój wieloletni hit wśród korektorów: Tarte Shape Tape.
Choć przez wiele lat próbowałam wielu nowych rzeczy, właściwie nic nie pobiło tego kultowego korektora i jeśli chodzi o te, które potrafią poradzić sobie z mocniejszymi cieniami, jednocześnie nie podkreślając zmarszczek, to Tarte nie ma sobie równych. Mam ogromną słabość do tej marki, bo mają naprawdę wiele świetnych produktów i przepiękne palety cieni! Jeśli zastanawiałyście się nad ich korektorem, ale był dla Was trochę za drogi, teraz koniecznie dajcie mu szansę!
Tarte ma też super zestawy i korektor jest do kupienia z np. tuszem Maneater, który ma bardzo rozdzielającą rzęsy silikonową szczoteczkę. Jeśli więc lubicie wydłużenie i maksymalne rozdzielenie, taki naturalny efekt firanki rzęs, Maneater Wam się spodoba:).
Szminka do ust.
Jeśli chodzi o produkty do ust – znów wieloletnią perełką, którą kupuję zwykle w promocjach, jest Lip Injection z Too Faced. Lata temu kupiłam pierwszą, podstawową wersję, a teraz marka mocno poszerzyła linię i dodała wiele rodzajów tego kultowego błyszczyka. Najbardziej podobają mi się powiększające usta wersje z lekkim zabarwieniem i mam tu dwa ulubione odcienie - Glossy & Bossy oraz Wifey for Lifey:)
Od zawsze uwielbiałam wszelkiego rodzaju powiększające produkty do ust – te rozgrzewające albo lekko chłodzące, o zapachu mięty i wypróbowałam ich całkiem sporo.
Lip Injection zdecydowanie zalicza się do grupy tych skutecznych i działających:) Idealnie spełnia swoje zadanie, a efekt u mnie trzyma się niecałe 2 godziny. Błyszczyk mrowi po nałożeniu dość długo i przez zwiększenie ukrwienia, daje nam też efekt bardziej czerwonych warg. Kolorystyczne wersje prezentują się na ustach o wiele ładniej niż podstawowa, odcieni jest wiele, więc bez problemu znajdziecie coś dla siebie.
Bronzer to kolejna rzecz w makijażowym arsenale, która może bardzo nam się przydać. Od lat polecam genialny Hoola Bronzer od Benefitu, również z biegiem lat wzbogacony o dwa nowe odcienie – jaśniejszy i ciemniejszy. I właśnie ten jasny Lite, to jeden z najlepszych broznerów dla dziewczyn o jaśniejszej karnacji! Takich kolorów jest mało i wiele dziewczyn o porcelanowych cerach boi się bronzera, właśnie ze względu na mały wybór odpowiednich odcieni. Hoola Lite będzie idealny, jeśli większość takich kosmetyków jest dla Was za ciemna! Koniecznie go wypróbujcie!
Dajcie znać jakie kosmetyki są Waszymi hitami i co kupujecie w Black Friday!
buziaki
Alina
Super artykuł ;) Ps. świetny makijaż. Używałaś właśnie tych kolorówek? Bo wyglądasz w tym makijażu na prawdę ślicznie a sam makijaż jest tak delikatny, że nie widoczny wręcz a chyba o to w makijażach chodzi ;)
OdpowiedzUsuńMuszę przyjrzeć się bliżej temu podkładowi i korektorom z Sephora Collection ze względu na suchą cerę ;)
OdpowiedzUsuńTa pomadka ma cudny kolor.
OdpowiedzUsuń