Jako posiadaczka wysokoporowatych włosów, już od początku przygody z pielęgnacją, borykałam się z przeproteinowaniem.
Po jakimś czasie zorientowałam się, że im większa porowatość włosów, tym większe ryzyko przesadzenia z proteinami i tym bardziej podatne na ten składnik są nasze loki.
Dlatego jeśli poddawałyśmy nasze włosy zabiegom, które wymiernie zwiększyły poziom porowatości, może się okazać, że nagle ilość protein w naszej dotychczasowej pielęgnacji, jest już zbyt duża.
Dzieje się to po rozjaśnianiu, prostowaniu, farbowaniu, kiedy włosy są mocno wysuszane.
Obecnie w drogeryjnych kosmetykach często stawia się też na odbudowę włosów i wygładzające transformujące produkty a mniej na nawilżanie. Taką odbudowę producenci najczęściej uzyskują przez dodanie do kosmetku różnego rodzaju protein i warto na to uważać.
JAK NIWELOWAŁAM SKUTKI ZBYT WIELU PROTEIN PRZEZ LATA?
- Po pierwsze- szampon z SLS jest w stanie wymyć troszkę protein z moich włosów (dlatego nie używamy takich szamponów po keratynie), więc kiedy wiedziałam, że włosy są przeproteinowane, robiłam im małe sls-owe mycie.
- Potem włosy oczywiście wymagają solidnego nawilżenia, więc na 2 godzinki zawijam je razem z maską pod turbanem. Moja sprawdzona maska na takie okazje to: EQUILIBRA MASKA NAWILŻAJĄCA (klik). Dawo temu użyłyśmy jej z Anwen aby podkreślić mój skręt i od tego czasu zawsze do niej waracam:D Jest idealna do suchych wysokoporów i posiada olej lniany- najlepszy dla moich włosów.
- Unikam protein we wszytskich kosmetykach tak długo aż nie zauważę poprawy- minimum miesiąc ale raczej są to dwa miesiące.
- Olejuję włosy mieszając oleje z moją maską albo odżywką Alterra z Granatem:)
Zwykle takie zabiegi całkowicie wystarczają aby pomóc!
Dajcie znać czy miałyście problemy z nadmiarem protein! Co Wam pomaga?
Buziaki
Ala
Cześć! Mega przydatny wpis i sięgnę po tę maskę aloesową, bo aktualnie sama zauważyłam przesuszenie włosów i elektryzowanie a też mam wysokoporowate włosy. Mi pomogło trochę używanie kosmetyków z jedwabiem - szamponów i masek i szamponu z dodatkiem olejków. Nie rozwiązało problemu, ale po ułożeniu włosów, nie było widać przesuszenia. Maskę z aloesem kupię obowiązkowo, tę z granatem też, nie pomyślałabym o nich a na Twoich poradach polegam w ciemno ;) zawsze się sprawdzają <3
OdpowiedzUsuń