Pokazywanie postów oznaczonych etykietą róż. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą róż. Pokaż wszystkie posty

15 lipca 2012

Makijaż: intensywny kobalt i łosoś.






Ostatnio mniej było makijaży i mniej takich, które są bardziej kolorowe, intensywne i troszkę szalone:) Dziś chciałam pokazać Wam taki właśnie makijaż, jako małą odskocznię od klasycznych brązów.


Kobalt i łosoś to dwa kolory które naprawdę uwielbiam we wszelkich połączeniach... Kiedyś już łączyłam je ze sobą, ostatnio postanowiłam znów spróbować- rezultaty możecie zobaczyć niżej....




  







Kosmetyki jakich użyłam:

Podkład Maybelline Pure Liquid Mineral
Róż The Body Shop 02
Cienie: 
Miyo Royal
Ingloty : 361, 395, 461
Róż Inglot w kremie 90
Eyeliner Lioele
Tusz Miyo 3w1 + Flormar Rotating
Rzęsy Eyelure Naturalites







Makijaż fajnie prezentuje sie na brązowych oczach, ale może pasować też do zielonych z brązowymi plamkami:)


To wybitnie imprezowy makijaż dla dziewczyn które lubią poszaleć z kolorami. Możecie spróbować takiego połączenia kolorystycznego w delikatniejszej wersji, jeśli nie lubicie wyciągać tak intensywnych cieni wyżej niż załamanie- wtedy załamanie możecie podkreślić brązem lub innym bardziej naturalnym kolorem, co sprawi że makijaż będzie mniej intensywny- ja miałam ochotę na coś bardziej żywego ale dziś może zabiorę sie jeszcze za smoky:)





  



  



Mam jeszcze dwie metamorfozy do pokazania i myślę że powinny ukazać sie na dniach:)
Czeka mnie też mała przeprowadzka, bo udało mi sie znaleźć nowe mieszkanie, trochę trzeba będzie urządzić i przygotować małe studio od nowa:))








Mam nadzieję że makijaż Wam sie spodoba i będzie jakimś fajnym urozmaiceniem od tych bardziej naturalnych:)

Jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało, dawajcie znać co u Was, chętnie poczytam wszystkie Wasze komentarze!

Buziaki Kochane,

Ala


4 czerwca 2012

Róż w musie Bell Air Flow Soft Mousse Blush.





Wczoraj i dziś  miałam tak zajęte dni, że zdążyłam nagrać coś na zapas ale myślałam że nic nie wrzucę:)
Pakowałam sie na wyjazd, nagrywałam dwa film i składałam film o napełnianiu tuszu- w między czasie udało mi się sfotografować ostatnią zdobycz, którą chcę Wam dziś pokazać.


Uwielbiam róże o nietypowych konsystencjach, więc nowego Bell Air Flow Soft Mousse Blush  nie mogłam przeoczyć. Ten róż w musie zachęcił mnie ceną- kosztował tylko 10zł, oraz obiecującym chłodnym odcieniem różu.

Do wyboru mamy dwa kolory- intensywny pomarańcz (koral?) i chłodny cukierkowy róż. Ja oczywiście wybrałam róż bo generalnie nie jestem fanem pomarańczy na policzkach.








Opakowanie jest całkiem ładne i poręczne- w środku mieści sie milutki muss o pięknym kolorze. Kosmetyk bardzo łatwo nabiera sie na palec i aplikuje na skórę- nie zastyga jak róże w płynie, więc nie musimy sie śpieszyć i spokojnie możemy wszystko rozetrzeć np palcami lub pędzlem (dobrze sprawdza sie ścięty kabuki).


Efekt na policzkach jest super naturalny jeśli chodzi o strukturę. Kolor jest ciut sztuczny, może odrobinę za czysty i intensywny ale i tak mi sie podoba. Trzeba nakładać go bardzo delikatnie a wtedy kolor wygląda mniej sztucznie.
Rumieniec wygląda bardzo dziewczęco i lekko a wystarczy dosłownie kropka z jednego opuszka aby uzyskać zamierzony efekt.








Może ładnie wyglądać na jasnej i opalonej cerze. Nie posiada drobinek, rozkłada sie równo, można stopniować efekt przez dodawanie różu na policzki.

Jest trochę mniej trwały niż podobny róż Inglota ale różnica jest niewielka- Bell jest chyba ciut łatwiejszy w użyciu. Może szybko znikać z opakowania, ale cena rekompensuje szybkie zużycie;)



Niżej możecie zobaczyć również efekt na ustach z błyszczykiem bo musnęłam je z ciekawości:)







Szkoda że nie pojawiło sie więcej kolorów- myślę że bardziej łagodne i zgaszone odcienie prezentowały by sie równie ładnie i może ciut naturalniej. Kolor jednak jest dość 'syntetyczny' i choć na skórze wygląda lepiej i ładnie sie z nią stapia, jeśli przesadzimy może być bardzo widoczny.





 


  



 Efekt potrafi być na tyle subtelny że musiałam do zdjęć nałożyć całkiem sporą ilość:)

Zdecydowanie warto polecić ten róż fankom dziewczęcego wyglądu i róży o innej strukturze niż te w kamieniu czy sypkie. Nie ma mowy o pudrowym wykończeniu co jest chyba największą zaletą produktu.

Nie spowodował podrażnienia ani wysypu ale warto uważać:)

Róż ładnie stapia sie również z podkładem i myślę że warto dać mu szansę:) Ja jestem ciekawa jak wyglądał by mix dwóch dostępnych kolorów i może nawet to sprawdzę. Niżej efekt na policzkach.







Kupiłam go w Galerii Krakowskiej (drogeria połączona z apteką) . Więcej recenzji na KWC: http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=50761

Jeśli macie z nim jakieś doświadczenia piszcie koniecznie- dajcie też znać czy Wam sie podoba...

Miło do Was wrócić po tak zabieganych dniach:) Na jutro planuję filmik więc trzymajcie kciuki!

Buziaki

Ala





20 maja 2012

Jak nakładać róż w płynie aby uzyskać super naturalny efekt?








Ostatnie dwa dni minęły mi na ciągłym jeżdżeniu po Warszawie, więc zrobiłam sobie małą przerwę od komputera- dziś wracam do Was by pokazać Wam sposób nakładania różu w płynie odkryty niedawno:)


Uwielbiam róże w płynie- żaden inny kosmetyk nie daje tak naturalnego i urzekającego efektu. Teraz nie jesteśmy już zakazane wyłącznie na drogi Benefit, ponieważ pojawiło sie dużo tańszych odpowiedników róży na naszym rynku- ja posiadam róż Lioele Pop Cherry Tint, ale możemy kupić róż MeMeMe w kolorze Pussy Cat za 30zł, Oriflame miało swój tint, The Body Shop można dostać na allegro, gdzie widziałam również tint TonyMoly za paręnaście złotych:)


Ostatnio spróbowałam zmieszać mój róż z  ekologicznym podkładem Alverde i byłam zaskoczona ślicznym rezultatem jaki otrzymałam na policzkach. Oczywiście ten trik będzie działał z każdym podkładem- ale pewnie lepiej z jaśniejszymi i mniej pomarańczowymi.


Róż pięknie rozprowadził sie na skórze, nie niwecząc krycia podkładu jakiego użyłam pod spód.
Odcień był delikatniejszy, ładniejszy i wyglądał naturalniej.

Podkład z różem mieszamy na ręce i palcami lub pędzelkiem przenosimy na policzki:)








Wyżej widzicie oba kosmetyki przed zmieszaniem i po- kolor uzyskany po zmieszaniu jest przepiękny. 
Kolor jaki uzyskujemy na policzkach jest bardzo podobny- przy czym mieszanka jest lekko kryjąca więc nie podkreśla nierówności skóry.


Dużo więcej czasu to nie zajmuje a efekt jest super- ostatnio całkowicie zrezygnowałam z róży w kamieniu na rzecz tego w płynie i zabrałam go na wyjazd. Codziennie nakładam go mieszając z podkładem na dłoni i nie mogę sie nadziwić że nie wpadłam na to wcześniej:)







Jeśli macie róż w płynie- właśnie w odcieniu takiej intensywnej czerwieni lub wiśni i nie wiecie jak sie za niego zabrać czy obawiacie sie zbyt mocnego efektu, eksperymentujcie! To sposób dla fanek naturalnego efektu i lekkich rumieńców:)








Przed wyjazdem udało mi sie nagrać dla Was film o farbowaniu włosów henną Lush- myślałam że uda mi sie go złożyć wczoraj lub dziś ale trochę się przeliczyłam:) W każdym razie postaram sie zabrać za niego zaraz po tym jak odpowiem na Wasze komentarze pod postem o brwiach:) Przepraszam za małe opóźnienia ale byłam na mieście od rana do wieczora i dosłownie padałam z nóg.








Jutro chyba skończy sie moja gonitwa ale dopiero we wtorek będę mieć więcej czasu:) Zabieram sie za Wasze pytania, przesyłam buziaki i do jutra!

Ala



2 listopada 2011

Recenzja kosmetyków Mollon.








Dzisiaj mam dla Was recenzje kosmetyków firmy Mollon Cosmetics- szminek, cieni, lakieru i różu. 


Szminki zdecydowanie najbardziej przypadły mi do gustu! 
 
VoLip Volume Lipstick to szminka wygładzająca i powiększająca optycznie.
Choć cudów się nie spodziewałam to muszę przyznać że producent wywiązuje się z obietnic! Szminka niesamowicie nawilża i wygładza usta przez co wydają się być pełniejsze i jeszcze bardziej ponętne. 

Uczucie na ustach jest bardzo miłe- myślę że szminkę polubią dziewczyny które mają problem z suchymi ustami. 

Pigmentacja jest mocna ale szminka nie wygląda sztucznie. Lekki błysk również potęguje naturalność.




Mleczne Cappucino z prawej i Różany beż  z lewej.





 
Szminki są umiarkowanie trwałe i przy jedzeniu mogą znikać:)


Pomadka zawiera aktywne składniki:
  • Maxi lip - kompleks na bazie kolagenu, wygładza usta, przywraca sprężystość i elastyczność skórze, opóźnia procesy starzeniowe, optycznie powiększa usta
  • Olejek z kiełków pszenicy - bogate źródło nienasyconych kwasów tłuszczowych i witaminy E; chroni przed nadmierną utratą wody, szkodliwym promieniowaniem UV i wolnymi rodnikami; uelastycznia i wygładza naskórek
  • Olejek monoi - nadaje skórze miękkość, jedwabistość, chroni przed szkodliwym wpływem czynników zewnętrznych i słońca, a także przed utratą wody
  • Olej meadowfoam - naturalny olej roślinny, nadaje skórze gładkość, jedwabistość, działa zmiękczająco, głęboko nawilża, nie pozostawia uczucia tłustości, ciężkości.


Opakowanie mogło by być prostsze i bardziej klasyczne.
Szminki kosztują około 10zł i mogę je Wam z czystym sumieniem polecić:)



 Różany beż.



 Mleczne Cappucino.






Rouge Modeling to modelujący róż do policzków. 
Posiadam kolor Bronzees, który jest raczej bronzerem.

Tym różem nie jestem zachwycona ale nie wiem jak ma się sprawa z innymi kolorami. Mój róz to mat w kolorze sepii z małymi srebrnymi drobinkami. Jest trochę za ciemny i zbyt ceglasty. Na skórze jest widoczny jako kosmetyk a małe drobinki jakoś specjalnie skóry nie rozświetlają. Kosmetyk jest dość trwały ale nie zachwyca. Opakowanie pozostawia wiele do życzenia.

Róże kosztują 10zł.








Rainbow Touch to cienie do powiek z bazą pod makijaż. Ja mam akurat wersje matową (Smoky Eyes Mat) ale są też wersje perłowe. W opakowaniu zamknięte są 3 cienie i baza. Baza to jasny transparentny cień. Zupełnie się nie sprawdza. Ale same cienie są dość mocno napigmentowane- generalnie im ciemniej tym lepiej:)

Efekt jaki dają na powiecie jest bardzo ładny-cienie zmielone są bardzo drobno przez co makijaż wygląda ślicznie. Najlepiej sprawdzają się na bazie Inglota (tej kremowej) i w takim połączeniu są trwałe. Nawet bez bazy nie zbierają się w załamaniu i nie wędrują po powiece- podsumowując- fajne cienie w dobrej cenie.

Cienie kosztują około 10 zł- tutaj nie jestem pewna.










Nail Lacquer Bamboo Extract też zrobił na mnie dobre wrażenie. Choć jak wszystkie lakiery ściera się na końcach paznokci po 3-4 dniach, to już jedna warstwa ładnie pokryła płytkę. Dwie cieńcie warstwy to zupełny ideał. Kolor jest bardzo intensywny a lakier po zaschnięciu długo lśni na pazurkach. Lakier wysycha szybko a pędzelek jest bardzo wygodny.

Bardzo dobry lakier w przystępnej cenie.

Cena: około 8 zł.








Niżej możecie zobaczyć swatche- od lewej: róż,  szminki:  Różany beż i Mleczne Capuccino, Cienie: Baza, cień biały, szary i ciemny szary.







Czy miałyście już jakiś kontakt z kosmetykami firmy Mollon? Czy któreś z nich polubiłyście lub przeciwnie- możecie odradzać?


Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii oraz tego co myślicie o prezentowanych produktach:)



Całuski!


Brunetka
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Obsługiwane przez usługę Blogger.