Jakiś czas temu odgrzebałam stare opakowanie 2000 Calorie, które postanowiłam reanimować. Byłam niesamowicie zaskoczona tym, jak genialnie tusz spisał się na moich rzęsach. Oczywiście, to nie pierwszy udany powrót, bo często zdarza mi się że wracam do zapominanego tuszu, który po przeschnięciu potrafi spisywać się super czy nawet lepiej niż jakiś czas po zakupie.
Kiedy jednak z moim 2000 Calorie nie dało się już nic zrobić, kupiłam dwa nowe opakowania.
Tym razem skusiłam się też na wersję z wygiętą szczoteczką, którą również dobrze wspominam. Niżej możecie zobaczyć czym różnią się obie wersje, którą wolę i jak tusz wygląda na rzęsach.
Obie wersje mają klasyczne szczoteczki z włoskami. Bardzo je lubię, bo dobrze rozdzielają rzęsy a sam tusz świetnie podgina je do góry. Przy umiejętnym szczotkowaniu możemy spokojnie obyć się bez zalotki. Ja jednak lubię ją stosować i muszę przyznać że takie zalotkowe podgięcie w przypadku tego tuszu też długo się utrzymuje.
U mnie ani jeden ani drugi tusz za bardzo się nie obsypuje. Moją odgrzebaną wersję testowałam też w różnych warunkach i wiem, że mogę polegać na tym tuszu.
Szczoteczka wersji Curved zbiera trochę więcej tuszu, ma też większe tendencje do sklejania rzęs. Wygodniej za to maluje się nią rzęsy dolne. Porównując obie, muszę przyznać, że wolę klasyczną. W moim przypadku i tak muszę odczekać aby tusz troszkę wysechł, bo wtedy pracuje mi się z nim najlepiej. Jednak z wygiętej szczoteczki musiałabym ściągnąć troszkę tuszu papierkiem.
Oba tusze w promocji możemy kupić za 20zł, wiec cena jest odpowiednia do jakości:)
Jestem ciekawa czy miałyście okazję go używać (to chyba jeden z bardziej kojarzonych tuszy tej firmy), i jak się u Was spisał. Opinie oczywiście są różne, ale na moich rzęsach się sprawdza.
Póki co porzucam szczoteczki silikonowe na rzecz zwykłych. Swoją drogą, moim ulubionym patentem na mocno podkreślone rzęsy jest mieszanie dwóch, zupełnie różnych tuszy. Też tak robicie?
Jeśli chcecie zobaczyć więcej polecanych tuszy zerknijcie:
Buziaki
Ala
kocham ten tusz, teraz jednak przerzuciłam się na wild mega volume i musze przyznać że spisuje sie równie świetnie :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubie tusze max factor 2000 calorie.Uzywam ta z wygięta szczoteczką i jestem bardzo zadowolona.Kupiłam na promocji za 17.99.:))
Usuńno widze ze efekt po nim od razu jest widoczny!! genialne rzesiska :)
OdpowiedzUsuńU mnie jedyny tusz, którym potrafię malować moje krótki i uparte rzęsty to MaxFactor False Lash Effect albo Clump Defy.
OdpowiedzUsuńTeż do niego wracam co jakiś czas;) niezwykły
OdpowiedzUsuńod dawna się nad nim zastnawiam- ale po tej fotce widac ze warto! piękny efekt
OdpowiedzUsuńJa mam niebieski 2000 calorie, jednak nie podbił mojego serca. Teraz już spisuje się lepiej niż na początku, jednak sięgam po niego rzadko, może poczekam, aż podeschnie i sprawdzę jak będzie. Moim ulubionym jest lash stileto, właśnie uzupełniłam go Celią i testuję, jak się sprawdzi. Podobnie jak Ty uważam, że świetny efekt daje połączenie różnych tuszy- najpierw nakładam wydłużający, następnie pogrubiający, całkiem nieźle spisuje się w tej roli Glam` Eyes Day 2 Night
OdpowiedzUsuńJa właśnie zastanawiałam się nad wodoodpornym ale oceny ma średnie:)
Usuńmiałam niebieski, nie polecam bo jest po prostu fatalny :( śmierdzi niesamowicie, nie podkręca, nie trzyma się zbyt długo- osypuje się i szczypie w oczy... no i ciężko mi było go zmyć bez tarcia, oddałam siostrze a i ona nie jest z niego zadowolona.
UsuńMonia
Uuu, niebieski to jest cienki jak dupa węża :)
Usuńzgadzam się nie polecam wersji wodoodpornej
UsuńA ja polecam z całego serca ;) dwie warstwyddają ładny efekt ;) a zmycie- najpierw nakładam na powieki dużą warstwę kremu nivea, później po kilku minutach myje twarz jak normalnie, a resztę
Usuńzmywam miliceralnym ;)
Miałam kilka tuszy do rzęs, chyba wszystkie z gatunku tych "polecanych i lubianych" za wyjątkiem tego, więc wkrótce zapewne zostanie zakupiony. Aczkolwiek jak dotąd jedynym, którego potrafiłam używać i ładnie wyglądał na moich łysych rzęsach był Maybelline Collosal 100% Black.
OdpowiedzUsuńWczoraj pierwszy raz "pomalowałam" brwi. Wow.
Witaj. Powtórzę pytanie które zadałam pod poprzednim postem, ponieważ bardzo zależy mi na odpowiedzi. ;)
OdpowiedzUsuń"Mam pytanie dotyczące szczotek Tangle Teezer. Mam zamiar sobie kupić tylko nie wiem z jakiej strony. Czy kupować ze strony TT, czy można na innych stronach znaleźć oryginalne szczotki TT. Np. na tej stronie http://estyl.pl/manufacturer/index/search/a/f/manufacturer/tangleteezer?gclid=COD8tPfuj7wCFcFa3godR2AAEw można kupić tańsze szczotki niż na oryginalnej stronie TT http://sklep.tangle-teezer.pl/ Gdzie polecasz mi kupić aby mieć pewność że kupuję oryginalną? I jeszcze mam pytanie którą bardziej polecasz? Zwykłą TT czy wersję kompaktową. Z góry bardzo dziękuję za odpowiedź ;)"
wersja kompaktowa się sprawdzi jeśli chcesz ją ze sobą zabierać do torebki :)
Usuńja mam wersję zwykłą, różową :) jednak myślę, że skusze się też na kompaktową. Boję się nosić mojego TT w torebce żeby ząbki się nie powyginały i nie połamały. Jednak zaznaczam, że kompaktowa jest znacznie mniejsza od klasycznej. A i ja zamawiałam z iperfumy.pl POLECAM, 100% ORYGINALNA za 32zł :) +4zł za odbiór w Krakowie
UsuńJa mam obie wersje, kompaktowa jest faktycznie sporo mniejsza (ok. 1/3 powierzchni mniej) i moim zdaniem trochę gorzej rozczesuje, bo 'włoski' są krótsze no i jest ich mniej.
UsuńW sumie to odkąd kupiłam klasyczną ta leży w szufladzie, zabieram ją tylko na sporadyczne wyjazdy.
Jednie czym przewyższa klasyczną to design - mam taką słodką w owieczki, czarno-białą i przyznam, że nieźle przyciąga wzrok, większość ludzi zwraca uwagę jak się nią czeszę :)
Mam wersję z podkręcającą szczoteczką i uwielbiam. Natomiast maluje się dwoma różnymi tuszami, pierwsza warstwa genialnie rozdzielającym rzęsy Lovely Pump Up, druga warstwa to właśnie MF 2000 Calorie dla pogrubienia, podkręcenia i utrwalenia efektu :) Dwie wartstwy 2000 Calorie potrafią lekko posklejać rzęsy dlatego lepiej sprawdza się u mnie malowanie tymi dwiema maskarami. Pozdrawiam, M.
OdpowiedzUsuńa ja go miałam w dwóch wersjach i to był najgorszy tusz jaki kiedykolwiek używałam bo na rzesach nie robił nic. Dałam koleżance i ona potwierdziła moje zdanie. Nie rozumiem zachwytów nad nim...
OdpowiedzUsuńtyle zachwytów nad nim.. w końcu musze wypróbować!:D
OdpowiedzUsuńUpolowałam go ostatnio na rossmannowej promocji i do tej pory jest to mój ulubiony tusz! Jest rewelacyjny, nie mam żadnych zastrzeżeń :)
OdpowiedzUsuńMiałam ten tusz tylko raz w życiu.Pamiętam,że byłam nim zachwycona.. dlaczego o nim zapomniałam ? :)
OdpowiedzUsuńAlinko,
OdpowiedzUsuńod wczoraj męczy mnie jedno zagadnienie. Dostałam osławiony krem Avene Cicalfate. Na opakowaniu napisano że nie jest komadogenny, ale w składzie wyczytałam parafinę... Jestem trochę skołowana. Czy z tym brakiem komadogenności to tylko ściema producenta w takim razie? Jak to jest z tą parafiną?
I jeszcze jedno - jaki krem radzisz stosować po mocniejszym peelingu? Taki treściwy tłuścioch mocno nawilżający, żeby uspokoić skórę czy raczej coś lekkiego?
Też bardzo lubię 2000 calorie ale ostatnio kupiłam i trafiła mi się jakaś kiepska sztuka (zła konsystencja, osiadał na szczoteczce i się kruszył) więc troszkę się zniechęciłam. Na pewno nic nie zmienili w składzie tych nowych wersji?
Ściskam :)
Kochana parafina może Cie zapchać ale nie musi. Nie u każdej dziewczyny taki efekt się pojawia i najlepiej będzie jak sama poobserwujesz skórę przez jakiś czas. Sama używałam tego kremu i całkiem dobrze go wspominam:)
UsuńZ tego, co zdążyłam się zorientować, niestety nie ma konkretnie ustalonych norm dla producentów, wg których można klasyfikować produkty jako komedogenne lub nie. Trochę tym samym jesteśmy robione w konia:( Jak już napisała Alinka, trzeba się obserwować. Poza tym ważne są też proporcje poszczególnych składników w kosmetykach i ich miejsce występowania w składzie. Dla przykładu, parafina w kamuflażu Art Deco nie robi mi żadnej krzywdy, a już ten sam składnik w kremie AA do cery atopowej dokonał spustoszenia na mojej skórze... Ciężka sprawa z tymi składami...
UsuńHmmm, dzięki za odpowiedzi. Z tego co wiem mało produktow mnie "zapycha" wiec chyba zaryzykuje. Dziwne, że tak jak napisala Agnieszka, nie ma ustalonych norm czy standardów co do opisywania produktu jako niekomadogenny. Często przecież na blogach czy w opinii kosmetyczek mówiono żeby zwracać uwagę na adnotacje na opakowaniu o komadogenności.
UsuńA coś polecicie jeszcze w kwestii tego kremu po ostrym peelingu?
Dzięki Alinko i Agnieszko!
Teraz nie potrafię znaleźć strony, z której korzystałam. Gdzieś w Internecie natknęłam się na obszerny artykuł odnośnie tych adnotacji dotyczących komedogenności kosmetyków umieszczanych przez producentów na opakowaniach. Sens artykułu był taki, że topowe firmy szczycące się naturalnością składów przeprowadzają drogie badania, które mają ustalić większą bądź mniejszą zdolność wpływania na zapychanie skóry po użyciu ich kosmetyków. Badania te jednak są bardzo drogie, w związku z tym ceny kosmetyków tych firm również są dość wysokie. Z artykułu wynikała konkluzja, że informacja o komedogenności składów nie jest regulowana żadną ustawą ani konkretnym przepisem prawnym i dlatego bezpieczniej jest kupować produkty markowe, na których jest adnotacja o testowaniu tych produktów pod kątem komedogenności. W większości przypadków wybór pada więc na kosmetyki... droższe od tych przeciętnych cenowo, które są dostępne w drogeriach ;-) Jak znajdę ten artykuł, wkleję linka tutaj. Może ktoś będzie miał ochotę poczytać i poszerzyć swoją wiedzę ;-)
Usuń...innymi słowy, trzeba uważać, bo producenci nawet na kremie za 10 zł mogą umieścić informację o niekomedogenności i nikt nie może im nic zarzucić, jeśli taki krem faktycznie nas "zapcha"...
UsuńNo nieźle. Ja jakiś rok temu naczytalam się o szkodliwości parafiny i przestalam stosować produkty ja zawierające. Po czasie stwierdzam jednak, że nie widzę żadnej większej różnicy w wyglądzie mojej skóry. Czasem mam nawet wrażenie, że niektóre kremy z zupelnie naturalnym skladem, z olejami i wyciągami roslinnymi bardziej "obciążają" moją skórę. Dziwne to :) Choć może to kwestia mojej cery, bo w zasadzie nie pamiętam żebym od jakiegokolwiek kremu wyskoczylo mi nagle 8 kraterów na buzi.
UsuńJa tez wole klasyczna szczoteczek. O wiele lepiej sie u mnie spisuje. Do starszych tuszy nie moge wracać, bo choć często dają lepszy efekt, to od razu dostaje podrażnienia. A bardzo lubię tusz od mayballine żółty.
OdpowiedzUsuńKusi mnie, kiedy widzę, że jest na promocji, ale jeszcze nigdy jej nie kupiłam ;) tak czy inaczej, przyjdzie na nią czas :)
OdpowiedzUsuńA na moich rzęsach niestety się ten tusz nie sprawdza :(
OdpowiedzUsuńten tusz to niemalże legenda a ja go nigdy nie miałam o.O
OdpowiedzUsuńimponujący jest efekt na Twoich rzęsach, koniecznie muszę przetestować
Aktualnie używam tej wersji czerwonej i codziennie rano muszę oczyścić trochę szczoteczkę na chusteczce, bo robi straszne grudy. Dlatego też wole wersję klasyczną :)
OdpowiedzUsuńCześć Alinko, mam dwa pytania:
OdpowiedzUsuń1) poleciłabyś jakiś nawilżający, ale nie zapychający podkład lub krem bb? Minerały trochę mi suszą twarz, zwłaszcza zimą :D
2) Spotkałam się ostatnio ze zdaniem, które mnie trochę przeraziło - mianowicie nie należy nakładać na włosy maski/odżywki na całą noc, ponieważ zawarta w nich woda rozmiękcza włosy, podobnie jak długie moczenie w wodzie paznokci. Czy to prawda? Zwykle olejuję włosy mieszanką oleju lnianego i Garnier Avokado i Karite albo olejowym serum w sprayu (dwa pierwsze składniki plus woda jeszcze). Myślisz, że może mi to zaszkodzić?
z góry dziękuję za odpowiedzi i pozdrawiam!
dla mnie też wersja klasyczna jest lepsza od podkręconej.
OdpowiedzUsuńmi się podoba to, że nie jest on aż taki wodnisty.
Mój ulubiony tusz :) Skusiłam się na Masterpiece, ale jest dużo droższy a nie widze różnicy.
OdpowiedzUsuńAlino, pisałaś, że używasz odżywki Revitalash. Ja kupiłam Xlash. Czy uważasz, że jej naturalny skład przyspieszy przyrost rzęs? No bo Revitalash na pewno, w koncu to jest swego rodzaju lek... Problem jest taki, że na temat XLASH ciężko znaleźć prawdziwe opinie w internecie, bo producent rozdał je blogerkom np KatOsu i teraz wiadomo, że ich opinie nie są konstruktywne ;/
Ja kupiłam XLASH za własne zarobione pieniądze więc moja opinia będzie konstruktywna:-) Skusiłam się na niego ponieważ zachwalała go KatOsu i musze powiedzieć że słusznie. Mimo że jest to produkt w 100% naturalny i jak mówisz nie jest to lek to działa.Pierwsze efekty widać po około 3 tyg.stosowania. Moje rzęsy były bardzo krótkie i cienkie. Ta odżywka spowodowała że teraz są dłuższe grubsze i ciemniejsze. Ale niestety więcej ich nie wyrasta. Jednak polecam ją z czystym sumieniem. Musisz się liczyć niestety z tym że chcąc utrzymać ten efekt musisz ją stosować cały czas. Obecnie stosuję już drugie opakowanie -nie codziennie ale tak co 2-3 dni i nadal mam" firanki" .Rzęsy tak jak i włosy z biegiem czasu wypadają i odrastają nowe a jeżeli nie będziesz ich wzmacniać to będą rosły takie jak masz naturalne. Załączam link moich rzęs przed i po:-))
Usuńhttp://imagizer.imageshack.us/v2/800x600q90/826/2pry.jpg
Dziewczyny... Płacicie kupę kasy za coś zupełnie niepotrzebnego. Albo inaczej - potrzebnego, ale przepłacacie! Stosowałam przez miesiąc kurację odżywkami firmy L'Biotica. Na noc wersja w tubce, na dzień wersja wyposażona w szczoteczkę. Efekt WOW. Sama nie spodziewałam się takiej zmiany... Rzęsy pięknie się zagęściły, odżyły, było ich więcej. Dla potrzymania efektu po miesięcznej kuracji trzeba stosować odżywki co jakiś czas. Warto. Cena? Ok. 30 zł za obie odżywki :)
UsuńXlash podobnie jak Revitalash prawdopodobnie zawiera bimatoprost - ten, którego używa się w leku na jaskrę, z tą różnicą, że producent Xlash nie przyznaje się do jego zawartości w produkcie. Po internecie krążył link do strony z testami składów odżywek na porost rzęs. Link:
Usuńhttp://www.lakemedelsverket.se/english/All-news/NYHETER-2013/Pharmaceutical-ingredients-in-one-out-of-three-eyelash-serums/
Miałam ten tusz, ale nie przypadł mi do gustu. Moje rzęsy są bardzo wymagające.
OdpowiedzUsuńJuż tyle razy ten tusz widziałam, że grzechem będzie w końcu nie wypróbować.
OdpowiedzUsuńEfekt jest naprawdę fajny! Wybiorę z pewnością wersję klasyczną, tylko poczekam aż zobaczę go gdzieś w promocji :)
Mam obecnie ten tusz a moja mama używa go od lat! Bardzo miło wspominam ten jego droższego kolegę, Masterpiece max i był rewelacyjny, nawet trochę lepszy od tego.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą w SuperPharm jest teraz promocja na tusze L'oreal Milion lashes, zastanawiam się nad nim, kosztuje w promocji ok. 38zł :)
Kori
To mój jedyny i ukochany tusz. Żadnym innym nie potrafię dobrze wymalować rzęs, bo niestety są dosyć poplątane.
OdpowiedzUsuńchyba go wyprobuję!
OdpowiedzUsuńzapraszam na blog o modowych inspiracjach i gotowych zestawach(najnowsze o ciepłych zestawach na zimne dni i karnawałowe propozycje) i zdrowym jedzeniu: http://patosichaos.wordpress.com/
Wszyscy go sobie chwalą, czytam bardzo dużo pozytywnych opinii o tych tuszach, ja miałam 3 podejścia i za każdym razem byłam na siebie zła, że go kupiłam!
OdpowiedzUsuńźle mi się z nim współpracuje... :( Nie wiem, może ja po prostu nie potrafię nim działać :P ale strasznie skleja mi rzęsy i ciężko jest je rozczesać.
Dokladnie! Mam to samo, tyle, ze ja go nawet nie kupilam, kilka razy w sklepie probowalam. Dla mnie najgorszy ever.
UsuńMam od niedawna standardową wersję, właściwie nie wiem czemu kupiłam go dopiero teraz bo jest niesamowity! Mam z natury proste rzęsy, jednak tak jak mówisz: przy umiejętnym użyciu tego tuszu rzęsy same się wywijają do góry (nie potrafiłam tego osiągnąć żadnym innym tuszem! Moje rzęsy są baardzo oporne nawet na zalotkę). Nie osypuje się, jego czerń jest naprawdę głęboka - cudo! <3
OdpowiedzUsuńTo był chyba mój pierwszy tusz i stosuje go do dziś! dla mnie jest najlepszy. Przez długi czas zamawiałam go na allegro, ale teraz cena w drogeriach spadła i jest bardzo zbliżona. Używam klasycznej szczoteczki, jest lepsza.
OdpowiedzUsuńHej Alinko i dziewczyny, mam pytanie:
OdpowiedzUsuńzakupiłam w tamtym tygodniu olej z nasion malin i z nasion truskawek, czy jest możliwe, że skóra zareagowała wysypem czerwonej kaszki na twarzy, bo przyzwyczaić się musi do tych olejków?? czy raczej jest to uczulenie? używałam arganowego i makadamia, nie miałam wcześniej tak i chciałam zapytać czy któraś z Was miała podobnie i czy to przeszło z czasem używania(przyzwyczajenie skóry do danego olejku)? ewentualnie czy mieszając z maseczkami będą bezpieczniejsze?? Zaniepokoiłam się, dam drugą szansę i jak nie przejdzie to raczej odsprzedam je komuś komu odpowiadają te olejki. Pozdrawiam.E.
Jeśli wywołują zmiany na skórze to lepiej ich nie używaj, truskawki bardzo często uczulają. A zmiany pojawiły sie od razu czy po 2-3 dniach stosowania?
Usuńnałożyłam olej z nasion truskawki na noc i rano zauważyłam kaszkę na twarzy, truskawkę odstawię, spróbuję jeszcze nasion malin jak kaszka zniknie. Pomyślałam, że może tak zareagowała skóra na zmianę, ale przy arganowym i makadami tak nie miałam dlatego wolałam poradzić się. Pozdrawiam i dziękuje za pomoc.
Usuńa mogę mieszać olej z nasion truskawki z innymi olejami, kremami lub z maseczkami?? będzie wtedy łagodniejszy dla cery czy raczej już nie próbować z nim a zobaczyć jak z nasion malin się sprawdzi??cera może się do niego przyzwyczaić dac mu druga szansę czy odpuścić?? Pozdrawiam. E.
UsuńSzczerze mówiąc truskawki bym już nie ryzykowała, jeśli występuje nadwrażliwość na nią to zawsze jest ryzyko, że krostki lub inne zmiany znów sie pojawią, nawet gdy wydaje nam się, że oleju użyłyśmy mniej. A nigdy nie było reakcji skórnej po zjedzeniu truskawek?:) to się też może zdarzyć jeśli naprawdę występuje u Ciebie nadwrażliwość na nie. Malinę bym wypróbowała, a nuż się zdarzy, źe nie da takiej reakcji ale może lepiej najpierw zrób próbę uczuleniową- nanieś olej na skóre w mniej widocznym miejscu i obserwuj, nawet przez 3 dni, jeśli nic sie nie pojawi spróbuj już na twarzy. Pozdrawiam:) Kasia
UsuńNa skórę np. Za uchem, na noc i obserwuj. pzdr, K:)
UsuńDziękuję,po zjedzeniu truskawek nigdy kaszki nie miałam ani żadnego uczulenia, ale sprawdzę olej jeszcze raz na skórze za uchem przez 3 dni zarówno malinowy jak i truskawkę. Pozdrawiam.
Usuńja używam olejku z malin i moja cera go uwielbia a na truskawkowy miałam chęc ale słyszałam właśnie ze może uczulać, zużyj na włosy
UsuńDziewczyny smaruję za uchem rano i wieczorem olejkiem z truskawek i nie mam żadnej kaszki, skóra delikatna teraz to zgłupiałam, może za szybko przekreśliłam olejek, w mojej pielęgnacji nic nie zmieniłam prócz picia siemienia lnianego od tygodnia, czy ta kaszka może być skutkiem picia siemienia i oczyszczania się skóry??miała tak któraś z was po piciu siemienia lnianego??tylko te dwie rzeczy w pielęgnacji zmieniłam więc albo olejek, albo siemię?? kurczę nie wiem co myśleć...myślałam że olej z malin złagodzi kaszkę ale nie pomaga zbytnio, dalej kaszka jest na całej twarzy, a za uchem nic się nie dzieje po smarowaniu.Pozdrawiam i proszę o poradę.E.
UsuńJa używam go od dawna , czasami sięgam po jakiś inny i znowu wracam do niego. Ostatnio skusiłam się właśnie na ten z podkręconą szczoteczką ale osobiście wolę wersję klasyczną.
OdpowiedzUsuńHej Alinko ! ;* A ja mam pytanie odnosnie Twojego kanału na YT... Bedziesz jewzcze nagrywac filmiki? Miło by było zobaczyc tam jakis nowy filmik! :)
OdpowiedzUsuńmiałam tą złotą wersję i się nie polubiłyśmy :( strasznie się osypywała..
OdpowiedzUsuńhttp://takbardzokosmetycznie.blogspot.com/
Nie miałam okazji próbować, ale chyba się skuszę! :)
OdpowiedzUsuńCzas zmienić stare przyzwyczajenia :)
Max Factor 2000 calorie jest zdecydowanie moim ulubionym tuszem, do którego najczęściej powracam, taka sprawdzona klasyka :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMój ulubiony od kilku lat wprowadzam jakieś nowości ale on jest zawsze w kosmetyczce :)
OdpowiedzUsuńMiałam ten tusz, byłam bardzo zadowolona i chyba wrócę do niego ;)
OdpowiedzUsuńOd długiego czasu używam wersji z wygiętą szczoteczką i tusz jest genialny! Nie odbija się na powiekach i świetnie utrzymuje podkręcenie rzęs zalotką :)
OdpowiedzUsuńJa polecam estee lauder ten zloty najlepszy nie zamienie go na nic innego. Wiem ze troche kosztuje ale ja kupuje na ebayu za 3 funty wersje testera ktora starcza mi na 2 miesiace i zuzywam caly nic nie wysycha rzesy podkreca wydluza pogrubia robi wszystko lepszy od lancome.
OdpowiedzUsuńJa polecam estee lauder ten zloty najlepszy nie zamienie go na nic innego. Wiem ze troche kosztuje ale ja kupuje na ebayu za 3 funty wersje testera ktora starcza mi na 2 miesiace i zuzywam caly nic nie wysycha rzesy podkreca wydluza pogrubia robi wszystko lepszy od lancome.
OdpowiedzUsuńZgadzam sie , rowniez kupuje testery ;)
Usuńhttp://behappythirty.blogspot.co.uk/
dacie dziewczyny linka? pierwszy raz slysze o teserze tuszu do rzęs :)?
UsuńUzywam wersji wodoodpornej, szczoteczka jest troche ciensza niz standardowa wersja, ale jest ok i jestem bardzo zadowolona
OdpowiedzUsuńchętnie bym wypróbowała wodoodporną wersję :D
OdpowiedzUsuńAlino jak mam pobudzić wzrost włosa na głowie? Długość doszła za łopatki i już jakiś czas stoi w miejscu :/ Czym to może być spowodowane? Mam dopiero 22 lata. A tak marzyłam o długości do pasa...
OdpowiedzUsuńduuuz o jest sposobów, idz na bloga anwen.pl i poczytaj :)
Usuńtroszke wytrwałosci i znajdzies zna blogu wszystkie odwpowiedzi ;)
Hej Alinko , wysłałas już może braun' a ? I ile wykonujesz przysiadow na pośladki ?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam joasia :-)
mój ulubieniec od paru lat! Uwielbiam! :)
OdpowiedzUsuńTeż czasami łączę 2 różne tusze ;)
OdpowiedzUsuńDługo się przed nim broniłam jednak na ostatniej promocji -40% w Rossmannie kupiłam za ciosem od razu dwie sztuki i go pokochałam <3
OdpowiedzUsuńPowiedz mi proszę, zalotki to używa się przed malowaniem rzęs tuszem ?
OdpowiedzUsuńTo mój jeden z ulubieńców. Robi na rzęsach fajny efekt, który w zupełności mnie satysfakcjonuje. Muszę wypróbować z tą wygiętą szczoteczką, jeszcze go nie miałam ...
OdpowiedzUsuńZawsze mieszam dwa tusze :) Jeden super pogrubia, drugi wydłuża. Z tym też miałam styczność w wersji klasycznej i bardzo go lubiłam :)
OdpowiedzUsuńA ja używam tuszu Golden Rose takiego w żółtym opakowaniu za 7zł i jestem mega zadowolona. Efekt taki sam jak po zastosowaniu drogich tuszy.
OdpowiedzUsuńMam i uwielbiam jest moim ulubionym tuszem :)
OdpowiedzUsuńMoja mama używa podkręcającego, już wiele lat :) Chyba musi być dobry
OdpowiedzUsuńU mnie tego typu szczoteczki niestety się nie sprawdzają :( Prawie zawsze używam 2 tuszy do rzęs :D Jeden zwykle jest wydłużający/podkręcający/unoszący rzęsy, a drugi pogrubiający :)
OdpowiedzUsuńTrudno w to pewnie uwierzyć, ale używałam go jakieś 15 lat i nigdy nie miałam innego :-) Dopiero rok temu zaczęłam szukać, bo moim zdaniem formuła już nie jest ta sama i daje słabszy efekt tych 2000 kalorii. Lubię go nadal, bo nigdy mnie nie zawiódł, ale teraz kupuję różowy Wibo. Jakość inna, ale efekt na rzęsach mam lepszy.
OdpowiedzUsuńMój ulubiony i najlepszy tusz ;) mam wodoodporny i jest ideałem :)
OdpowiedzUsuńgdybym miała używać jednego tuszy do końca życia to na pewno byłby to właśnie ten w wersji klasycznej, w kolorze brown-black :) uwielbiam od dawna i bardzo się cieszę, że w ciągu paru lat jego cena mocno spadła ;) jest świetny i niezawodny :)
OdpowiedzUsuńNajpierw max factor false lash effect clump defy potem max factor, 2000 calorie curved brush
OdpowiedzUsuńNajlepszy efekt :)
Bardzo lubię ten tusz, ale faktycznie warto polować na promocje :)
OdpowiedzUsuńA ja go nie znoszę :) Moje rzęsy wyjątkowo go nie lubią :)
OdpowiedzUsuńAlinko, a mogłabyś polecić mi jakąś sprawdzoną zalotkę, nigdy ich nie używałam u nie wiem, czy przypadkowy wybór wyjdzie mi na dobre.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Karolina :)
Jedna z najlepszych i niezbyt drogich to czarna zalotka z Inglota.
UsuńDużo osób ją poleca. Kupisz na każdym stoisku / w sklepie tej firmy
Klasyczna wersja była pierwszym tuszem w moim życiu podkradzionym mamie od tamtego momentu wracam do niej regularnie a MF to moja ulubiona firma jeśli chodzi o tusze.
OdpowiedzUsuńA ja od kiedy kupiłam tusz Maybelline One by One jestem mu dozgonnie wierna! Mam go już dobre 2,5 roku i nadal go kocham. Jest nieziemsko idealny. Inne tusze z tej firmy są dla mnie masakryczne. Mam gęste rzęsy, ale krótkie (powoli wzmacniam i wydłużam je olejkiem rycynowym od ponad roku) i ten tusz działa dokładnie tak jak chcę. Nie skleja, nie pogrubia po pierwszym pociągnieciu (tak że wydaje się jakby pół opakowania wywaliło się na rzęsy) tylko delikatnie, nie muszę się bać, że będę musiała zrobić demakijaż całego oka tylko dlatego, że pomimo (!) wytartej szczoteczki z nadmiaru tuszu i tak poskleja on rzęsy, jak to dzieje się w przypadku każdego innego tuszu.
OdpowiedzUsuńWersja klasyczna One by One w kolorze brąz to mój tusz idealny! Nie zamienię go na żaden inny. Co ciekawe od urodzenia jestem ciemną brunetką, zaś brwi i rzęsy mam całkiem czarne a i tak tusz w brązie podoba mi się bardziej. :)
Koleżanka na mikołajki kupiła mi Falsies (pomimo tego, że wiedziała o tym, że One by One mi się kończy i kilkakrotnie sprawdzała jaki mam tusz, żeby kupić mi taki sam).
Falsies poszedł w kosz. To najgorsza szczoteczka jaką widziałam. Nie dosyć, że szczoteczka ma ten okropny kształt, którym nie da się spokojnie umalować, to jeszcze nabiera za dużo tuszu a do tego posiada część ruchomą, która prędzej czy później i tak by się złamała...
Jedyną możliwą alternatywą dla One by One pozostaje Astor Big Boom, którym pomimo sztampowej szczoteczki da się nieposklejać rzęs, przy jednoczesnym ich wydłużeniu. :)
Ją też jestem wierna mojemu one by one mam dość gęste rzesy i w miarę długie bo krótkimi ich nazwać nie mogę ale tylko on umie sobie z nimi poradzić i je podkreślić przy nim nie muszę się bać że za dużo tuczu użyje i będę miała rzesy jakiejś tapeciary a przy nim wyglądają tak pięknie i naturalnie :-)one by one lovvv<3
UsuńMój ulubiony tusz :)
OdpowiedzUsuńNie mam tego tuszu, ale mój ulubiony też jest z MaxFactora - to Cump Defy. Ja przeciwnie do ciebie uwielbiam szczoteczki silikonowe, nawet nigdy się nie skusiłam na zwykłą, bo po prostu na sam wygląd mam wrażenie, że będą bardzo sklejać albo szarpać rzęsy ;) Pozdrawiam - cuzka
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się ostatnio, czy nie skusić się i nie kupić go :D
OdpowiedzUsuńWybrałam Scandal Eyes od Rimmel (czytałam pozytywne recenzje), jednak nie był to udany zakup...
Mogłabym się dowiedzieć czy jest jakaś szansa skontaktowania się z Tobą np: e-mail?
OdpowiedzUsuńPotrzebuję paru porad, a nigdzie nie znajduje kontaktu z Tobą. Podałabyś e-mail?
Marta.
Znalazłam Twój e mail :
Usuńbrunettesheart@poczta.fm :) Aktualny prawda? Chodzi mi o radę, ale ona zajmie Ci chwile. Proszę odpisz na nią. Bo nie wiem co mogę zrobić. E mail mój zaczyna się na prz.
DAJ ZNAĆ JAK NAJSZYBCIEJ !! :c
może skontaktuj się z Alina przez facebooka,przypuszczam,że ma tyle maili,że zanim trafi na twojego minie sporo czasu
UsuńNie da rady do niej wiadomości wysłać na facebooku. :/ tylko kliknąć Lubie to . ;/
UsuńZużyłam już kilka opakowań klasycznej wersji z prostą szczoteczką i ogólnie lubię od czasu do czasu do niego wrócić, ale wydaje mi się, że kiedyś był lepszy ;)
OdpowiedzUsuńklasyczna wersja tego tuszu byla na swieta w biedronce za 16 zł :))
OdpowiedzUsuńMoje pierwsze zetknięcie z wersją Curved to kompletna klapa. Zamiast tuszu w środku był glut :( Narazie jestem wierna żółciakowi z Lovely :)
OdpowiedzUsuńJa też go lubiłam. Muszę teraz zapolować na ten z wygiętą szczoteczką :)
OdpowiedzUsuńNie lubię tego tuszu :( Zawsze zostawiał mi grudy na rzęsach i osypyał się. Wolę silikonowe szczoteczki.
OdpowiedzUsuńTen tusz ( z prostą szczoteczką ) jest jednym z moich ulubionych i też do niego wracam. Uważam, że świetnie pogrubia i podwija rzęsy. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńjak dla mnie to klasyk po który prędzej czy później należy sięgnąć. Jestem fanką klasycznych szczoteczek i prawdę mówiąc ta z tego tuszu najlepiej radzi sobie z moimi rzęsami. Jak dla mnie nie zawodny i najlepszy z tych, których używałam :)
OdpowiedzUsuńAch, przez dłuuuuuuuuuugi czas używałam tego tuszu :) Pamiętam jeszcze jak będąc w liceum podkradałam go mojej mamie :D :D To były czasy!
OdpowiedzUsuńPrzerzuciłam się na False Lash Effect i tak już pozostało. Mój romans z tuszami Max Factora trwa już ponad 10 lat (czuję się... staro)!
Pozdrawiam, WingsOfEnvy Blog
:)
Mam go, ale totalnie się nie sprawdza. Skleja rzęsy strasznie, nie rozczesuje, zostawia jakieś grudki i ta szczotka kompletnie mi nie odpowiada. Wolę chyba silikonowe. Fakt, że mam może połowę długości rzęs w porównaniu z Twoimi więc może dlatego się nie sprawdza.
OdpowiedzUsuńjeden z trzech tuszy, który mnie nie uczula i przez który nie płaczę.. jestem ciekawa, czy nowa wersja z zakrzywioną szczoteczką też jest dla alergików?
OdpowiedzUsuńmam ten tusz, robiłam do niego kilka podejść i nie polubiliśmy się, ale przekonałaś mnie do jeszcze jednej próby! tak łatwo się nie poddam!
OdpowiedzUsuńKupiłam go sobie przed świętami w wersji klasycznej i jest to pierwszy tusz który nie musi mi dojrzeć by dobrze zaczął działać :) Na pewno kupie go znów, myślę nad wersją czerwoną ale jeszcze zobaczymy :) Jeden z lepszych tuszy które miałam okazje używać, a maluje się już 7 lat :) i trochę tych tuszy przeszło przez moje łapki (zmieniam tusz co 3 miesiące)
OdpowiedzUsuńChyba sie skusze :) co do mixu dwoch tuszy to i owszem tez tak robie :)
OdpowiedzUsuńjeden z gorszych tuszy ktore mialam. Okreslenie "za bardzo sie nie obsypuje" skresla go zupelnie z listy moich ulubionych tuszy. Albo sie obsypuje albo nie. Jesli tak - nie dziekuje.
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten tusz! tańszy zamiennik maskary z PUPY diva lashes :) U mnie się nie obsypuje, chyba, że już jest po prostu stary i zaczyna przysychac, ale to można wybaczyć :) Jedyny problem jaki mam z moimi rzęsami to to, że są długie, grubości raczej standardowej, i podczas malowania, sporo tuszu odbija mi sie pod brwiami ;/
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o rodzaj szczoteczek, to nigdy nie byłam zwolennikiem tych silikonowych. Strasznie sklejały rzesy, połowa tuszu zostawała na powiekach....tragedia, ale ostatnio skusiłam sie na promocje w superpharm i kupilam taki w pomaranczowym opakowaniu z essence chyba, i robie tak, że pierwsza warstwe nakładam normalną szczoteczką, potem poprawiam tą silikonową i efekt jest zdumiewający! rzesy pieknie rozdzielone wydłuzone juz na maksa, kazdy pyta czy mam sztuczne :) zalotki nie uzywam, bo wtedy wygladałabym juz w ogóle jak sztuczna lala :D
Mam wersję Curved od miesiąca i nie jestem za bardzo zadowolona, fakt, że nabiera za dużo tuszu i mam nie zbyt ładnie podkreślone rzęsy....poczekam, aż trochę podeschnie, może będzie lepiej :P
OdpowiedzUsuńTo jeden z 3 moich ulubionych tuszy ever. Regularnie do niego wracam :)
OdpowiedzUsuńAlino! Mam sianowate włosy po rozjaśnianiu i wieloletnim farbowaniu. Od 3 miesięcy nie farbuje nie suszę o prostownicy nawet nie pamiętam stosuje maski i olejuje.Jestem na kuracji placentą. Marzę o tym by do lata, czyli daje sobie jeszcze pół roku, odżywić swoje włosy i znacznie je zapuścić i zagęścić co jest u mnie najważniejsze. Dodam że jestem w stanie poświęcić na włosy i zabiegi naprawdę dużo pieniędzy. Jakie zabiegi u fryzjera czy w klinikach zajmujących się włosami mi polecasz? Bardzo bardzo proszę o pomoc także czytelniczki!
OdpowiedzUsuńPodbieram mamie ten tusz (zwykły 2000) i muszę przyznać, że jest świetny! Kolor to bardzo ciemny brąz i jest idealny dla średniej blondynki, wyglądamy naturalnie z mamą, ładnie podkreśla rzęsy :D! Troszeczkę zbieram ze szczoteczki, bo za dużo jak dla mnie, ale nie w chusteczkę, tylko tak wyciągam z opakowania, że nadmiar zostaje w środku :D po wypłacie go kupuję, jest prawie tak dobry jak Sexy Pulp z Yves Rocher- który polecam, rewelacyjny tusz!
OdpowiedzUsuńwow świetny efekt !!
OdpowiedzUsuńwww.lukaszmakeup.blogspot.com
2000 calorie to mój ulubiony tusz. lubię obie wersję,ale jednak częściej sięgam po tę podkręcającą. wg mnie tusz ten sprawdzi się wyłącznie na ładnych,dość długich rzęsach,bo pięknie rozdziela,podkreśla i podkręca,spojrzenie nabiera dzięki niemu wyrazistości. jeśli ktoś nie ma czego rozdzielać i podkreślać,wiadomo,że nie do końca będzie zadowolony,lepiej by wtedy szukał czegoś pogrubiającego i wydłużającego.
OdpowiedzUsuńdziewczyny,Alinko - mam dylemat! czy Waszym zdaniem lepsze jest zagęszczenie rzęs 1:1 czy odżywki typu revitalash/xlash? moje rzęsy są całkiem ładne,ale chciałabym mieć ich więcej i zastanawiam sie,co wyrządzi im mniejszą krzywdę. słyszałam,że po zagęszczaniu nasze rzęsy są w opłakanym stanie,podobnie z odżywkami - rzęsy są piękne,dopóki się je stosuje,po zaprzestaniu pozostaje nam usiąść i płakać. zastanawiam sie,czy skoro nie mam większych problemów z rzęsami i są naprawdę ok, jest sens ryzykować ich teraźniejszy wygląd dla tych kilku rzęs więcej? Alinko,może dodałabyś post na ten temat lub któraś z czytelniczek mogłaby się podzielić swym doświadczeniem?
OdpowiedzUsuńja najpierw maluję rzęsy bazą/odzywka eveline później 2 warstwy tego tuszu http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=46622 i na koniec jedna warstwa http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=58354
OdpowiedzUsuńjest bombowy! :))
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji wypróbować tego tuszu, ale efekt wydaje się być więcej niż zadowalający ;) Plus za chwytliwą nazwę ;)
OdpowiedzUsuńja używam dklasyczne meybelline colossal :) ale chętnie wypróbuje coś nowego :)
OdpowiedzUsuńHej Alinko , wysłałas już może braun' a ? I ile wykonujesz przysiadow na pośladki ? Pozdrawiam joasia :-)
OdpowiedzUsuńHej Alinko , wysłałas już może braun' a ? I ile wykonujesz przysiadow na pośladki ? Pozdrawiam joasia :-)
OdpowiedzUsuńA mnie zastanawia dlaczego tusze lepiej wyglądają na rzęsach po przeschnięciu niż od razu po zakupie. Większość tuszy, które miałam powodowała lepszy efekt po uprzednim leżeniu nieruszanym w kosmetyczce. Właściwie dopiero pod koniec opakowania dawał najlepszy look (tusz kupuję jak mi się skończy, a nie na zapas). Może jakieś składniki w tuszu?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
S.
Ja od lat używam Maybelline Volum Express w kolorze brown i jestem bardzo zadowolona, czasami kupuję coś dla odmiany, ale Maybelline jest zawsze.
OdpowiedzUsuńto jest najlepszy tusz pod względem stosunku ceny do jakości, ale wersja curl dla mnie (i wszystkich moich koleżanek) jest fatalna..
OdpowiedzUsuńTeraz używam bourjois twist up the volume i jest extra. Kupiony w promocji za 31zł,przede wszystkim super podkręca (jak żaden inny), pogrubia i wydłuża, a do tego nie ma chyba tak dużo wosku, więc rzęsy nie są bardzo sztywne. Z moich ulubieńców również tusze z L'oreal ale niestety są za drogie moim zdaniem.
dudusia5
dzięki za rekomendację może wypróbuję ten jako następny. najfajniejsza maskara jakiej używałam to maybelline w różowo-zielonym opakowaniu, ma naprawdę intensywny czarny kolor. mam dość nietypowy sposób na rzęsy, nie lubię 'za bardzo' pomalowanych, i często tusz jest za gęsty, robią się grudki itp. można po pomalowaniu byle jak rzęs podkręcić je między palcami, troszkę się sklejają fakt ale mnie podoba się efekt. trzeba mieć długie rzęsy inaczej może być trudno :)
OdpowiedzUsuńAlinko a używałaś może tuszu Eveline Volumix Fiberlast Mascara Lenght & Curl Up? jest tani i w mojej opinii bardzo dobry:) co do tuszu 2000 Calories - obcowanie z nim jeszcze przede mną;)
OdpowiedzUsuńMiałam ten tusz, ale kruszył się choć był nowy, osypywał pod okiem i nie dawał większego efektu. Kiedyś przez pomyłkę kupiłam wodoodporny i jest jeszcze gorszy niż klasyczny 2000Calories.. Tragedia, efekt zerowy - za to zmyć się nie daje! Użyłam go raz i leży bezużytecznie :/
OdpowiedzUsuńDawno temu kupiłam klasyczną wersję tego tuszu (i niestety po dużo wyższej cenie niż 20 zł), ale nie byłam z niego zadowolona - był tak suchy, że w ogóle nie mogłam nim pokryć rzęs ;/ Zganiam oczywiście na to, że trafiło mi się jakieś stare opakowanie ;) A teraz mam przedłużane rzęsy (już od dwóch lat) i cieszę się, że malowanie, demakijaż, tusze to już nie mój problem ;)
OdpowiedzUsuńten tusz to rewelacja !
OdpowiedzUsuńKupiłam ten tusz (wersja z wygiętą szczoteczką) na promocji pare tygodni temu i przyznam, że jest świetny i utrzymuje się na rzęsach, jednak chyba nie potrafię malować umiejętnie rzęs,ponieważ parę razy szczoteczka skleiła mi rzęsy i musiałam zaczynać od nowa, a ostatnio odnalazłam szczoteczkę z tuszu z Eveline magnetic look i ją używam i lepiej mi sie nią maluje rzęsy :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuń