Jakiś czas temu odstawiłam zwykłe filtry ze względu na składy, które nie do końca mi odpowiadały... Zaliczyłam moment kiedy byłam prawdziwym filtrowym maniakiem i intensywnie smarowałam sie pięćdziesiątkami najczęściej Avene, Biodermą i LRP.... Później zaczęłam szukać idealnego filtru eko i w wersji testowej zaliczyłam już wszystkie dostępne jako próbki.
Dziś chciałam pokazać Wam produkt który testowałam dzięki uprzejmości sklepu Estyl.pl i jest to właśnie filtr ekologiczny dla dziewczyn które skłaniają sie raczej w kierunku takich kosmetyków.
John Masters Organics Natural Mineral Sunscreen o którym tu mowa posiada SPF 30 i świetny skład.
Produkt łączy w sobie łączy dwutlenek tytanu i tlenek cynku które pomagają chronić nasza skórę przed promieniowaniem UVA i UVB. Do tego zawiera wyciąg z aloesu (na drugim miejscu w składzie:)), wyciąg z zielonej herbaty, masło shea i olejek z jojoba.
W ciemnej buteleczce dostajemy biały krem zatopiony w olejku. Opakowanie jest bardzo ładne i wygodne, mieści 59 ml produktu a pompka wydusza niewielką ilość dzięki czemu krem nie marnuje sie.
Skład: Filtry mineralne: Titanium Dioxide 7,5%, Zinc Oxide 5,0%;
Aqua (Water), Aloe Barbadensis (Aloe Vera) Leaf Juice,* Capric Caprylic Triglycerides, Ethyl Hexyl Palmitate, Glyceryl Stearate, Glycerin, Cetyl Alcohol, Jojonba Oil,* Shea Butter,* Panthenol, Tocopherol Acetate, Allantoin, Sodium Pca, Green Tea Extract,* Magnesium Aluminum Silicate, Hyaluronic Acid, Calendula Extract,* Ethyl Hexyl Glycerin, Benzyl Alcohol.
Aqua (Water), Aloe Barbadensis (Aloe Vera) Leaf Juice,* Capric Caprylic Triglycerides, Ethyl Hexyl Palmitate, Glyceryl Stearate, Glycerin, Cetyl Alcohol, Jojonba Oil,* Shea Butter,* Panthenol, Tocopherol Acetate, Allantoin, Sodium Pca, Green Tea Extract,* Magnesium Aluminum Silicate, Hyaluronic Acid, Calendula Extract,* Ethyl Hexyl Glycerin, Benzyl Alcohol.
Niewątpliwie skład jest największą zaletą kosmetyku- ale przekłada sie na świetne działanie. Krem jest niesamowicie delikatny, nadaje sie do każdego typu skóry, nie podrażnia, genialnie wprost nawilża.
Bardzo fajnie pielęgnuje skórę i na pewno warto rozważać jego kandydaturę nie tylko na stanowisko letniego filtru do twarzy ale po prostu kremu dziennego- szczególnie jeśli mamy skłonności do przebarwień czy lubimy codziennie chronić buzię.
Myślę że będzie idealny dla dziewczyn korzystających z kwasów- zawartość aloesu może być w tym wypadku zbawienna i krem może przyśpieszać 'dochodzenie skóry do siebie:).
Świetnie spisuje sie pod różnymi podkładami, nie roluje sie, nie roluje podkładu, nie nabłyszcza skóry tak jak większość normalnych filtrów. Skóra wygląda raczej po prostu ładniej i dziewczyny które nie lubią świecić sie jak latarnie po filtrze również mogą go polubić. Daje efekt raczej naturalnego rozświetlenia skóry, jaki ja uwielbiam.
Myślę że krem może wpływać na skórę naprawdę dobrze- ja nie mam obecnie problemów z cerą więc trudno mi to ocenić ale myślę że może to być fajny ratunek dla cery z problemami.
Po nałożeniu na buzię krem delikatnie bieli naszą skórę ale po chwili efekt zabielenia znika a krem wsiąka z skórę- osobiście nie przepadam za filtrowym zabielaniem więc byłam bardzo zadowolona z efektu jaki daje JMO.
Biel faktycznie po chwili robi sie mniej widoczna i możemy być spokojne. Niżej możecie zobaczyć fotkę. Zdjęcie wykonane po 2 minutach bo po 5 to już zupełnie nie widać bieli:)
A tutaj krem zaraz po nałożeniu i roztarciu.Na początku biel jest potem znika:)
Zapach jest dość delikatny i przypomina mi odrobinę maść cynkową:) W porównaniu z innymi kremami JMO nie ma szału ale ja lubię apteczne zapachy i nie traktuje tego jako wady. Aby go poczuć muszę się naprawdę dobrze "wwąchać".
Wad nie odnotowałam- oczywiście oprócz ceny- jak praktycznie każdy JMO jest to produkt drogi bo kosztuje 137zł (w promocji 99zł), ale w tym wypadku mogę wiedzieć że wysoka jakość i skład produktu tłumaczą cenę.
Takim kosmetykom mówię tak, bo płacimy przede wszytskim za jakość i super składniki a nie tylko za markę. Oczywiście jest to raczej kosmetyk luksusowy (wśród eko kosmetyków) ale jeśli kogoś na niego stać to zdecydowanie polecam.
JMO nie testuje również kosmetyków na zwierzętach.
Produkt można kupić między innymi tu:
Niżej możecie przeczytać jeszcze recenzje na blogu Estyl.pl
Wiem że parę z Was posiada ten kosmetyk i jest z niego bardzo zadowolonych :) Jeśli macie z nim jakieś doświadczenia lub możecie polecić jakiś eko filtr piszcie.
Ja zabieram sie za pisanie posta o zaskórnikach a dziś chciałam nagrać dla Was jeszcze outfit i kosmetyki- buble:)
Buziaki
Ala